Jarosław Kaczyński zdecyduje, czy razem ze Zbigniewem Ziobro pójdę do Parlamentu Europejskiego. Prezes powiedział, że jestem tak bardzo potrzebny Polsce, tak bardzo potrzebny PiS-owi tu w kraju, żebym odmowy nie traktował zbyt przykro - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Jacek Kurski, poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Konrad Piasecki: Panie pośle, taka była szansa. Można było mieć i samolot, i krzesło, i mikrofon do własnej dyspozycji, a prezydent wziął jednak premiera. Bulterierski fragmencik duszy w panu nie załkał?

Jacek Kurski: Nie, nie załkał. Ucieszył się. Miłość, miłość, miłość i jeszcze raz miłość. Pokazaliśmy, że Donald Tusk zwija samoloty prezydentowi i uniemożliwia prezydentowi dotarcie na poprzedni szczyt, a my, kiedy możemy i mamy w garści Donalda Tuska, okazujemy miłość. Bo my tacy jesteśmy. Gdyby ludzie wiedzieli, jaki PiS jest na naprawdę, kochaliby nas miłością nieprzerwaną.

Konrad Piasecki: Ale można było się zemścić za te wszystkie upokorzenia – za te samoloty, za tę Japonię, za te psucia w Mongolii itd., itd.

Jacek Kurski: Najlepsza zemstą, panie redaktorze, było okazanie serca i miłości.

Konrad Piasecki: Prezydent jest dobry, tylko naród tego nie dostrzega.

Jacek Kurski: Prezydent jest dobry, a naród wkrótce to dostrzeże.

Konrad Piasecki: Naród jest zły, więc trzeba wymienić naród, bo prezydenta się nie da.

Jacek Kurski: Tak to mówili nasi przeciwnicy polityczni. Ale to już świętej pamięci.

Konrad Piasecki: Myśli pan, że to już koniec fatum wiszącego nad Lechem Kaczyńskim.

Jacek Kurski: Początek końca tego fatum i myślę, że sprawy pójdą w dobrą stronę.

Konrad Piasecki: Ale ledwie prezydent dojechał do Brukseli, już go obsztorcował Sarkozy, mówiąc, że nie można chować się za plecami innych państw w sprawie ratyfikacji traktatu z Lizbony. Więc jeszcze jakiś element fatum nad prezydentem wisi…

Jacek Kurski: Nicolas Sarkozy rozpaczliwie walczy o jakikolwiek sukces swojej półrocznej prezydencji i broni Francji. Lech Kaczyński broni interesów Polski. Pan jest Francuzem czy Polakiem?

Konrad Piasecki: Non, non. Je suis Polonais.

Jacek Kurski: Skoro jest pan Polakiem, to doskonale pan rozumie argumenty pana prezydenta.

Konrad Piasecki: Ale jak na przyjaciela prezydenta, tak przy ludziach obsztorcować. Nie ładnie się zachował.

Jacek Kurski: Po pierwsze, urzędnicy kancelarii kwestionują, że doszło do obsztorcowania wprost Polski. Natomiast w interesie Polski – powiedzmy sobie wprost i szczerze, tak między nami – jest Nicea.

Konrad Piasecki: „Nicea albo śmierć”. Jan Rokita.

Jacek Kurski: Lizbona była mniejszym złem.

Konrad Piasecki: To dlaczego prezydent zgodził się na tę Lizbonę nieszczęsną?

Jacek Kurski: Dlatego, że groziła nam Europa dwóch prędkości, to znaczy pozostawienie Polski w kraju maruderów. Musiał być nowy traktat. Pan prezydent Lech Kaczyński zminimalizował złe skutki tego traktatu. Ale jeśli dzieki decyzji Irlandczyków możemy mieć Niceę, panie redaktorze! Mamy prawo weta, jesteśmy jedną z europejskich, no może nie potęg, ale krajów wpływających na losy Europy. Więc lepiej mieć Niceę niż Lizbonę i naprawdę, skoro pan jest Polakiem, a nie Francuzem, popiera pan politykę prezydenta.

