Prezydentem już byłem, nie mam ochoty wchodzić, ale mam ochotę zrobić robotę. Nie uchylam się od pracy i odpowiedzialności wobec mojej ojczyzny - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Lech Wałęsa. Były prezydent dodał, że nie jest w stanie nauczyć się już języków obcych, dlatego nie będzie ubiegał się o prezydenturę Unii Europejskiej.

Konrad Piasecki: „Mam myśli samobójcze, czuję gorycz i rozpacz, płaczę.” Jak pan to czyta, to żal panu Zbigniewa Chlebowskiego?

Lech Wałęsa: Jako człowieka – tak.

Konrad Piasecki: A jako polityka?

Lech Wałęsa: Tym bardziej trzeba sprawdzić, jak człowiek tu się spisał i jako polityk też jak się spisał.

Konrad Piasecki: Jak pan czyta te rozmowy Zbycha z Rychem, to uważa pan, że się spisał?

Lech Wałęsa: Wie pan, no nie bardzo. Natomiast trzeba znać konteksty. Niektórzy ludzie nie potrafią się wymigać od natarczywych kolegów – może nie mógł, może nie chciał. To trudno osądzać. Nie sądź, a nie będziesz sądzony.

Konrad Piasecki: Myśli pan, że on wróci jeszcze kiedyś do polityki, czy to już zamknięty rozdział?

Lech Wałęsa: To zależy, jak ta sprawa się wyjaśni, jaka jest prawda.

Konrad Piasecki: A patrząc na tę sprawę dzisiaj, uważa pan, że należy się żółta kartka od wyborców Platformie za całą tę aferę hazardową?

Lech Wałęsa: Nie. Wie pan, trzeba było – jak prosiłem – wyjaśnić zamach, kiedy robili Kaczyńscy i spółka w moim czasie. Ja proponowałem, prosiłem, nie zrobiono, a to zachęciło do dalszych działań i dalszych nieformalnych zagrań, aż doprowadziło nas do tego typu sytuacji.

Konrad Piasecki: A wierzy pan, że to PiS sprowokował całą tę aferę?

Lech Wałęsa: Chyba nie ma wątpliwości.

Konrad Piasecki: Ale gdyby politycy Platformy byli ostrożniejsi, gdyby nie mieli takich kontaktów…

Lech Wałęsa: Ale nie chodzi o ostrożność!

Konrad Piasecki: …gdyby Zbycho z Rychem nie rozmawiał, gdyby nie manipulowali przy ustawie, CBA by nie miało co robić, panie prezydencie?

Lech Wałęsa: Proszę pana, to nie tak. Nie został rozliczony tamten okres pisowski, który naprawdę był do rozliczenia. Nie rozliczono zamachu, który przygotowano wtedy z Olszewskim i Kaczyńskimi na czele. To są konsekwencje niedokładnego podchodzenia do poważnych spraw.

Konrad Piasecki: Tusk popełnił błąd, zostawiając Kamińskiego w CBA?

Lech Wałęsa: Tak. Od początku tak uważałem i zachęcałem, by nie popełnił tego błędu. Popełnił błąd i konsekwencje mamy.

Konrad Piasecki: Dzisiaj, kiedy go już wyrzucił, kiedy dokonał roszad w rządzie, uważa pan, że poradził sobie z tym sprawdzianem aferalnym?

Lech Wałęsa: Nie. Poradzi sobie dopiero wtedy, kiedy wszystko będzie mocno wyjaśnione, oczyszczone. Trzeba teraz dokładnie oczyścić przedpole, bo będzie to znów działało na zachętę następnym podobnym czynom.

Konrad Piasecki: Uważa pan, że cała ta historia zbliża czy oddala Tuska od prezydentury?

Lech Wałęsa: To trudno powiedzieć. Na razie wydaje się, że postąpił tym ruchem spóźnionym, ale trafnie. A dalej – jak to będzie się wyjaśniało. Od tego zależy, czy punkty zdobędzie, czy straci.

Konrad Piasecki: Pytam o tę prezydenturę, bo pan przez ostatnie dni był w Stanach Zjednoczonych, ale tuż przed wyjazdem rzucił pan granat. Powiedział pan: „Być może będę kandydował na prezydenta, ale wszystko zależy od tego, czy będzie tego chciał naród”. Naprawdę pan rozważa start?

Lech Wałęsa: Nie. Ja nie rozważam. Ja tylko powtarzam to, co zawsze mówiłem...

Konrad Piasecki: …że nie muszę, ale chcę…

Lech Wałęsa: Nie. Bądź pan poważny, bo ja jestem poważnym politykiem. Oczywiście, że nie chciałem, a musiałem, a pan sobie wyobraża. Gdybym wtedy nie został prezydentem, to by pan miał generała Jaruzelskiego jeszcze następne pięć lat, byłby pan w Unii i NATO. Nie żartuj pan!

