Na progu ostatniego przed świętami weekendu warto zwrócić uwagę na memento jakie zgotował wymiar sprawiedliwosci wszystkim kierowcom. Od dziś jazda samochodem po pijanemu, nawet bezwypadkowa, może skończyć się dwoma latami więzienia. Trudno się dziwić, że prawo w tej mierze jest coraz surowsze - wszak w samym tylko zeszłym roku pijani kierowcy spowodowali osiem tysiecy wypadków. Ale czy nawet najbardziej surowe prawo zdoła odmienić tragiczny w skutkach - ale wciąż powszechny w naszym kraju obyczaj "jazdy po pijaku". Na ten temat

Barabara Górska rozmawiała ze swoimi gośćmi: profesoorem prawa karnego Lechem Falandyszem, kierowcą rajdowym Ryszardem Herbą i szefam warszawskiej drogówki Waldemarem Wierzbickim.

Barbara Górska: Panowie idą święta, niedługo zaczną się biesiady w gronie rodziny, a wraz z tą perspektywą dylemat, pojechać autem i nie pić, czy zamówić taksówkę i napić się swobodnie, czy jednak wziąć auto i wypić tylko „kropelkę”? Co pan radzi panie inspektorze?

Waldemar Wierzbicki: Oczywiście wszystkiego można spróbować i jeden pan już dzisiaj spróbował, zobaczymy, jakie będą tego konsekwencje. Natomiast nie namawiam, nie chcę, żeby jakieś kalkulacje tutaj robić, że wypiję jeden, dwa to mi przejdzie. Odradzam. Pić tak, ale nie siadać za kierownicę.

Barbara Górska: Robert Herba, kierowca rajdowy, wie wszystko na temat techniki jazdy samochodem. Proszę pana przecież w krajach, gdzie wino pije się zamiast wody, na lekkim rauszu ludzie właściwie chodzą cały dzień. Czy taki stan istotnie obniża ich sprawność za kółkiem?

Robert Herba: Absolutnie obniża. Przede wszystkim zacznijmy od tego, że nawet lekkie złe samopoczucie obniża, jak się człowiek troszkę źle czuje, ma katar – to bardzo obniża możliwości jako kierowcy, a co dopiero mówić o wypiciu alkoholu. Tak, ze ten dylemat, o którym państwo mówiliście jest tylko jeden: nie pić absolutnie jeżeli się jedzie, a nawet jeżeli się wypiło to na drugi dzień nie powinno się jeździć. To jest też fakt, o którym powinni wszyscy pamiętać.

Barbara Górska: Profesor Lech Falandysz reprezentuje w tej rozmowie wymiar sprawiedliwości. Wymiar sprawiedliwości nam od dziś dowodzi, że jazda po alkoholu nie jest tylko wykroczeniem, jak na przykład nie płacenie w bankomatach uporczywe, ale, że jest przestępstwem. Czy to nie jest przesada w kraju o dużej przestępczości, prawdziwej, tej przestępczości ciężkiego kalibru?

Lech Falandysz: Wiec ja musze powiedzieć, że już kiedyś tak było, że prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości, czyli w takim stanie, w którym zawartość alkoholu we krwi jest większa niż pół promila, było już przestępstwem i od 1958 roku mniej więcej w ustawie o zwalczaniu alkoholizmu wprowadzono takie przestępstwo. To było takie samo zagrożenie wydaje mi się do dwóch lat pozbawienia wolności. Dopiero w roku 1971, w prawie wykroczeń, przy okazji reformy prawa karnego, zdecydowano, że ter sprawy trzeba skierować do kolegium. Szczerze mówiąc, wzgląd był nie tyle merytoryczny co ideologiczny, bo to znakomicie poprawiło statystykę przestępczości, bo tam 150 czy 100 tysięcy przypadków, nie pamiętam dokładne ile, przeszło do kolegiów i trzeba powiedzieć, że ta rzeczywistość wprowadzeniu w tej sprawie kolegium za wykroczenie to trwa prawie 30 lat. Więc po 30 latach zdecydowano się na zmianę oceny...

Barbara Górska: I dobrze się stało pana zdaniem?

Lech Falandysz: Ja nie mam tu jakiejś stanowczej opinii. Wydawało mi się, że te kolegia w ciągu 30 lat jakoś sobie radziły. Natomiast, w ogóle grozi nam likwidacja kolegiów i zamiast tego powinny być stworzone takie sądy proste, sądy pokoju, no takie od drobniejszych spraw. Rozumiem, ze takie prowadzenie pojazdu, jeżeli nie ma sprowadzenia niebezpieczeństwa wypadku nie jest czymś najgroźniejszym i te sądy jakoś dadzą sobie z tym radę. Dzisiejsze sady przy ich właściwie legendarnym przeładowaniu i przy niesprawności, ja mam poważne obawy, czy sobie z tym poradzą. Czy w efekcie ta represja będzie sprawniejsza niż do tej pory. Bo chcę jeszcze raz podkreślić, że to już 30 lat od kiedy tak było i w zasadzie nikt tego nie reformował. Oczywiście można dać wyraz potępieniu, tak jak zrobił to ustawodawca, że to jest przestępstwo. Może tak i jest bo tak jak mówię w 1958 roku tak było, przed wojną w ogóle nie było przepisów żadnych o nietrzeźwości ani nawet o wypadkach.

