Naiwność połączona z głupotą – to nowa cecha ludzi SLD. Jeśli dochodzi się do władzy, to trzeba być dziesięć razy bardziej czujnym, jeśli chodzi o pokusy - uważa gość porannych „Faktów” RMF socjolog, profesor Kazimierz Kik.

Tomasz Skory: Aleksandra Jakubowska twierdzi, że zatrzymanie jej męża przez CBŚ to sprawa polityczna, bo komuś przeszkadza jej powrót do kariery politycznej. Pana to przekonuje?

Kazimierz Kik: To na pewno jest sprawa polityczna, ale tylko w tym sensie, że jest to jeszcze jeden dowód na to, że funkcjonowanie SLD w społeczeństwie polskim nie sprawdziło się.

Tomasz Skory: Dał się złapać, po prostu.

Kazimierz Kik: To na pewno. Ale ta sprawa będzie chyba nabierała tempa.

Tomasz Skory: Tam była i posada w Brukseli i kontrakt na ubezpieczenie elektrowni, właściwie pośrednictwo, lewe faktury i zyski przeznaczane na kampanię wyborczą. CBŚ nie robi chyba rzeczy przypadkowych?

Kazimierz Kik: To po pierwsze, ale po drugie, wydaje mi się, że mamy nową cechę ludzi związanych z SLD. To jest naiwność. Jeśli dochodzi się do władzy, to trzeba być 10 razy bardziej czujnym, jeśli chodzi o pokusy. Demokracja ma to do siebie, że ma mechanizmy, które wykażą, że to była naiwność.

Tomasz Skory: Naiwność połączona z tupetem.

Kazimierz Kik: Albo z głupotą.

Tomasz Skory: CBŚ podlega MSWiA, kierowane przecież przez polityka SLD Ryszarda Kalisza i z tego, co mówi Jakubowska wynika, że to SLD ją zwalcza.

Kazimierz Kik: I tu dochodzimy do absurdów i oby tych absurdów nie było więcej. Ale na pewno będzie więcej.

Tomasz Skory: Sądzi pan, że te liczne zarzuty mogą Jakubowskiej zaszkodzić w tej karierze w SLD?

Kazimierz Kik: Kariery w SLD pani Jakubowska już nie zrobi. W prawdziwej polityce przegrywa się tylko raz. Sądzę, że pani Jakubowska wykazała, że z socjaldemokracją ma niewiele wspólnego.

Tomasz Skory: Chyba, że Socjaldemokracja stosuje jakieś osobliwe metody uprawiania polityki. Pan mówi, że przegrywa się tylko raz. Może, ale delegatem na grudniowy zjazd SLD został oskarżony w sprawie starachowckiej Zbigniew Sobotka. Więc może niekoniecznie raz?

Kazimierz Kik: W moim przekonaniu, to jest kwestia całej formacji. Odejście Millera – tak jak kiedyś powiedziałem – to jest milleryzm bez Millera – został aktyw, duch, mentalność, mechanizmy działania tej partii i wydaje mi się, że w związku z tym SLD powstał w okresie tej transformacji, początków, na gruncie jednak – w moim przekonaniu – błędnych mechanizmów. Ten Sojusz musi odejść.

Tomasz Skory: Jeśli powiem, że mechanizmów po części wspomaganych działaniami przestępczymi lub wręcz przestępczych, to przesadzę?

Kazimierz Kik: Może za mocno powiedziane. Powiedziałbym tak: była taka moda i był taki styl w Polsce, tuż po PRL, kiedy to styk polityki i biznesu był trwały. To była pozostałość po PRL – cała mentalność w PRL polegała na tym, że partia była w gospodarce, gospodarka była z partią. To zostało, niestety, wkomponowane także w pierwsze etapy transformacji społeczno-gospodarczej. Partia w tej gospodarce została.

Tomasz Skory: Nie jestem pewien, czy tylko w pierwszym etapie transformacji. Czy dla pana jest normalne, że szef gabinetu prezydenta Marek Ungier wciąż pozostaje na stanowisku?

Kazimierz Kik: I pewnie też będzie ofiarą zawiłych intryg politycznych, zaprzysiężonej opozycji, która chce go, albo pana prezydenta skompromitować. Jeśli to się sprawdzi – te zarzuty wobec pana Ungiera – to Kancelaria Prezydenta powinna zareagować szybciej, by później nie musiała rejterować wobec zblokowanej opinii publicznej, która jednak może się zmobilizować na tym odcinku.

Tomasz Skory: A na Ungiera, że tak kolokwialnie powiem, mamy: ujawnienie Kaczmarkowi treści notatki wywiadu dotyczącej zeznań Jana Kulczyka, zarzuty w sprawie Juventuru, naciski na powołanie takiej a nie innej rady nadzorczej PKN Orlen. Dlaczego, jak mówił prof. Antoni Kamiński, honorowe, czyli dymisja, urlopowanie, zawieszenie, nie wchodzi w grę?

Kazimierz Kik: W tym układzie – SLD – lojalność personalna może okazać się czymś więcej niż lojalność wobec państwa. Nawet takiej osoby jak prezydent.

Tomasz Skory: Czyli jest tak, że obu panów łączy zbyt wiele, by mogli sobie pozwolić na rozstanie?

Kazimierz Kik: Poczekajmy jeszcze trochę. Wierzę, że pan prezydent jednak będzie panem prezydentem.

Tomasz Skory: Dziękuję bardzo.