Nie czuję się zużyty, przeprowadzę jeszcze parę rozmów i nie wykluczam powrotu do SLD, choć o polityce mam mizerne zdanie - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Józef Oleksy. Były premier wierzy też w sukces Jerzego Szmajdzińskiego w walce o fotel prezydenta: Jeszcze się zdziwicie, jak się rozpocznie kampania - dodał.

Konrad Piasecki: Kiedyś premier, marszałek, minister, dziś czuje się pan na powrót nadzieją lewicy?

Józef Oleksy: Myślę, że zawsze byłem jakąś wartością dla tej lewicy. Mówię to bez żadnej kokieterii.

Konrad Piasecki: Tylko pytanie, czy to wartość przyszła czy wartość miniona?

Józef Oleksy: Wartość jest wartością. Jest pytanie o sposób jej użycia.

Konrad Piasecki: A chciałby się pan poczuć nadzieją?

Józef Oleksy: Ja bym chciał pomagać lewicy i zawsze to robiłem – niezależnie od tego, kiedy byłem na funkcjach i liderem tej lewicy, a kiedy byłem poza nią.

Konrad Piasecki: Nie jest tak, że pan się już widzi na półce z napisem: „Historia – dinozaury”?

Józef Oleksy: Nie. Broń Boże. Nie czuję się w żadnym stopniu zużyty.

Konrad Piasecki: Wraca pan do SLD? Można nie wrócić w tej sytuacji?

Józef Oleksy: To już był powrót de facto. W sobotę to powrót.

Konrad Piasecki: Ale pytam o powrót formalny. Miller zadeklarował, że wraca formalnie, a pan?

Józef Oleksy: Ja jeszcze parę rozmów przeprowadzę. Nie wykluczam tego, bo przecież to jest konsekwencja tej soboty i trzech lat, pięciu nawet.

Konrad Piasecki: Ale to są rozmowy pod hasłem: „Co mi dacie jak wrócę”?

Józef Oleksy: Nie. Ja tak nigdy spraw nie stawiałem. Może nawet źle czyniłem.

Konrad Piasecki: To o czym pan będzie rozmawiał i z kim?

Józef Oleksy: Będę rozmawiał o sposobie bycia obecnym w partii i o tej przydatności, o którą chodzi.

Konrad Piasecki: Ale dzisiaj pan się śni Kwaśniewskiemu. On śni o panu. Marzy, że pan wróci.

Józef Oleksy: To dobrze. Cieszę się.

Konrad Piasecki: Mówi, że „syn zbyt gadatliwy” znów będzie mówił do rzeczy.

Józef Oleksy: On już nawet używa określenia: „Mówi do rzeczy”. To już jest duży postęp i cieszę się, że wielkoduszność Aleksandra Kwaśniewskiego się zademonstrowała.

Konrad Piasecki: Nie można pójść wbrew snom byłego prezydenta.

Józef Oleksy: To nie jest ten układ podległości, o którym pan myśli. Natomiast jego opinie bez wątpienia mają swoją wagę.

Konrad Piasecki: Kończąc ten wątek pańskiego powrotu. Rozumiem, że to jest tak, że pan chce, żeby jeszcze trochę poczekali, trochę poprosili, trochę bardziej pokochali i wtedy… prosta ścieżka dla SLD?

Józef Oleksy: Nie. Już powiedziałem – to nie jest żadna kokieteria, to jest sprawa głębsza. Ja w ogóle kiedyś przemyśliwałem nad cechami polityki publicznej w Polsce i mam o niej dość mizerne zdanie. Pytanie więc, czy chcę bardzo aktywnie i wyraziście do tego wszystkiego wracać. Nie chodzi o SLD akurat.

Konrad Piasecki: A wybaczyli już panu?

Józef Oleksy: Nie pytałem ani ankiety żadnej nie przeprowadzałem.

Konrad Piasecki: Ale już o „małych krętaczach, narcyzach i nadętych bucach” już nikt nie wspomina w rozmowach z panem?

Józef Oleksy: Tu wybaczanie musiałoby być dwustronne.

Konrad Piasecki: Pan by im musiał wybaczyć, że doprowadzili pana do takiego stanu, że pan takie rzeczy musiał o nich mówić?

Józef Oleksy: Nie. Ja myślę o tym, że w końcu sposób zareagowania na prywatną rozmowę był całkowicie bulwersujący, z waszym - dziennikarzy udziałem.

Konrad Piasecki: Prywatna rozmowa. Padło w niej to co padło. Politycy nie pamiętają, dziennikarze pamiętają. „Nadęty buc” rozumiem, że pan chciałby…

Józef Oleksy: Nie. Nie odpowiada mi ta formuła rozmowy, bo to jest historia właśnie.

Konrad Piasecki: I Jerzy Szmajdziński z takim wizerunkiem, w pańskich oczach i oczach społeczeństwa…

Józef Oleksy: Z Jerzym Szmajdzińskim mamy dobre stosunki.

Konrad Piasecki: …ma szansę odegrać jakąkolwiek w wyborach prezydenckich?

Józef Oleksy: Właśnie, ale pozwoli pan, że jeszcze zdanie powiem, bo dziś, jak słyszę niektórych dziennikarzy prawie rozpłakanych nad losem Piesiewicza - i też prywatna sprawa, i prywatne życie, to ci sami dziennikarze – ja ich doskonale pamiętam sprzed trzech lat – bez pardonu deptali moją godność, wiedząc, że rozmowa była prywatna i zmanipulowana przez media.

