Czy obóz posierpniowy zdoła zmobilizować wyborców na tyle, by realne stało zrównoważenie przyszłego Parlamentu? Czy wybory roku 2001 zakończą się zwycięstwem jednej opcji czy jak bywało dotąd, podzielą Polskę na dwa obozy - zwolenników SLD i zwolenników pluralizmu? Na temat szansy koalicji ugrupowań posierpniowych Barbara Górska rozmawiać będzie z senatorem AWS Krzysztofem Piesiewiczem i prezesem SKL Janem Marią Rokitą:

Barbara Górska: Idea szczytna, ale szanse nikłe – to opinia Jerzego Wierchowicza. Większość polityków, których pytałam dzisiaj o możliwość utworzenia Bloku „Senat 2001” wyrażała się o tych planach z życzliwym, ale jednak sceptycyzmem. Skąd tak wielu ludzi małej wiary wśród polityków obozu posierpniowego?

Krzysztof Piesiewicz: Mnie się wydaję, że istota zagadnienia sprowadza się do tego, że jest to jedyna droga, jedyna szansa, jedyna nadzieja, wynikająca z zapisów konstytucyjnych oraz istoty merytorycznych działań Senatu, z funkcji Senatu, które są opisane konstytucyjnie. Jeżeli tego rodzaju blok nie powstanie, jeżeli tego rodzaju działanie nie będzie podjęte, które proponują: Władysław Bartoszewski, Stefan Jurczak, Kazimierz Kutz, Krzysztof Piesiewicz, Zbigniew Religa, Zbigniew Romaszewski, Andrzej Stelamachowski i Marcin Tyrna, którzy wcześniej konsultowali to z wieloma środowiskami, w tym ze środowiskami Kościoła oraz ze środowiskami akademickimi i innymi środowiskami i zwrócili się z apelem o stworzenie „Bloku Senat 2001”... Te wyniki, które Pani przeczytała, te 41 mandatów, to jest już efekt wynikający z samej inicjatywy. Jest jeszcze kwestia nazwisk, a więc ludzi, którzy byliby umieszczeni na tego rodzaju listach, listach, które cieszyłyby się w poszczególnych okręgach poparciem szerokiego spektrum społecznego, a więc osoby, które cieszą się zaufaniem. Podkreślamy, że nie jest to wyłącznie apel do środowisk posierpniowych. To jest apel zwłaszcza do środowisk posierpniowych – jedyna droga, jedyna szansa, jedyna nadzieja, aby Senat mógł być Izbą taką, jaka określona jest przez funkcję, które pełni oraz jedyna droga, by nie stworzyła się sytuacja dekompozycji polskiej sceny politycznej poprzez układ parlamentarny oraz przez możliwość oddziaływania, powtarzam, szerokiego spektrum społecznego na stanowienie prawa.

Barbara Górska: Maciej Płażyński w imieniu Platformy Obywatelskiej powiedział, że do wyborów idzie po zwycięstwo i snucie planów koalicyjnych na razie go nie interesuje. Liczyłby Pan na Platformę w takiej sytuacji?

Krzysztof Piesiewicz: To nie jest tak, że nie było to konsultowane z tak poważnym ugrupowaniem jakim jest Platforma Obywatelska. Te rozmowy były prowadzone, również z przywódcami Platformy. Jest życzliwość w tej sprawie, ale oczywiście diabeł tkwi szczegółach. Jest kwestia woli, chęci, rozsądku oraz dobra publicznego.

Barbara Górska: Zbyt różnorodne koalicje zacierają podziały, zacierają indywidualności. Jeden wyborca chce podatku liniowego, drugi jest zwolennikiem na przykład bardzo surowego prawa antyaborcyjnego i trudno ich obydwu przekonać do jednej i tej samej koalicji.

Krzysztof Piesiewicz: Senat jest kreowany poprzez ordynację większościową. Jeżeli te ugrupowania, do których apelujemy nie dogadają się w sprawie utworzenia jednej listy to, jak wiemy z tych samych badań, senatorów będzie zaledwie kilku albo kilkunastu. Jak będzie wyglądał polski Parlament?

Barbara Górska: Czy Pana partia popiera inicjatywę senatorów?

Jan Maria Rokita: Jeżeli Krzysztof Piesiewicz coś wymyśli i proponuje to można z góry powiedzieć, że zarówno, czy to jest na terenie sztuki filmowej czy polityki, to jest mądre, słuszne, warte poparcia w ciemno. Więc jak senator Piesiewicz proponuje to my zawsze popieramy bez żadnej wątpliwości.