Konrad Piasecki: To za generała Jaruzelskiego dziękuję, a teraz pan nie chce i nie musi?

Lech Wałęsa: Nie. Proszę pana, mówię tak, że polskie sprawy idą niezbyt dobrze. Ja jestem gotów oczyścić. Nie boję się nikogo, tylko Pana Boga. Jestem gotów oczyścić Polskę i wiem, jak to zrobić. Gdyby był klimat na coś podobnego, to - oczywiście – ja się nie uchylam od pracy i odpowiedzialności, i obowiązków wobec mojej ojczyzny.

Konrad Piasecki: Ale nie ma pan takiego przekonania, że po jednym torze pędzą naprzeciw siebie dwie lokomotywy – Tuska i Kaczyńskiego i nie ma wyjścia każdy, kto wejdzie między te dwie lokomotywy, musi zostać zgnieciony.

Lech Wałęsa: Ja nie mam ochoty wchodzić, ja już byłem. Ja mam ochotę zrobić robotę. Zrobiłem jedną. Teraz mamy wolny kraj i zrobię każdą następną. Żeby nikt nie miał wątpliwości – nie jestem do kupienia, nie jestem do zastraszenia. Ja tylko o tym mówię…

Konrad Piasecki: Rozumiem, ale z 55 proc. zaufania publicznego – najwyższego, mógłby pan pomyśleć o jakimś stracie.

Lech Wałęsa: Jeszcze raz powtarzam – ja dla kariery tego nie potrzebuję. Ja potrzebuję to dla mojej ojczyzny… może bym potrzebował dla mojej ojczyzny i dla odczyszczenia spraw, które trzeba odczyścić.

Konrad Piasecki: A dzisiaj uważa pan, że dla ojczyzny najbardziej przydatny byłby kto jako prezydent.

Lech Wałęsa: Dzisiaj nie mamy jeszcze takich wyborów i trzeba by poważnie się nad tym zastanowić. Jak mówiłem panu, ja jestem poważnym politykiem i kiedy podejmuję decyzję, to wiem o co mi chodzi. Może nie mogę powiedzieć, o co mi chodzi – bo tak też bywało. Ale dzisiaj musiałbym przeliczyć parę rzeczy.

Konrad Piasecki: Bronisław Komorowski był w tym studiu w piątek i mówił, że może Lech Wałęsa na prezydenta zjednoczonej Europy?

Lech Wałęsa: Gdybym znał języki, to nikt by mnie nie zatrzymał. Tam jest potrzebna znajomość języków. Nie jestem w stanie uczyć się tego. A wciąż z tłumaczem – to nie jest za dobre. I dlatego z tego punktu widzenia nie nadaję się. Oczywiście wiem, co zrobić i próbuję narzucić, próbuję przypominać, że zwyciężaliśmy wtedy, kiedy byliśmy blisko wartości.

Konrad Piasecki: Czyli tę prezydenturę UE w sferze marzeń pozostawiamy?

Lech Wałęsa: Nie w strefie marzeń. Ja nie marzę, ja zdaję sobie sprawę, jaka jest odpowiedzialność, jaka robota. Ja nie robię sobie zabawy. Ja jestem starej daty politykiem, który chce coś zrobić. Jak widzi, że nic nie da się zrobić, to nie chce. Po co mi to.

Konrad Piasecki: Tak na koniec. Generał Kiszczak skarży się, że będzie dostawał 1,5 tys. emerytury po obcięciu tych wszystkich przywilejów dla byłych esbeków. Mówi, że ta rewolucja pożarła własne dziecko. Pan czuje współczucie dla niego?

Lech Wałęsa: Nie żartuj pan. Ja na jego miejscu od dawna postępowałbym inaczej i dzisiaj też. I dlatego nie mam nic do powiedzenia.

Konrad Piasecki: Uważa pan, że to historyczna sprawiedliwość, że Kiszczak traci te przywileje?

Lech Wałęsa: Tylko tę historyczną sprawiedliwość trzeba by zacząć od tego, że nas zdradzono w 1939 roku, że nas zdradzono w 1945…

Konrad Piasecki:… że był Jałta, Poczdam. Wiemy, wiemy.

Lech Wałęsa: I dlatego, jak rozliczamy, to rozliczamy do bólu. A nie pewne ofiary, pewnych kombinacji. Czasami to ludzie, którzy weszli, bo chcieli coś zrobić od środka, czasami zwykli łajdacy. Ja nie wiem, gdzie kogo zaliczyć. To muszą prawnicy. Inni to muszą porozliczać, żeby to było uczciwe i dobre.

Konrad Piasecki: Ale temu obcięciu emerytur pan przyklaskuje.

Lech Wałęsa: Ja za tańsze pieniądze pracowałem. On chyba ma dzieci i dzieciom chyba też pomagał w tych czasach, kiedy miał coś do powiedzenia. Teraz zobaczymy, czy dobrze wychował dzieci.