Konrad Piasecki, Tomasz Skory (RMF): Czy prezydent zaproponował już panu stanowisko prezesa NBP?

Marek Belka: Nie.

RMF: Nie rozmawialiście jeszcze o tym?

Marek Belka: Rozmawialiśmy, ale nie o tym – kto, w jakiej formie itd. Była to raczej rozmowa ogólna.

RMF: Nie rozmawialiście o nazwiskach?

Marek Belka: Były nazwiska.

RMF: Jakie?

Marek Belka: Te które się podaje w prasie.

RMF: Balcerowicz, Belka?

Marek Belka: I inne także. Akurat mojego nazwiska nie było.

RMF: Czyli co, nie chce pan?

Marek Belka: Jesteśmy na ty z prezydentem, nie musiało być nazwiska.

RMF: Prezydent nie zapytał: „Marek, a ty byś chciał?”?

Marek Belka: Nie pytał tak.

RMF: A jak pytał?

Marek Belka: Pytał kto mógłby być, jakie to będzie miało znaczenie dla gospodarki. Był oczywiście zaskoczony odejściem pani prezes Hanny Gronkiewicz-Waltz. Mówił także o tym jak zamierza postępować, z kim konsultować, jakie procedury uruchomić, żeby wybrać.

RMF: No i z kim zamierza konsultować oprócz pana?

Marek Belka: Przede wszystkim z partiami politycznymi, parlamentarnymi. Bo przecież parlament jest współdecydujący.

RMF: Podobno wstępnym warunkiem zajmowanie kierowniczego stanowiska w NBP jest nazwisko zaczynające się na b – dlatego pana pytam.

Marek Belka: Ja parę innych nazwisk na b znam, np. prof. Biela.

RMF: Myśli pan, że mialby szansę?

Marek Belka: Nie, nie, to żart i przepraszam profesora Bielę, że w tym kontekscie o nim mówię. Natomiast myślę że wśród kandydatów, których zgłosił prezydent, nie ma kandydatów egzotycznych i to jest warte podkreślenia.

RMF: Wśród tych kandydatów jest Jan Krzysztof Bielecki – ostatnio wysunął się on na „czarnego konia”...

Marek Belka: Też słyszałem o jego kandydaturze.

RMF: Z ust prezydenta?

Marek Belka: Nie.

RMF: A myśli pan, że to prawdopodobny kandydat?

Marek Belka: Nie wiem.

RMF: A kto według pana jest najbardziej prawdopodobnym kandydatem? Bo chyba ma pan jakiś pogląd w tej sprawie?

Marek Belka: Ja myślę że wśród kandydatów nie ma kogoś, kto by się zupełnie nie nadawał na to stanowisko. Nie ma kandydatów egzotycznych. Natomiast to będzie niestety przedmiot targów politycznych. Gdyby to były uzgodnienia – w porządku, ale to będą targi polityczne i ktoś tam zostanie w związku z tym utargowany.

RMF: Dariusz Rosati, Bogusław Grabowski, Marek Belka. Leszek Balcerowicz – wydaje się, że żaden z nich, może z wyjątkiem Balcerowicza, nie ma większej szansy na zdobycie poparcia w sejmie.

Marek Belka: Być może.

RMF: A pan by miał, według pana?

Marek Belka: Nie wiem, jeszcze nigdy nie stawałem w takiej roli.

RMF: A w demokratycznych wyborach?

Marek Belka: W sejmie?

RMF: Tak.

Marek Belka: Nie wiem, trzeba byłoby sprawdzić.

RMF: To w ogóle nie jest pan zainteresowany, jak by pan wypadł w tej konkurencji?

Marek Belka: Gdyby prezydent mnie zgłosił, to byłbym zainteresowany.

RMF: Prezydentowi niezręcznie rozmawiać o tym z panem.

Marek Belka: Nie, ale prezydent ma w stosunku do mnie także inne plany, o których mówil nawet publicznie...

RMF: Minister finansów?

Marek Belka: Tak. W związku z tym z mniejszym entuzjazmem się do mojej kandydatury...

RMF: Woli pan funkcję ministra finansów?

Marek Belka: Tego nie powiedziałem. Przede wszystkim to zależy od prezydenta.

RMF: Bardziej zależy od prezydenta niż od pana?

Marek Belka: Nie, nie zgłasza Marek Belka tylko Aleksander Kwaśniewski. Przepraszam że takie dwa nazwiska jednym tchem wymieniam.

RMF: Ale na co by pan miał ochotę, panie profesorze.

Marek Belka: Nie wiem. Proszę o następne pytanie.

RMF: Kandydat na stanowiska prezesa NBP lub ministra finansów nie może nie wiedzieć takich rzeczy – to musi być człowiek zdecydowany, stanowczy.

Marek Belka: Świetnie. W takim razie stanowczo odpowiadam, że najchętniej zostałbym doradcą prezydenta RP na najbliższe pięć lat – nie ma lepszej roboty.

RMF: Panie profesorze, pan jest w jakiejś partii?

