Ten nieskazitelny rycerz narodowej sprawy, bo i tak siebie określał (...) ma swoje interesy i (...) być może jest zainteresowany tym, aby media publiczne miały tyle, ile mają a nawet więcej – mówi o dzisiejszych zeznaniach Włodzimierza Czarzastego przed sejmową komisją śledczą Gość RMF, Andrzej Krajewski, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy.

Konrad Piasecki: Łączenie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji ze sprawą Rywina to absurd. A jeśli ktoś w tej sprawie spiskował, to nie politycy, a elity dziennikarskie – oświadczył dzisiaj komisji śledczej sekretarz KRRiT Włodzimierz Czarzasty. Wygląda na to, że to my dziennikarze powinniśmy się bić w piersi.

Andrzej Krajewski: Pan Czarzasty liczy chyba na amnezję tych wszystkich, którzy - jego zdaniem - nie pamiętają od czego to się wszystko zaczęło i że propozycja – nagrana propozycja – łapówkarska Lwa Rywnia dotyczyła właśnie ustawy o rtv i jej kształtu. No trzeba powiedzieć, że w jego imponującym wystąpieniu – imponującym nie tylko długością, ale i fachowością. Przygotowany był imponująco...

Konrad Piasecki: Kartki, fiszki, człowiek maszyna.

Andrzej Krajewski: To nie, że gdzieś, tam, kiedyś zaglądaliśmy komuś przez ramię w restauracji... Nie to wszystko jest policzone, udokumentowane. No, ale mimo wszystko, ten człowiek pokazuje, że bardzo staranne i bardzo umiejętnie potrafi odsunąć swoją działalność i działalność w Krajowej Radzie, która jest dla niego misją, od tego o co chodzi komisji, powołanej do tego, żeby zbadać, jak powstała afera Rywina i kim jest władza trzymająca władzę.

Konrad Piasecki: I w tym kontekście mówienie, że absurdem jest łączenie ustawy z propozycją korupcyjną...

Andrzej Krajewski: Jest absurdalne.

Konrad Piasecki: Pan myśli, że Włodzimierz Czarzasty kogoś do tego przekona?

Andrzej Krajewski: Nie myślę, że nie przekona. Choć muszę powiedzieć, że chyba przekonał członków komisji, a także szeroką publiczność, która go słuchała, do tego, że jest człowiekiem, który rąbie prawdę prosto w oczy, który nie poddaje się naciskom medialnym. Ale to pod koniec to zaczęło słabnąć, bo okazało się, że nieskazitelny rycerz narodowej sprawy, bo i tak siebie określał, (bardzo ważny był ten wątek obrony narodowego polskiego interesu), ma swoje interesy. Ma interesy w Muzie, których nie kryje. A z kolei Muza ma w spółce Euromedia, która to produkuje sporo programów dla publicznej telewizji.

Być może więc ten święty rycerz jest zainteresowany tym, aby media publiczne miały tyle, ile mają a nawet więcej.

Konrad Piasecki: Dzisiaj wiele się działo w obszarze mediów, nieco w cieniu wojny. Nie wiem, czy wykorzystując ten cień wojny, komisja kultury przyjęła ostateczny projekt ustawy o rtv. Mimo próśb, mimo protestów, apeli, bojkotu opozycji. Czy pan rozumie, dlaczego rządowi tak bardzo zależy na tej ustawie. Chodzi o honor czy o coś więcej?

Andrzej Krajewski: Podejrzewałbym, że o coś więcej. Patrząc na to, co się odgrywa na naszych oczach od dwóch miesięcy, powiedziałbym, że ma to niewiele wspólnego z honorem. Ma natomiast bardzo dużo – i to pokazał dzisiejszy dzień – z interesami. Więc jeśli podejmowane są próby wymiany rad nadzorczych przed czasem, w ostatniej chwil, w rozgłośni radiowych, które podlegają radzie, to można podejrzewać, że ten kształt ustawy, który podkomisja dzisiaj w niepełnym składzie przegłosowała, wynika z interesów - no nie chcę powiedzieć, że władzy trzymającej władzę, ale ludzi, którzy chcieliby, żeby to zostało załatwione, cokolwiek by się później stało.

Konrad Piasecki: Sadzi pan, że ta ustawa przejdzie prze Sejm i że zostanie uchwalona głosami SLD i Samoobrony?

Andrzej Krajewski: Nie wierze, być może jest to myślenie życzeniowe. Myślę, że byłaby to klęska komisji śledczej i tego ruchu oczyszczenia, który teraz powstaje. Jest fala oczyszczenia życia publicznego, która pojawiła się dzięki temu, że powstała komisja śledcza.

Konrad Piasecki: Centrum Monitoringu Wolności Prasy alarmuje: polskie media, zwłaszcza telewizja, są słabe i upolitycznione, a rządzący politycy nadal forsują koncepcję podporządkowania sobie mediów elektronicznych. Ma pan jakiś pomysł, jak z tym walczyć?

Andrzej Krajewski: Tak, od odpolitycznić i być może odchudzić - tu się zgadzam z ministrem Czarzastym, że trzeba odchudzić media publiczne. To, że jesteśmy wyjątkiem, dinozaurem wśród państw postkomunistycznych, że mamy takie ogromne media publiczne i to wcale nie zasługa tego, że są one tak wspaniałe. To jest dlatego, że one rabują rynek reklam z pieniędzy i rzeczywiście są mocne, ale są mocne i opanowane przez jedną opcję polityczną.

Ja nie jestem przekonany, że wszystkie talk-showy, wszystkie widowiska, i wszystkie machające nogi i rozmowy muszą być koniecznie częścią misji... I gdyby były trochę słabsze a wypełniały więcej misji i były odpolitycznione przez to, że w Krajowej Radzie nie byłoby polityków, przez to, że ludzie w zarządach to nie politycy i przez to, że z nominacji politycznych nie byłoby szefów publicznego radia i telewizji. To bardzo by pomogło.

Konrad Piasecki: A na razie dziennikarze zrzeszeni w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich, dziennikarze z publicznej telewizji, alarmują, że w telewizji polskiej, publicznej pod rządami Roberta Kwiatkowskiego źle się dzieje, czy pan jest przekonany albo ma jakąś nadzieję, że Robert Kwiatkowski tych alarmujących nie pożre?

Andrzej Krajewski: Ci co się podpisali, to 5 odważnych kobiet i jeden mężczyzna. Liczą się z tym, ale to jest niesłychanie ważny głos, bo wszędzie są porządni ludzie. Nie można wszystkich skreślać z góry; mówić, że nikt nie został w telewizji. Nie prawda. Zostało bardzo wielu porządnych dziennikarzy.