Konrad Piasecki: Dlaczego dobry prezydent, kochający świat i Polaków, każe podatnikowi płacić za swe porachunki z Palikotem?

Jacek Kurski: Nie wiem, o co panu chodzi.

Konrad Piasecki: Adwokat, który reprezentuje Lecha Kaczyńskiego, mówi tak: „Płaci mi Kancelaria Prezydenta”. Dlaczego ja jako podatnik mam płacić za to, że prezydent postanawia poprocesować się trochę z Januszem Palikotem?

Jacek Kurski: Jeśli to jest prawdą, o czym pan mówi, to dlatego proszę pana, że Lech Kaczyński jest prezydentem i stoi na straży godności majestatu Rzeczpospolitej.

Konrad Piasecki: Ale to jest proces cywilny. Prezydent występuje w nim jako obywatel, prof. dr hab. Lech Kaczyński, a nie prezydent Rzeczpospolitej.

Jacek Kurski: Czy cywilny, czy karny, zawsze prezydent broni godności Rzeczpospolitej, również pańskiej godności.

Konrad Piasecki: A nie uważa pan, że procesując się z Palikotem, prezydent strzela sobie w stopę?

Jacek Kurski: Jeżeli to przedstawią media tak, jak pan to przedstawi, w sposób nieuprawniony – mam nadzieję, że media nie przekroczą granicy – to tak. Ale mam nadzieję, że będzie sprawa przedstawiona prawdziwie. Pan prezydent broni godności Rzeczpospolitej.

Konrad Piasecki: Myślę sobie trzeźwo i spokojnie o tym, co się będzie działo podczas tego procesu. Palikot będzie szalał, wyciągał świadków, żądał badań lekarskich, będzie badał prezydencką wątrobę. Jeśli prezydent wzdrygał się przed ujawnieniem stanu własnego zdrowia, bo mówił, że to jest niegodne prezydenta, to teraz będziemy mieli prawdziwą szopkę.

Jacek Kurski: Mam nadzieję, że prezydent osobiście nie będzie chodził, tylko wystąpi tam przez pełnomocnika. Chyba nie zaszczyci Janusza Palikota swoją obecnością.

Konrad Piasecki: Ale stan zdrowia będzie musiał pokazać, będzie musiał udowodnić, że nie pije.

Jacek Kurski: Nie sądzę, żeby cokolwiek musiał. To zależy od powagi sąd. No różne mamy sądy, jak wskazują wyroki, które padły na Zbigniewa Ziobrę czy na mnie…

Konrad Piasecki: A czy nie uważa Pan, że jest niegodne dla prezydenta udowadnianie, że nie jest się alkoholikiem przed sądem?

Jacek Kurski: A czy nie uważa Pan, że jest poniżej godności narodu wysłuchiwanie cały czas tego rodzaju obskuranckich połajanek ze strony pana posła Palikota?

Konrad Piasecki: Pan uważa, że jest poniżej godności narodu?

Jacek Kurski: Wysłuchiwanie i oglądanie tego w pierwszym rzędzie, oczywiście.

Konrad Piasecki: Ale naród wybiera Palikota, 77 tys. głosów miał ostatnio w Lublinie, a pan w Gdańsku ile?

Jacek Kurski: 24 tys. ale z drugiego miejsca, a nie z pierwszego.

Konrad Piasecki: 53 tys. różnicy.

Jacek Kurski: Z drugiego miejsca. Mówi to panu coś? A Lech Kaczyński 8 200 000.

Konrad Piasecki: Zbigniew Ziobro roni w "Dzienniku" łzy, że sąd, że wyrok, że ogłoszenia telewizyjne go zrujnują. A na jakiś gest solidarności ze strony Jacka Kurskiego może liczyć?

Jacek Kurski: Oczywiście może liczyć, zwłaszcza że ja wcześniej mogłem liczyć na gest solidarności koleżanek i kolegów klubowych.

