Pływająca klinika aborcyjna zwana także przez niektórych "statkiem śmierci" - prawdopodobnie jeszcze w tym roku przypłynie do Polski. O tym, że statek "Aurora" ma na trasie swego rejsu również polskie wybrzeże informuje dzisiejsze "Życie Warszawy". Statek dysponuje salą operacyjną, w której dokonywane są zabiegi usuwania ciąży a jego rejs ma zwrócić uwagę na zbyt restrykcyjne prawo aborcyjne w niektórych krajach. Czy pojawienie się "Aurory" u polskich brzegów ożywi trwający od lat spór wokół prawa do przerywania ciąży? Czy rozpoczynająca się kampania wyborcza będzie między innymi także dyskusją obrońców życia ze zwolennikami liberalizmu w tej mierze? Gośćmi Barbary Górskiej będą wiceprzewodniczący ZCHN Jacek Szczot i posłanka SLD Jolanta Banach.

Barbara Górska: Dziś po południu „Aurora” wypływa z Dublina, z organizatorkami rejsu negocjuje Polska Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Jeżeli namówi ich na przypłynięcie do Gdyni, czego szansa jest podobno 50% co wówczas pomyśli i co zrobi wiceprezes ZChN-u?

Jacek Szczot: Dlaczego wówczas, ja już w tej chwili mam wrażenie, że na tereny europejskie wpływa coś co się nazywa „Aurora”. Pamiętamy sprzed kilkudziesięciu lat czym się skończył wystrzał z „Aurory”, to była tragedia dla całego świata, tragedia dla wielu milionów ludzi. Mam nadzieję, że to się nie zdarzy w Polsce, że ta „Aurora” w ogóle do Polski nie dopłynie, z tego względu, że jeżeli to ma być taka „Aurora” jaka była kilka lat temu to lepiej żeby się stało to co mówi poseł Stefan Niesiołowski, żeby ona zatonęła, żeby nie niszczyła, żeby nie mordowała wielu istnień ludzkich.

Barbara Górska: Niektórzy mówią statek śmierci, czy pan by się pod takim określeniem podpisał?

Jacek Szczot: Oczywiście, jeśli ten statek ma na celu przeprowadzanie aborcji, zabijanie ludzi, tego nowego życia, małych, biednych, bez ochrony istnień ludzkich, to jest to statek śmierci.

Barbara Górska: Rejs „Aurory” do Polski miałby być sygnałem dla świata – tu prawo aborcyjne jest złe i krzywdzące. Czy byłby to sygnał fałszywy czy trafny?

Jolanta Banach: Na początku chcę przypomnieć, że „Aurora” to nazwa mitologiczna, a nie bolszewicka i paradoksalnie, w okresie największego nasilenia terroryzmu bolszewickiego, zakazane było prawo do przerywania ciąży w imię racji wyższych. Więc totalitaryzm wymyślił tak surowe prawo, a nie demokracja. Otóż czym jest ten statek? Ten statek jest pewną teatralną formą protestu przeciwko tak restrykcyjnemu prawu, które nie daje kobiecie żadnego wyboru. Nie chodzi tu tylko o ustawę o przerywaniu ciąży, panie pośle, chodzi tu o wycofanie się z refundacji 5 leków hormonalnych o działaniu antykoncepcyjnym, chodzi o wycofanie przedmiotu edukacja seksualna ze szkoły, chodzi o nie przestrzeganie tej ustawy w praktyce. Proszę państwa, od dwóch lat opiekuję się kobietą, której lekarz nie przerwał ciąży. Donosiła trzecie dziecko i traci wzrok. Pytam się, czy to są warunki do respektowania podstawowego prawa ludzkiego, jakim jest prawo o decydowaniu o własnej rozrodczości. Otóż nie ma takich warunków. Tak więc tego rodzaju happeningi są niczym innym jak wskazaniem opinii publicznej w świecie i Polsce, że dzieje się coś niedobrego. „Aurora” „Aurorą”, ale ja przypominam, 1999 rok Komitet Praw Człowieka orzeka, że aborcyjne prawo w Polsce jest bardzo surowe. Komitet do Spraw Gospodarczych Społecznych i Socjalnych w ONZ orzeka dokładnie to samo. 2000 rok Komisja Praw Kobiet i Równouprawnienia w Parlamencie Europejskim, czyli instytucji Unii Europejskiej, tej go której zmierzamy, zwraca nam uwagę, że z takimi standardami to naprawdę my nie możemy mówić o realizacji praw człowieka wedle norm, które obowiązują w UE.

