Stopień uwikłania rządu i samego premiera w afery, w kłopoty – także w aferę Rywina – jest tak duży, że chyba zmierzch pana premiera Millera się zbliża dużymi krokami - mówi politolog, profesor Wojciech Łukowski, gość popołudniowych Faktów.

Konrad Piasecki: Urzędujący premier za pulpitem świadka sądu powszechnego to jest dla pana budujący widok?

Wojciech Łukowski: To jest bardzo przykry widok, ale z drugiej strony - uwikłanie premiera w całą tą aferę jednak miało miejsce. Może nie bezpośrednio, ale pośrednio i myślę, że z takim widokiem powinniśmy się oswajać. Myślę też, że dobrze się dzieje, że także premierzy trafiają do sądów.

Konrad Piasecki: Czyli przykry dlatego, że cała ta sprawa nie przynosi rządzącym chwały, a przyjemny i budujący dlatego, że dla prawa nie ma świętych krów.

Wojciech Łukowski: Ja myślę, że obserwują to też przyszli premierzy być może w Polsce, bo chyba Leszek Miller długo premierem już nie będzie i sądzę, że dla nich także będzie to jakaś przestroga przed tym, żeby do takich sytuacji nie dochodziło w przyszłości.

Konrad Piasecki: Będzie nie będzie. Jak pan obserwuje dzisiaj premiera, który rezygnuje z szefowania SLD, premiera, który ma najgorsze sondaże w historii, to ma pan takie wrażenie, że obserwuje pan polityka u schyłku kariery?

Wojciech Łukowski: Ja myślę, że Leszek Miller tyle już przeszedł w swoim życiu i w ostatnich 15 latach również, że cały czas sądzi, że to nie jest schyłek jego kariery, że jest to kolejny bardzo trudny moment, który znowu zakończy się jakimś szczęśliwym wyjściem dla niego. Sądzę, że tym razem może się pomylić, że jednak stopień uwikłania rządu i samego premiera w afery, w kłopoty – także w aferę Rywina – jest tak duży, że chyba zmierzch pana premiera Millera się zbliża dużymi krokami.

Konrad Piasecki: Zmierzch premiera Millera czy zmierzch polityka Millera?

Wojciech Łukowski: Myślę, że zmierzch premiera Millera. Możemy oczekiwać też czegoś takiego, że nawet jeśli SLD w tym kształcie się, rozpadnie i na jej gruzach będzie powstawała jakaś nowa partia polityczna, albo nawet kilka partii politycznych – bo tego się można spodziewać – niewątpliwie będzie tak, że Leszek Miller nadal będzie liderem pewnej części dzisiejszej SLD.

Konrad Piasecki: A jeśli odsunięcie Leszka Millera od władzy premierowskiej to odsunięcie wynikające z ruchów oddolnych, czy jednak z takiego poczucia, które chyba w Leszku Millerze narasta, że on już jest tylko balastem dla lewicy?

Wojciech Łukowski: Miller do odejścia chyba nie dojrzeje. To jest raczej wykluczone. Ja myślę, że to będzie nie tyle odejście polegające na tym, że Miller odchodzi w jakiś spektakularny sposób, tylko w najgorszym wariancie będzie to coś takiego, że Miller odchodzi razem z pewną częścią SLD.

Konrad Piasecki: „Sondaże SLD to znak zbliżającej się klęski i bezpowrotnego załamania się wpływów ludzi wywodzących się z formacji postkomunistycznej” – tak pisze w „Rzeczpospolitej” Janusz Rolicki i wieszczy powstanie nowej socjaldemokracji. Czy pan mu wierzy?

Wojciech Łukowski: Wiele wskazuje na to, że scenariusz będzie właśnie taki, że nie uda się tego zbudować w obrębie dzisiejszego SLD. Że jednak Janusz Rolicki - który być może ma jakiś własny interes w tym, żeby tak twierdzić, że SLD się rozpadnie – ma trochę racji. Tzn. ta formacja nawet jeśli się nie rozpadnie, to ulegnie tak dalekiemu przekształceniu, że to nie będzie już ta sama partia.

Konrad Piasecki: Ale uważa pan, że wydarzy się coś takiego, czym dla Unii Wolności była Platforma Obywatelska, a dla Akcji Wyborczej Solidarność Prawo i Sprawiedliwość, czyli tworzenie się takiej szalupy ratunkowej, na której politycy związani z SLD w naturalny sposób przepłyną do nowego parlamentu?

Wojciech Łukowski: Istnieją nieśmiałe próby – siła rzeczy, ale bardzo wyraźne. Tym ośrodkiem krystalizacji tej nowej partii jest pan prezydent Kwaśniewski. To jest bardzo nieśmiałe, bardzo ostrożne, nie mniej wyraźnie widać, że prezydent próbuje wokół siebie skupić różne środowiska.

Konrad Piasecki: Ale z drugiej strony: prezydent w ostatnich tygodniach, miesiącach jest bardzo pasywny – co widać, mam wrażenie w tych sondażach. Dla niego bardzo złych. Bo jednak takiego spadku notowań prezydenta, jaki obserwujemy w tej chwili, to chyba od początku jego kariery nie było. Co się takiego dzieje?

Wojciech Łukowski: Niewątpliwie dlatego, że prezydent jest w trudnej sytuacji. On z jednej strony chciałby zachować cnotę – powiedzmy - polityka, który nie jest skażony różnymi, dziwnymi układami. Jednak z drugiej strony - cień wydarzeń, które teraz mają miejsce w Polsce, jednak na pana prezydenta pada. Ta ostrożność, o której mówię, będzie bardzo wyraźna przez najbliższe miesiące, ale – jak mówię – z drugiej strony widać, że prezydent próbuje krystalizować wokół siebie pewną opcję, która w sytuacji już naprawdę kryzysowej dla SLD, będzie mogła przejąć miejsce po SLD na polskiej scenie politycznej.

Konrad Piasecki: Ale czy to będzie miejsce po SLD, czy to będzie miejsce, w którym SLD i jakieś jego resztki też się znajdą?

Wojciech Łukowski: Niewątpliwie tak i myślę, że tutaj dramat może polegać też na tym, że do tej nowej partii, czy do tego nowego ugrupowania będą próbowali się prześlizgnąć ci, dla których polityka jest wszystkim, władza jest wszystkim. Oni będą też próbowali na tę nową łódkę wskoczyć i ta łódka może się pod wpływem tych decyzji zachwiać i nawet utonąć.

Konrad Piasecki: Czyli pan wieszczy, że powstaną dwie albo może i więcej lewic. Jednak lewica Leszka Millera – umownie, druga lewica Aleksandra Kwaśniewskiego?

Wojciech Łukowski: Jest to bardzo prawdopodobne, że może dojść do jakiegoś kompromisu. Nie sądzę, jednak, żeby ten kompromis mógł polegać na tym, że w tej nowej partii zmieszczą się dwaj politycy. Myślę że dla obu polityków miejsca tam nie będzie. Jeden z nich będzie musiał być albo głęboko ukryty na jakiś czas, albo pozostanie poza tym nowym ugrupowaniem.

Konrad Piasecki: Dziękuję za rozmowę.

Fot. Marcin Wójcicki RMF