Konrad Piasecki: Dobrze, nie użalajmy się już nad pańskim losem. Porozmawiajmy o polityce.

Józef Oleksy: Nie, jak wracamy, to wracajmy do całości kontaktu.

Konrad Piasecki: Czy ktoś, kto ma wizerunek „nadętego buca” w oczach Józefa Oleksego może odegrać rolę wyborach prezydenckich?

Józef Oleksy: Proszę pana, obraża pan w tej chwili Jerzego Szmajdzińskiego dlatego, że nie wiem, dlaczego pan go tak nazywa.

Konrad Piasecki: Ja go tak nazywam?

Józef Oleksy: No a kto?

Konrad Piasecki: Ja tylko przypominam, co pan mówił o nim!

Józef Oleksy: Pan właśnie na antenie tak nazywa Szmajdzińskiego. To jest nie w porządku.

Konrad Piasecki: Ma szanse? Ma szanse wygrać czy nie?

Józef Oleksy: Niech pan przyzna, że to jest nie w porządku.

Konrad Piasecki: Nie w porządku było to, że pan tak o nim mówił.

Józef Oleksy: A nieprawda proszę pana, bo ja tego nie ogłaszałem na antenie ani publicznie. Ja nic nie mówiłem publicznie.

Konrad Piasecki: Dziennikarze mówili o rozmowach, które trafiły do prokuratury, panie premierze. Należy być nawet w prywatnych rozmowach ostrożnym w tym, co się mówi o kolegach z partii.

Józef Oleksy: Proszę mnie nie pouczać.

Konrad Piasecki: To proszę mnie nie pouczać.

Józef Oleksy: Jak wszyscy się nawzajem pouczają, to niech trzymają miarę zawsze.

Konrad Piasecki: Od ilu lat pan zna Jerzego Szmajdzińskiego?

Józef Oleksy: Bardzo długo go znam i zawsze miałem o nim dobrą opinię.

Konrad Piasecki: Posądzał go pan o ambicje prezydenckie?

Józef Oleksy: Nie, bo on się nie przepychał nigdy.

Konrad Piasecki: To co mu się nagle stało że zechciał?

Józef Oleksy: Presja ze strony środowiska dlatego, że kiedy nie wyszła formuła kandydata wspólnej platformy, szerokiej lewicy, to w tym momencie było oczywiste, że będzie trzeba znaleźć kandydata dobrego z SLD. I on był najlepszy.

Konrad Piasecki: Smukłego jak Obama, czarującego jak Sarkozy i z dobrze pilnującą żoną.

Józef Oleksy: To już jest poetyka Leszka Millera, on to lubi. Miła poetyka.

Konrad Piasecki: Pańskim zdaniem Szmajdziński to kandydat na 3 procent, 4, 5, 10?

Józef Oleksy: Jeszcze się pan zdziwi, jak się rozpocznie kampania, ile Jerzy Szmajdziński wydobędzie z siebie walorów, których nie demonstrował dotąd.

Konrad Piasecki: Przez tyle lat? 20 lat wolnej polski, a wcześniej ZSMP i nic nie zdołał zaprezentować?

Józef Oleksy: Nie uczestniczył w takiej kampanii dotąd.

Konrad Piasecki: To najlepsze, co lewica może dać światu?

Józef Oleksy: Proszę pana, ten sarkazm jest niepotrzebny, bo lewica może dużo więcej dać światu i Polsce, niżeli pan to, być może, rejestruje. Lewica jest Polsce potrzeba i jest potrzebna alternatywa, ponieważ nieznośny robi się układ, gdzie dwie partie prawicowe, skłócone partie, chcą być jedna lepsza od drugiej i mamić Polaków, że oni są źródłem wszelkiej pomyślności.

Konrad Piasecki: A jak pan patrzy na dzisiejszą lewicę, to przyszłość wielką widzi pan przed nią? Na jej liderów dzisiejszych?

Józef Oleksy: Nie mówmy o formach organizacyjnych, bo ja uważam, że z czasem będzie nowa formuła lewicy społecznej w Polsce, natomiast dziś Sojusz jest na drodze odbudowywania swojej pozycji, zaufania i ja wierzę, że to się może udać.

Konrad Piasecki: A wierzy pan, że Leszek Miller wraca do SLD tylko po to, żeby być szeregowym członkiem koła w Łodzi?

Józef Oleksy: Nie sądzę, znam go dobrze i wiem, że to jest polityk z krwi i kości i nie będzie bierny.

Konrad Piasecki: A będą walczyć z Napieralskim lada chwila?

Józef Oleksy: Nie, nie spekulujmy, ale na pewno będzie się starał zająć pozycję wewnątrz partii, bo ma popularność.

Konrad Piasecki: A jak pan wróci, to pan będzie chciał zająć jaką pozycję?

Józef Oleksy: Niekoniecznie, ja nie jestem łakomy na funkcje i stanowiska, bo ich bardzo dużo pełniłem.

Konrad Piasecki: Przez przypadek.

Józef Oleksy: Natomiast wracając, chciałbym wiedzieć, w jakich formach ta moja obecność może być spożytkowana.

Konrad Piasecki: Ale połechtało pana, że zadzwonili i zaprosili.

Józef Oleksy: Oczywiście, że tak. Nigdy nie jest miło, jeżeli się jest poza środowiskiem, w którym się wiele lat spędziło i to jest oczywiste.