Barbara Górska: Panie profesorze, czy przekazując ZUS następczyni jest pan spokojny i o te instytucję i o los drugiego etapu reformy?

Lesław Gajek: Pani Wiktorow jest członkiem rady nadzorczej i od wielu miesięcy ma możliwość zapoznania się z wszystkimi problemami działalności tej instytucji, jak również wdrożeniem systemu informatycznego. Dlatego mam nadzieję, że wejdzie bardzo szybko w te zagadnienia i będzie podejmowała właściwe decyzje.

Barbara Górska: Tłumacząc decyzję premiera, szefowa doradców powiedziała, że pańska misja dobiegła końca, a pana następczyni zrealizuje nowy etap, w tym konta osobiste i otwarte fundusze. To są bardzo trudne zadania. Czy ma kwalifikacje, czy zdąży przed wyborami?

Lesław Gajek: Przestrzegałbym przed pochopnym oczekiwaniem na cud, dlatego, że cuda tutaj się nie zdarzają. Tu jest potrzebna wytężona, równomierna praca. Aby można było wdrożyć ten system rozliczania na kontach trzeba będzie jeszcze odebrać oprogramowanie od Prokomu, przetestować to oprogramowanie i dopiero następnie wdrożyć. Jest to długa droga, długi proces technologiczny, w którym może wystąpić wiele zahamowań. Jest natomiast szansa, z naszych wstępnych kalkulacji, że uda się do września tę funkcjonalność systemu osiągnąć.

Barbara Górska: Skoro o Prokomie mowa, zanim Ewa Lewicka przestała być kandydatem na prezesa ZUS-u, zarzuciła panu kłamstwo. Powiedziała, że ani ona, ani Longin Komołowski nie wywierali na pana nacisku w sprawie Prokomu i w sprawie korzystnych rozliczeń ZUS-u z tą firmą. Były więc te naciski czy nie? Może teraz się dowiemy.

Lesław Gajek: Nie chcę w ogóle tego komentować.

Barbara Górska: A czy jako prezes był pan przeciwnikiem monopolu firmy Prokom? Ewa Lewicka twierdzi, że nie. Jan Lityński powiedział, że wnioskował pan o rozszerzenie kręgu wykonawców. Kto mówi prawdę, pani Ewa Lewicka czy pan Jan Lityński?

Lesław Gajek: Też nie chcę do tego się odnosić, bo nie jestem już prezesem ZUS-u, wobec tego byłyby to zbędne komentarze.

Barbara Górska: Panie profesorze, czy pan odchodzi bo nie należy pan do tej samej drużyny co Jerzy Buzek, Ewa Lewicka, Longin Komołowski, Teresa Kamińska?

Lesław Gajek: Trudno mi powiedzieć. Ja w ogóle nie jestem członkiem jakiegoś ugrupowania politycznego ani partii politycznej i tak do tego zawsze podchodziłem - nie żeby realizować jakąś misję partyjną, ale żeby zrobić jak najwięcej dla dobra wspólnego.

Barbara Górska: „Nie wiedziałem, że Polska jest albo prawa, albo lewa. Robiłem co do mnie należało” - tak pan dziś powiedział dziennikarzom. Jak te pańskie słowa rozumieć?

Lesław Gajek: Należy rozumieć je tak, że tak naprawdę rządy się zmieniają. Natomiast Polska zostaje i trzeba myśleć o dłuższej perspektywie, a nie o jakichś rozgrywkach nawet związanych z tak ważnymi wydarzeniami jak wybory.

Barbara Górska: A reforma ubezpieczeń społecznych jest sprawą, którą należy powierzyć bezpartyjnym fachowcom, czy jest stricte sprawą polityczną?

Lesław Gajek: W moim przekonaniu powinna być zgoda i koalicji i opozycji co do rozwiązań dotyczących reformy emerytalnej. Takie jest moje przekonanie i tak w niektórych krajach się do tego podchodzi. Natomiast jeśli chodzi o realizowanie tych zadań, to najlepiej jeżeli robią to bezpartyjni fachowcy.

