Czuję, że tym razem znów mi ktoś przerwie. Będę musiał wrócić z Londynu, będę musiał założyć partię i odbierać głosy PiS-owi. I pewnie też trochę Platformie Obywatelskiej - mówi gość Kontrwywiadu RMF FM, były premier Kazimierz Marcinkiewicz.

Konrad Piasecki: Cieniasy pana prześcignęły? Lepsze w sondażach.

Kazimierz Marcinkiewicz: Ale to bardzo prawidłowo. Uczą się i są lepsi.

Konrad Piasecki: Mówił pan o nich cieniasy, dziś pan daje mocną czwórkę. To co? Z cieniasów zamienili się w grubasów?

Kazimierz Marcinkiewicz: To jest tak, że oni są chyba troszkę wdzięczni za to, że mówiłem prawdę.

Konrad Piasecki: Pobudził ich pan do działania.

Kazimierz Marcinkiewicz: Dokładnie. A z gabinetu cieni wśród Rady Ministrów jest może dwójka ludzi.

Konrad Piasecki: A w rządzie ilu?

Kazimierz Marcinkiewicz: No właśnie tylu.

Konrad Piasecki: Dziewięciu byłych członków gabinetu cieni jest dzisiaj w rządzie albo w Radzie Ministrów, albo na stanowiskach wiceministerialnych.

Kazimierz Marcinkiewicz: Ale nie są na tych miejscach, na których wtedy byli.

Konrad Piasecki: Nie zawsze, to prawda. Raczej nie są. Jan Rokita był w takim razie czołowym cieniasem, bo to jego odejście tak dobrze zrobiło temu rządowi.

Kazimierz Marcinkiewicz: Nie. O Janie Rokicie nigdy tak nie myślałem. Jest kolegą i wiem, że jest człowiekiem bardzo pracowitym.

Konrad Piasecki: Czyli stał na czele cieniasów, ale sam cieniasem nie był?

Kazimierz Marcinkiewicz: Może.

Konrad Piasecki: Widzi pan jakieś słabe punkty w tym rządzie?

Kazimierz Marcinkiewicz: Myślę, że są takie punkty, ale po stu dniach raczej się mówi o tych najlepszych. Takich dobrych punktów jest sporo.

Konrad Piasecki: W tym jest świetny Donald Tusk. Ja chciałbym z panem o tych najgorszych porozmawiać.

Kazimierz Marcinkiewicz: Nie mówię tylko o panu premierze. Naprawdę to, co dzieje się w Ministerstwie Finansów, to, co robi minister Rostowski, to jest bardzo interesujące. I minister Gomułka. To są naprawdę świetni ekonomiści, znani w Europie.

Konrad Piasecki: Może bardzo interesujące, ale jeśli się spojrzy na losy podatku liniowego albo podatku Belki to mam wrażenie, że oni nie zawsze trzymają kontakt ze swoją polityczną bazą.

Kazimierz Marcinkiewicz: Ale najpierw się mówi o tym, co się robi, a nie co się mówi. Zrobiło się budżet i ten budżet jest dużo lepszy, niż mógłby być. Ma niższy deficyt budżetowy, ma podwyżki dla nauczycieli. Jest na tyle skromniejszy, że daje możliwość, daje perspektywę utrzymania wzrostu gospodarczego.

Konrad Piasecki: O najsłabszych punktach, o najgorszych ministrach tego rządu pan mówić nie będzie?

Kazimierz Marcinkiewicz: Myślę, że jeszcze nie.

Konrad Piasecki: Bo pan się do tego rządu zaleca, jak mówi Jarosław Kaczyński.

Kazimierz Marcinkiewicz: Zalecać się skończyłem jakiś czas temu. To jest 48 lat.

Konrad Piasecki: Nie zalecał się pan do żony nigdy?

Kazimierz Marcinkiewicz: Do żony i owszem.

Konrad Piasecki: Podobno w małżeństwie należy się zalecać od początku do końca.