Konrad Piasecki: Dorzuci się pan do składki na Ziobrę?

Jacek Kurski: Oczywiście, że się dorzucę, ale sprawa jest o wiele poważniejsza. Dzisiaj w Polsce mamy do czynienia ze zjawiskiem, który chyba Piotr Semka określił kiedyś w "Rzeczpospolitej" jako knebel sądowy. Dzisiaj sądy zamykają usta politykom opozycji cokolwiek powiedzą, tak jak Zbigniew Ziobro na doktoracie.

Konrad Piasecki: Ale niech politycy nie wygadują bzdur.

Jacek Kurski: Bzdur, nie bzdur. Dzisiaj dr G. stoi pod czterdziestoma kilkoma zarzutami, które powinny tego człowieka raz na zawsze skreślić z debaty publicznej.

Konrad Piasecki: Panie pośle, ale zarzut korupcji, a oskarżenie kogoś, że zabija pacjentów to jednak jest różnica przeogromna.

Jacek Kurski: Bogaty materiał dowodowy uprawdopodabniał tezę, i również emocje.

Konrad Piasecki: To dlaczego żaden sąd nie skazał dr G. za to?

Jacek Kurski: Lepiej mieć ministra sprawiedliwości, który powie jedno słowo za dużo niż takiego, który będzie pozwalał na zbrodnie w naszym kraju w majestacie prawa.

Konrad Piasecki: „Nie jestem majętny. To oznacza konfiskatę majątku i zabranie mi dorobku życia” - mówi Ziobro.

Jacek Kurski: Ma rację.

Konrad Piasecki:200 tys. zł na ogłoszenia to dorobek życia dla 40-letniego mężczyzny?

Jacek Kurski: 200 tys. zł za co?

Konrad Piasecki: Za ogłoszenia.

Jacek Kurski: Ale dlaczego w tej sytuacji nie broni pan Zbigniewa Ziobry tylko faceta, który zmuszał do seksu, który wyłudzał pieniądze od biednych ludzi, kazał sprzedać krowę, żeby ratować życie.

Konrad Piasecki: Niech pan uważa, bo zaraz pan będzie miał proces z doktorem G.

Jacek Kurski: A nie wymieniłem, o kogo chodzi. W związku z czym mamy dziś do czynienia z horrorem, to znaczy knebluje się usta politykom opozycji.

Konrad Piasecki: Zorganizuje pan publiczną zbiórkę na Zbigniewa Ziobrę?

Jacek Kurski: Dołączę się do niej, słyszałem, że się już powoli tworzy ta zbiórka.

Konrad Piasecki: A może wysłać Ziobrę do Europarlamentu, żeby się odkuł trochę finansowo?

Jacek Kurski: To jest decyzja Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry. Wiem, że Zbyszek chce kandydować i skoro chce, to pewnie będzie.

Konrad Piasecki: A pan pójdzie razem z nim.

Jacek Kurski: To decyzja Jarosława Kaczyńskiego, oddałem się do dyspozycji prezesa. Szanse oceniam na fifty-fifty. Ale prezes powiedział, że jestem tak bardzo potrzebny w Polsce, tak bardzo potrzebny PiS-owi tutaj w kraju, żebym odmowy nie traktował zbyt przykro.

Konrad Piasecki: A jak z pańskim angielskim? Bo podobno trzeba mówić.

Jacek Kurski: Quite well.

Konrad Piasecki: Quite well?

Jacek Kurski: Quite well.

Konrad Piasecki: It’s enough for European Parliament?

Jacek Kurski: It’s enough for European Parliament. The problem is I have never been to an English speaking country for longer than two months. So it may be some problem in practice.

Konrad Piasecki: Dla niezorientowanych: Jacek Kurski nie był w żadnym kraju anglojęzycznym dłużej niż dwa miesiące, ale ma nadzieję, że mimo wszystko wystarczy mu umiejętności na Parlament Europejski. Dziękuję bardzo.

Jacek Kurski: Panie redaktorze, bingo! Marvellous! Marvellous!