Krzysztof Piesiewicz: Dziękuję za miłe słowa i przyzna Pan, że w istocie to jest inicjatywa niepewna, ale podejrzewam, że jest to droga czy też jezdnia jednokierunkowa i nie ma innej drogi. Natomiast oboje możemy powiedzieć, znając nastroje, emocje, fobie, uprzedzenia i intencje, że trzeba nad tym pracować. Natomiast dni są niepewne, zobaczymy co z tego wyniknie.

Barbara Górska: Czy ja dobrze rozumiem, że Panowie już pertraktujecie na antenie ten przyszły akces SKL do inicjatywy?

Krzysztof Piesiewicz: Mnie się wydaje, że tak jak powiedziałem, jeżeli chodzi o Pana Jana, ja nie mam żadnych problemów z uzgodnieniem tego co jest rozsądne.

Jan Maria Rokita: Ja jestem przekonany, że to jest rozsądne, słuszne i że to zrobimy. Polska potrzebuje w Senacie obozu prawicowego. Jeżeli jest zjednoczona lewica po jednej stronie i idzie do Senatu, to po drugiej stronie musi iść zjednoczona centroprawica. Na Platformie Obywatelskiej jest wobec tego bardzo wielka przychylność. Ja o tym też rozmawiałem z przywódcami Platformy i jestem pewien poparcia. Z pewnością to przeprowadzimy, Panie Krzysztofie.

Krzysztof Piesiewicz: Zwróćmy uwagę, że podpisały się pod tym również takie osoby jak Władysław Bartoszewski i pierwszy marszałek odrodzonego Senatu po 1989 roku Andrzej Stelmachowski, a więc osoby jak gdyby, z racji swoich doświadczeń i wieku, patrzące raczej z lotu ptaka na to, co się dzieje i na pewno myślące dobrem dla polskiego parlamentaryzmu, demokracji oraz to, że Senat, ze swojej istoty ma kontrolować prawo stanowione w walkach partyjnych w Sejmie. Tak ma być w demokracji, ta funkcja Senatu jest wyraźna i stąd tego rodzaju inicjatywa, która uwzględnia ordynację większościową wydaje mi absolutnie konieczna, jest konieczna dzisiaj.

Barbara Górska: Jest na razie pełna zgoda, pełen konsensu w tej rozmowie. Ja jestem niezadowolona, wolę kiedy trwa spór na antenie. Ale tutaj ani politycy Platformy Obywatelskiej ani politycy Unii Wolności takim entuzjazmem już do pomysłu nie pałają. Ja chciałam na koniec zadać takie pytanie: czy w tegorocznych wyborach będzie nadal miało znaczenia kto jest a kto nie jest człowiekiem Sierpnia, czy to jeszcze będzie się liczyło?

Krzysztof Piesiewicz: Powtarzam jeszcze raz zdanie: apel swój kierujemy zwłaszcza do środowisk posierpniowych. To nie jest tak, że tylko do środowisk posierpniowych. Pamiętajmy, że jest nowe pokolenie, są ludzie, którzy w okresie sierpnia 1980 roku mieli po dziesięć, dwanaście lat – teraz mają po trzydzieści kilka lat, pracują, żyją, są wartościowymi obywatelami Rzeczpospolitej Polskiej, którzy muszą wchodzić do polityki. A więc to jest jak gdyby sygnał, tylko znak, sposób myślenia. To nie chodzi o środowiska posierpniowe w rozumieniu kombatanckim, nie. Zaprzeczam temu i protestuję przeciwko tego rodzaju interpretacji. To jest zwrócenie się do szerokiego spektrum społecznego, które popiera demokrację, wywalczoną polską wolność, polskie reformy, polski wolny rynek – wszystko to, co budujemy dla dobra publicznego. To jest tego rodzaju kierunek, tego rodzaju apel. I naprawdę nie wydaje mi się, aby ktokolwiek z tych środowisk, do których się zwracamy mógł powiedzieć, że tego nie trzeba. Może powiedzieć, że to jest trudne, bardzo trudne do zrobienia, ale to jest konieczne, albo że to jest potrzebne, ważne dla polskiego parlamentaryzmu i polskiej demokracji. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mógł powiedzieć „nie”. Czy to się uda, to jest inne pytanie.

Barbara Górska: Na koniec jednym słowem Panie senatorze - bo zaniepokoiło mnie to co mówił senator Kutz - dlaczego porównał on Senat do gabinetu ginekologicznego?

Krzysztof Piesiewicz: Mnie się wydaje, że to był dowcip bardzo dowcipnego człowieka, który w ten sposób chciał coś zaakcentować, coś zamanifestować, postawić kropkę nad „i”. Ale jest to naprawdę człowiek życzliwy polskiemu Senatowi, polskiej demokracji i człowiek mądry, doświadczony.