Barbara Górska: Panie inspektorze, przestępcą staje się od dziś kierowca, który ma we krwi powyżej pół promila alkoholu. Ile musi wypić, żeby mieć te pół promila i być przestępcą? Ile to jest tak praktycznie?

Waldemar Wierzbicki: Różnie to bywa. Nawet swa piwa, takie pół litrowe, aby do tego stanu doprowadzić. A jeżeli ktoś poprzedniego dnia pił i tylko sobie tak „poprawia” jakimś nawet piwem, setka wódki to też jest odrobinę za dużo.

Barbara Górska: Czy od dzisiaj wyroki wydane na nietrzeźwych kierowców mogą być podawane do publiczne wiadomości?

Waldemar Wierzbicki: Tak,. Przepis przewiduje taką możliwość.

Barbara Górska: I taki ktoś po tych dwóch półlitrowych piwach w rubryce karany będzie musiał od tej pory wpisywać tak, jeżeli zostanie zatrzymany.

Waldemar Wierzbicki: I właśnie niech przemyśli to.

Barbara Górska: Pytanie do Ryszarda Herby, jak pan myśli, czy to sprawiedliwe, że przestępcami z definicji stają się kierowcy po kilku mocnych piwach, a nie stają się ci na przykład, którzy na przykład jeżdżą 220 km/h po terenie zabudowanym, a są tacy.

Robert Herba: Jeśli chodzi o moje zdanie, to ja absolutnie nie jestem za aż tak drastycznym karaniem i osądzaniem tych ludzi, szczególnie jeśli nic takiego nie zrobili. Raczej jestem za podobnymi przepisami jak we Francji, czy w Niemczech, dużo bardziej liberalnymi, a dającymi w inny sposób do myślenia kierowcy, który po pijanemu siada za kierownicą. To znaczy, jeżeli spowoduje wypadek lub cokolwiek innego się stanie może pójść do wiezienia, jeżeli są ludzie poszkodowani. A jeśli jest to tylko i wyłącznie mienie, odpowiada za to własnym majątkiem. Czyli brakiem ubezpieczenia, brakiem wypłat, brakiem czego innego. I myślę, że to bardziej w tamtych krajach przemawia do ludzi. Być może u nas będzie lepsze tego typu prawodawstwo. Z ty, ze ja bym się jednak zastanowił nad tym . Czytałem dzisiaj na ten temat i słuchałem, i z tego co słyszę i z tego co pan profesor mówił, jest tak olbrzymia ilość spraw w sądach, że jeżeli 200 tysięcy spraw wejdzie, no to ciekawe kto sobie z tym da radę.

Barbara Górska: Bez dodatkowych pieniędzy i bez dodatkowych etatów.

Robert Herba: Właśnie o tym mówię. I to chyba jest problem.

Barbara Górska: Pan, proszę powiedzieć nam, nie prowadził nigdy po piwie samochodu?

Robert Herba: Po piwie tak, ale po bez alkoholowym.

Barbara Górska:A pan inspektor?

Waldemar Wierzbicki: Nie, odradzam wszystkim, sam tego nie robię. Nie ukrywam, że chyba bym się zapadł pod samochód, gdyby mój podwładny to ujawnił, nie wiem co bym powiedział temu policjantowi.

Barbara Górska: A pan profesor?

Lech Falandysz: No zdarzał się niestety, ja tu nie będę, tak jak panowie, się zapierał. Ale w pewnym momencie spoważniałem i uważam, że to jest zupełnie niemożliwe, niewskazane i głupie. I myślę, że wielu ludzi w Polsce już, tak jak porównuję z sytuacja sprzed 20 lat, czy nawet 30, to dzisiaj już wielu ludzi ma twardą zasadę, pijesz nie jedziesz po prostu i koniec.

Barbara Górska: To czego będziemy życzyć kierowcom w nadchodzący weekend i w ciągu najbliższych świąt i potem jeszcze? Od pana profesora życzenia?

Lech Falandysz: No gumowych słupów, szerokiej drogi i żadnego drinka niestety. Albo jedziesz, albo pijesz. Trzeba kluczyki oddać odpowiedzialnym osobom, jak się popije. Dużych utargów dla taksówkarzy, to będzie po prostu znaczyło, że jeździmy bezpiecznie, jeżeli już zdecydujemy się na wypicie alkoholu. A ja apeluję do wszystkich rodzin, do żon, do dzieci – patrzcie na to co rodzice robią i nie pozwólcie, żeby pijany mama, tata wsiadali za kierownicę, bo od was to naprawdę wiele zależy.