Barbara Górska: Słuchając osób z otoczenia premiera można mieć wrażenie, że jeśli zdołał pan w ZUS-ie coś osiągnąć to dzięki ogromnej przychylności członków rządu, a w rewanżu chciał pan dosyć biernie przeczekać do wyborów i pozostać na stanowisku prezesa ZUS-u także po wyborach.

Lesław Gajek: Wątpię, żeby ktoś tak mógł powiedzieć. Po prostu to jest absurdalne.

Barbara Górska: Z bardzo przygnębioną miną pan tego wszystkiego wysłuchał.

Tadeusz Nowakowski: Z przygnębioną miną i myślę, że w tym głosie jest wszystko. Słyszałem jęk całej załogi 44-tysięcznej.

Barbara Górska: Czy to jest rozstanie w dobrym stylu czy nie?

Tadeusz Nowakowski: Myślę, że sposób odwołania pana profesora Gajka pozostawia wiele do życzenia. Odbiega znacznie od standardów przyjętych w cywilizowanym świecie.

Barbara Górska: Dlaczego?

Tadeusz Nowakowski: Dlatego, że pan profesor prosił o dymisję w odpowiednim czasie, która nie została przyjęta. W tym momencie kiedy wydobył zakład z dna można powiedzieć wyrzuca się kapitana za burtę.

Barbara Górska: Czy nie brak kompetencji a polityka jest tutaj powodem tego rozstania w złym stylu pana zdaniem?

Tadeusz Nowakowski: Na pewno nie brak kompetencji.

Barbara Górska: Były prezes nie chce strajku - tak powiedział dzisiaj dziennikarzom. Czy będzie ten strajk? Budynki już są oflagowane. Czy będzie akcja protestacyjna?

Tadeusz Nowakowski: Akcja protestacyjna będzie, ponieważ zarząd główny podjął taką uchwałę. Nie jest ona przeciwko nikomu, tylko przeciwko decyzji podjętej przez premiera. I akcja będzie trwała.

Barbara Górska: A czy będzie wniosek o odwołanie Ewy Lewickiej ze stanowiska pełnomocnika rządu do spraw reformy? Była zapowiedź, że taki wniosek zostanie złożony.

Tadeusz Nowakowski: Tak jest taki wniosek. Zostanie on niedługo wysłany do Nadzwyczajnej Komisji Sejmowej do spraw Ubezpieczeń Społecznych, żeby łaskawie podjęła dezyderat o odwołaniu pani Ewy Lewickiej.

Barbara Górska: Pan profesor przychylnie wyraża się o pani Aleksandrze Wiktorow. Czy pani Wiktorow zostanie wpuszczona do gmachu ZUS-u przez związki zawodowe?

Tadeusz Nowakowski: Z dwóch powodów zostanie. Po pierwsze; jest członkiem rady nadzorczej, po drugie; jest mile widzianą osobą. Tu na to pytanie odpowiem krótko.

Barbara Górska: Czy będzie ten cud, o którym profesor powiedział. Czy w tej całej sytuacji uda się wdrożyć nowe oprogramowanie, tak żebyśmy mogli mieć swoje konta indywidualne w ZUS-ie już wczesną jesienią, może nawet jeszcze przed wyborami?

Tadeusz Nowakowski: Mam duży szacunek dla pani Oli Wiktorow. Jednak nie podejrzewam o kontakty z siłami nadprzyrodzonymi, bo tylko takie mogą przyspieszyć techniczne wykonanie niektórych modułów.

Barbara Górska: Proszę o odpowiedź jednym zdaniem. Prezes ZUS-u - raczej urzędnik z politycznego klucza, czy raczej bezpartyjny fachowiec?

Tadeusz Nowakowski: Bezpartyjny fachowiec. Wprawdzie powiedział na początku, że był członkiem „Solidarności” na uczelni łódzkiej, jednak na pewno nie był politykiem.

foto Marcin Wójcicki