Kazimierz Marcinkiewicz: I owszem. Nie mogę tego zrozumieć. Jak się kogoś wspiera, popiera, uważa, że robi czy powinien robić ważne rzeczy dla Polski, to od razu trzeba z tego ciągnąć jakieś korzyści. Nie. Ja to robię bez korzyści.

Konrad Piasecki: Pan doskonale wie, że wspierając ten rząd, pan kręci stryczek na własną posadę w Londynie. Prawda?

Kazimierz Marcinkiewicz: Trudno. Nie potrafię inaczej.

Konrad Piasecki: Ale tak jest. Pan wie, że z tego Londynu będzie musiał wyjechać lada chwila? W każdym razie Sławomir Skrzypek nie zostawi tam pana.

Kazimierz Marcinkiewicz: Ja wiem, że umówiłem się na dwa lata. Wiem, że pracuję ciężko. Że rozpocząłem projekty ważne dla Polski. Ważne dla Polski i Ukrainy na przykład.

Konrad Piasecki: A jak pan tak mówi, to politycy PiS mówią: „Marcinkiewicz oczywiście żartuje, bo taka umowa w jego wydaniu to farsa”.

Kazimierz Marcinkiewicz: Czuję, że tym razem znów mi ktoś przerwie.

Konrad Piasecki: Ja jestem tego pewien. Rozmawiałem o tym z jednym z polityków PiS i on powiedział, że może Kazika byśmy zostawili, gdyby nam się to opłacało, ale nam się to zupełnie nie opłaca.

Kazimierz Marcinkiewicz: Będę musiał wrócić i zakładać partię i odbierać głosy PiS-owi. Co zrobić?

Konrad Piasecki: I Platformie Obywatelskiej.

Kazimierz Marcinkiewicz: Trochę pewnie też.

Konrad Piasecki: Będzie pan zakładał tę partię? Bo tutaj Zaleski, Ujazdowski, Polaczek czekają. Łakną pana jak kania dżdżu.

Kazimierz Marcinkiewicz: Nie wiem, zastanawiam się oczywiście nad tym. Na razie wydaje mi się, że powinienem jeszcze przez rok popracować w Londynie. Polska stamtąd wygląda inaczej, inne projekty się pojawiają. Polska wygląda naprawdę lepiej. Każda wizyta, np. wizyta Donalda Tuska w Moskwie, wyglądała stamtąd – i tak została odebrana – doskonale. Że wreszcie Polska się otwiera, nie ma kompleksów, rozmawia z każdym. Po prostu inny świat.

Konrad Piasecki: Rozumiem, piękny wielki Londyn i piękne atrakcje tego miasta, ale z drugiej strony ma pan długi wdzięczności. To pan namawiał tych opozycyjnych wobec Jarosława Kaczyńskiego polityków PiS-u, aby się kopali z „zakonem PC”. A teraz oni gdzieś tam w opozycji biedują sobie, czekają na wybory europejskie i liczą na pana.

Kazimierz Marcinkiewicz: Nie namawiałem.

Konrad Piasecki: Sam pan – w rozmowie ze mną – mówił, że powinni się kopać.

Kazimierz Marcinkiewicz: Ja naprawdę lubię PiS.

Konrad Piasecki: Jeszcze? Jarosława Kaczyńskiego też?

Kazimierz Marcinkiewicz: Ja w ogóle lubię ludzi.

Konrad Piasecki: Jarosława Kaczyńskiego najbardziej?

Kazimierz Marcinkiewicz: Najbardziej żonę i dzieci, ale Jarosława Kaczyńskiego także lubię.

Konrad Piasecki: A co z tą partią, którą pan będzie musiał założyć po powrocie?

Kazimierz Marcinkiewicz: Jak będzie taka potrzeba, to będzie trzeba to zrobić. Nie ma na to rady.

Konrad Piasecki: Na wybory europejskie?

Kazimierz Marcinkiewicz: Na przykład.

Konrad Piasecki: Jest już jakiś gotowy pomysł?

Kazimierz Marcinkiewicz: Zawsze są pomysły. Pomysły leżą w szufladach po to, żeby kiedy są do odpalenia, odpalać je.

Konrad Piasecki: Kiedy będzie pan odpalał te pomysły? Przed wyborami europejskimi?

