Tomasz Skory: Jakie będą dla gospodarki następstwa wprowadzenia zmian w akcyzie na sprowadzane z zagranicy używane samochody?

Maciej Leśny: Chciałbym żeby maksymalnie przyblokowano import tych rupieci, które przyjeżdżały w ostatnim czasie do Polski i żeby znacząco wzrosła sprzedaż samochodów produkowanych w Polsce. Nie jestem przeciwnikiem rynku używanych samochodów, tylko jestem zwolennikiem samochodów używanych bezpiecznych – takich, którymi można jeździć po drogach i takich, które najchętniej byłyby polskiej produkcji.

Tomasz Skory: Ale te regulacje będą miały skutki uboczne dla importerów samochodów używanych. Oni mówią: mniejszy wybór aut – mniejsze obroty, mniejsze podatki. Mają racje chyba.

Maciej Leśny: Jak sprawdziliśmy dokumenty, to te auta były sprowadzone przez określoną grupę osób, które na upoważnieniach notarialnych przywoziły te samochody na zasadzie „wujek wujkowi”, nie płacąc od tego żadnych podatków. Jeżeli sprowadza się do Polski 230 tysięcy używanych samochodów to już jest to normalna działalność przemysłowa, która powinna być obarczona podatkami jak każda inna.

Tomasz Skory: Ale Ministerstwo Finansów mówi, że zmiany w podatku akcyzowym nie wpłyną na przychody budżetu, a tanich aut nie będzie i upadnie część firm, które oficjalnie żyją z importu, remontów. Warto wprowadzać takie regulacje?

Maciej Leśny: Zwróćmy uwagę na to, że dwu, trzyletnie samochody nie są obdarzone bardzo wielką akcyzą. Akcyza rośnie od czwartego roku. Chciałbym przypomnieć, że od 2007 roku będziemy płacić za utylizację starych samochodów – utylizacja auta typu „maluch” to jest 450 złotych, większego – nawet do 2,5 tysiąca. Ktoś będzie musiał za to zapłacić – dlaczego nie ci, którzy będą importowali starocie? Auta nowe, produkowane w Polsce mają w sobie tzw. opłatę produktową – zawarty w cenie koszt utylizacji.

Tomasz Skory: Ale pozbawianie ludzi możliwości kupienia taniego samochodu, to jest dobry sposób na recesję?

Maciej Leśny: Mówimy o dwóch różnych rzeczach. Istnieje rynek samochodów używanych w Polsce. Wcale nie musi być to rynek samochodów zachodnich. W ubiegłym roku po raz pierwszy zarejestrowano nowych samochodów mniej niż używanych. Poprzedni było tak, że te używane samochody stanowiły 15 procent rejestracji. W ubiegłym roku było ponad 50. To problem.

Tomasz Skory: Dość drastyczne ograniczanie importu byłoby zrozumiałe, gdyby krajowy przemysł motoryzacyjny mógł się rozwinąć do stopnia zaspokajającego potrzeby. Tymczasem wciąż np. nie jasna jest sytuacja zakładów upadłego Daewoo. Co z nimi będzie?

Maciej Leśny: Nie byłbym takim pesymistą. Przez pana premiera Millera został powołany specjalny zespół składający się z czterech ministrów, który ma bardzo duże uprawnienia. Przez ostatnie dwa dni prowadziliśmy rozmowy z przedstawicielami Daewoo z Korei. Jest ciekawa propozycja.

Tomasz Skory: Mówi pan o Polskiej propozycji - ministerstwo chciało na Żeraniu powołać spółkę, która miałaby produkować nowe auta.

Maciej Leśny: My, jako ministerstwo nie jesteśmy stroną w postępowaniu. Myśmy tylko zainicjowali chęć rozliczenia umowy wspólnego inwestowania, ponieważ kłopoty Daewoo-FSO pochodzą nie z Polski a z Korei. Próbowaliśmy zinwentaryzować sytuację, zobaczyć co się będzie działo dalej. Przedstawiono projekt, opracowany w Polsce, nowej spółki, mniejszej niż Żerań i około 15 marca raport będzie gotowy. Na początku kwietnia będą podjęte decyzje.

Tomasz Skory: Nową spółkę miałby założyć Skarb Państwa, 6 banków – wierzycieli, Koreańczycy i dwóch dużych inwestorów. Europejski inwestor branżowy – tak pan go określił. Kto to taki?

Maciej Leśny: Jako były bankowiec dochowam tajemnicy i nie powiem kto to jest. Mamy czterech kandydatów. Wyraźnie podniosła temperaturę rozmów

informacja, że Toyota weszła do Polski – jeżeli światowy koncern tej wielkości wybiera Polskę jako miejsce inwestowania, to znaczy, że to jest dobre miejsce do inwestowania, wiec w ciągu ostatnich dwóch dni mieliśmy dwa kolejne zgłoszenia i prośbę o poważne spotkania. Ja się tylko cieszę z tego powodu.

Tomasz Skory: Kiedy się dowiemy kto został wybrany?

Maciej Leśny: Wtedy kiedy będzie można to zrobić. W negocjacjach handlowych jedno nieostrożne słowo, dopóki to nie będzie popisane – tego jak gdyby nie ma. Mogę tylko powiedzieć, że prowadzimy rozmowy z czterema potencjalnymi inwestorami.