Marek Belka: Jestem w SLD, zapisałem się niedawno.

RMF: Jakoś publicznie cicho o tym było...

Marek Belka: Bo ja jestem, że tak powiem, szeregowym czlonkiem.

RMF: Czy to też element walki o to Ministerstwo Finansów?

Marek Belka: Nie.

RMF: Wymóg wstępny?

Marek Belka: Także nie. Myślę, że był to wynik namów moich różnych znajomych w Łodzi, w moim rodzinnym mieście.

RMF: Np. Leszka Millera...

Marek Belka: Nie, nie Millera, choć on dobrze o tym wiedział, natomiast innych ludzi, którzy chcieli żebym się tam pojawił w SLD. Uważając, że mógłbym pomóc.

RMF: Łącząc teraz ten pierwszy temat, czyli prezesura Banku Polskiego z drugim tematem, o którym chcemy rozmawiać, to znaczy aferą wokół PZU, PZU Życie. Wczoraj odwołany prezes PZU Życie Grzegorz Wieczerzak powiedział, pani Hanna Gronkiewicz – Waltz odeszła, bo wie o jakichś ciemnych chmurach, które zbierają się nad Big Bankiem gdańskim. Wie, że ten bank upadnie. To prawda? Pan rządzi tym bankiem, współrządzi...

Marek Belka: Jestem członkiem rady nadzorczej. Nie, nie. Nic mi o tym nie wiadomo. A wypowiedź pana Wieczerzaka jest wyrazem pewnej megalomanii byłego prezesa PZU Życie. Zdaje się, że on dodał jeszcze, że pani prezes rejteruje, bo to ona stoi za tymi zmianami w banku i PZU Życie.

RMF: Pan Wieczerzak koloryzuje, czy nie wie co mówi.

Marek Belka: Chora wyobraźnia.

RMF: Dobrze, a o co chodzi w konflikcie między PZU a PZU Życie?

Marek Belka: Myślę, że nie jasne są dla mnie motywy Ministerstwa Skarbu, które wydaje się nie honorować decyzji swoich własnych, czyli Ministerstwa skarbu tylko pod poprzednim kierownictwem. Od dłuższego czasu trwa szamotanina między Ministerstwem Skarbu a koncernem Laureco o powołanie władz spółki. Od prawie pół roku nie ma przewodniczącego rady nadzorczej PZU Życie i obie strony nie mogą się zgodzić, chociaż już zdaje się była kandydatura pana doktora Wyżnikiewicza.

RMF: W tle tej szamotaniny są co, wielkie pieniądze? Wielka polityka?

Marek Belka: Chyba tak. Jeśli nie wiadomo o co chodzi, o pieniądze chodzi i o wpływy.

RMF: A o politykę?

Marek Belka: No wie pan jeśli politycy maja zamiar sobie dostęp do tych pieniędzy umościć, to mamy i politykę i pieniądze.

RMF: Którzy politycy zamierzają umościć sobie dostęp do pieniędzy w tej sprawie?

Marek Belka: No ci, którzy rządzą PZU. To znaczy, przepraszam, ci, którzy rządzą ministerstwem skarbu państwa.

RMF: A ci, którzy rządzą PZU nie?

Marek Belka: To znaczy co Jerzy Zdrzałka?

RMF: Panie profesorze, z drugiej strony to wygląda tak, że to zarząd PZU nie honoruje wskazówek Ministerstwa Skarbu Państwa.

Marek Belka: Kto mieczem wojuje ten od miecza ginie.

RMF: Te strony warte siebie?

Marek Belka: Oczywiście.

RMF: A kto mieczem wojował?

Marek Belka: Pan minister Chronowski.

RMF: Jaki to był miecz?

Marek Belka: Miecz polegający na tym, że uniemożliwiając wybranie władz spółki PZU S.A. praktycznie unieruchamiał działalność tej spółki, pozwalał, żeby następował tam dryf.

RMF: A dlaczego to robił?

Marek Belka: No nie wiem. Prawdopodobnie chodziło o to, żeby, jak spekuluje prasa, w końcu doprowadzić do zerwania tego kontraktu prywatyzacyjnego z Eureko, chociaż sam mówił odwrotnie. Problem w tym, że to co robiło Ministerstwo Skarbu i minister Chronowski osobiście jest mało wiarygodne, wręcz po prostu jest niewiarygodne.

RMF: Żeby pójść za ciosem tego miecza, minister Chronowski odwoła teraz zarząd PZU, tak?

Marek Belka: Wbrew temu co panowie moglibyście sądzić, rozmawiając z członkiem rady Big Banku Gdańskiego, ja się tak naprawdę zupełnie nie orientuję i sam byłem zdumiony tymi informacjami, które dzisiaj rano doszły do mnie, o tym buncie w PZU, jak czytam w „Gazecie Wyborczej”, czy Ministerstwo Skarbu Państwa w odstawce, jak to „Życie” ogłosiło. Nie jestem w to zaangażowany bezpośrednio, tylko jestem obserwatorem, choć dość zaangażowanym.