Kazimierz Marcinkiewicz: Nie powiedziałem jeszcze, że będę.

Konrad Piasecki: A jak będzie je pan odpalał, to z Janem Rokitą?

Kazimierz Marcinkiewicz: Jana Rokity brakuje w polityce.

Konrad Piasecki: A Kazimierza Marcinkiewicza?

Kazimierz Marcinkiewicz: Nie czuję tego.

Konrad Piasecki: Bo chodzą takie wieści, jak mówi Jarosław Kaczyński, że w pewnym momencie Donald Tusk wycofa się ze stanowiska premiera i może go zastąpić Marcinkiewicz.

Kazimierz Marcinkiewicz: Ciekawa propozycja.

Konrad Piasecki: Nie ma pan ochoty drugi raz wejść do tej samej rzeki?

Kazimierz Marcinkiewicz: Ciekawa propozycja, tylko że jest składana nie przez Donalda Tuska, a tylko przez Jarosława Kaczyńskiego. A to nie to samo.

Konrad Piasecki: A gdyby Donald Tusk ją składał?

Kazimierz Marcinkiewicz: To naprawdę są mrzonki i pisanie palcem po wodzie. Ja mam co robić. Naprawdę praca w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju, jest pracą bardzo interesującą, dającą satysfakcję i pracą także polską, dlatego że pracujemy także dla Polski.

Konrad Piasecki: Na podobne pytanie w dzisiejszym wywiadzie dla „Dziennika”, pan odpowiada długą ciszą na temat tego premierowania i wchodzenia drugi raz do tej samej rzeki.

Kazimierz Marcinkiewicz: Ja nawet nie wiedziałem, że daję wywiad dla „Dziennika”.

Konrad Piasecki: Ale długa cisza była.

Kazimierz Marcinkiewicz: Bo coś tam myślałem.

Konrad Piasecki: Pan chyba nie zostanie tym premierem po Tusku. Myślę, że są inni kandydaci w Platformie.

Kazimierz Marcinkiewicz: No oczywiście, że są.

Konrad Piasecki: A co ze szkołą liderów politycznych?

Kazimierz Marcinkiewicz: Kończymy przygotowania. Myślałem, że dziś uda nam się ogłosić nabór, ale zrobimy to pewnie w tym tygodniu.

Konrad Piasecki: Kto będzie wykładał? Rokita będzie wykładał?

Kazimierz Marcinkiewicz: Mam nadzieję.

Konrad Piasecki: Jak to? Jeszcze pan nie wie? To już pan układa projekt, a nie wie pan, czy Rokita jest dogadany?

Kazimierz Marcinkiewicz: Ale ja pracuję w Londynie, a Rokita mieszka w Krakowie. To jest jednak kawałek.

Konrad Piasecki: Bo Jarosław Kaczyński powiedział, że w ramach tego lubienia, mógłby chętnie powykładać w takiej szkole.

Kazimierz Marcinkiewicz: Mamy to w założeniach programowych, żeby wszystkich najważniejszych polityków na takie czterogodzinne debaty z tymi młodymi ludźmi zapraszać.

Konrad Piasecki: Z lewicy też ktoś będzie?

Kazimierz Marcinkiewicz: Myślę, że nie wykluczamy tego.

Konrad Piasecki: Raczej Aleksander Kwaśniewski czy Leszek Miller?

Kazimierz Marcinkiewicz: To jest naprawdę tak, że warto robić spotkania młodych ludzi z tymi politykami, którzy mają coś do powiedzenia. Myślę, że na lewicy są ludzie, którzy mają coś do powiedzenia, w związku z tym też warto, żeby do takiej debaty doszło. W Polsce nie ma debaty politycznej, nie ma debaty publicznej. Jest debata na obrazki, na głupotki, natomiast nie ma tego, co jest w Polsce naprawdę ważne, czyli poważnej debaty.

Konrad Piasecki: I pomyśleć, że mówi to człowiek, który lepił bałwany i biegał po plaży półnago.

Kazimierz Marcinkiewicz: Nie tak całkiem półnago.