Jacek Szczot: Pani poseł, mity, mity i jeszcze raz mity wywoływane przez zwariowane feministki, często chore psychicznie kobiety, które nie wiadomo z jakich względów, próbują na całym świecie wprowadzić swoje. Niech pilnują swojego domu, niech pilnują swojej rodziny. Często nie mają rodziny, często zmieniają styl życia, często doprowadziły do aborcji wśród swoich najbliższych bądź własnej i stąd ta psychiczna próba przerzucenia odpowiedzialności. Niech to będzie powszechne w całym świecie. Dlaczego czepiają się Polski. Nikt w Europie nie mówi, że jeżeli w Polsce będzie prawo antyaborcyjne takie jak jest w tej chwili to nie zostaniemy wpuszczeni do Unii Europejskiej. Nikt o tym nie mówi, poza osobami, które chcą stworzyć wrażenie, że taka jest rzeczywistość. Ja powiem jeszcze jedną rzecz, bardzo istotną, „Aurora” była symbolem, niestety pozostaje symbolem śmierci, niczego innego symbolem zagłady wielu istnień ludzkich.

Barbara Górska: Rządowy dokument z działania ustawy antyaborcyjnej z 1999 roku mówi, że dokonano tylko 200 aborcji w tym roku. Federacja na Rzecz Kobiet dowodzi, że co najmniej 80 tysięcy. Jak państwo myślą, raczej 200 czy raczej 80 tysięcy.

Jolanta Banach: Oczywiście te dane są danymi nieprawdziwymi, wystarczy sięgnąć po pierwszą lepszą gazetę żeby się dowiedzieć iż w każdym gabinecie niemal wykonywane są zabiegi przerywania ciąży i ta liczba rzeczywistych zabiegów jest tak naprawdę dużo większa.

Jacek Szczot: Czyli wiemy o przestępstwie i o nim nie donosimy?

Jolanta Banach: A dlaczego pan nie donosi?

Jacek Szczot: Bo my nie wiemy, my wiemy, że jest ich znacznie mniej.

Jolanta Banach: To znaczy, że nie czyta pan gazet. Ale ja chciałabym powiedzieć, szanowni państwo, że dyskusja na poziomie zwariowane feministki, niespełnione, które doprowadziły do rozwodów i aborcji są nie godne mężczyzn panie pośle. Dlatego, że to właśnie mężczyźni na całym świecie, cywilizowanym i demokratycznym, we Francji tak socjaliści jak i gaulliści, panie pośle głosowali za liberalizacją przepisów aborcyjnych. Dlatego, że to o czym mówimy nie ma nic wspólnego ani z feminizmem, ani z rozwodami. To o czym mówimy to jest kategoria przestrzegania praw człowieka. Czyli tworzenia przez państwo takich warunków aby kobieta i mężczyzna mogli świadomi decydować o swojej rozrodczości. Jeśli nie dajemy im prawa do edukacji, do środków antykoncepcyjnych...

Jacek Szczot: Ale mają prawo, tylko dlaczego na mój koszt? Pani poseł, dlaczego ja mam płacić ponieważ jakaś kobieta chce mieć środki antykoncepcyjne. Dlaczego z moich pieniędzy?

Jolanta Banach: Wiele rzeczy na koszt podatnika w naszym niegodnych się buduje...

Jacek Szczot: No właśnie: środki antykoncepcyjne, przerywanie ciąży, które pani proponuje...

Jolanta Banach: Lustracja, sprzedane jeziora przez Agencje Obsługi Rolnej Skarbu Państwa. Przecież to wszystko to jest majątek narodowy, pieniądze podatnika, które idą na różne cele.

Jacek Szczot: Pani poseł spotkałem się z przedstawicielkami organizacji feministycznych i niech mi pani nie mówi, że to są normalne kobiety. One już nie wyglądają jak kobiety, one już nie wyglądają jak normalni ludzie. To są zwariowane kobiety, zwariowane baby.

Jolanta Banach: Ale czy ja mogę zadać panu pytanie? Proszę na mnie spojrzeć, ja też jestem feministką, czy ja wyglądam jak nie kobieta?

Jacek Szczot: Nie ja tego nie powiedziałem, ja mówiłem o organizacjach międzynarodowych. Pięknie pani wygląda.

Jolanta Banach: Dziękuję. Tym samym pan minister zdementował, ze feministki nie wyglądają jak ludzie.

Jacek Szczot: Ale ja mówię o tych europejskich. Ja się z nimi spotykałem. Agresję budziło słowo rodzina. Agresję budziło to, że obraz kobieta to pewien obraz, który w Polsce często wynoszony był na piedestał. Natomiast kobietę się na ziemię zrzuca.

Barbara Górska: Proszę państwa, kiedy się was słucha mam wrażenie i przeczucie, że ten temat obrony życia, prawa do aborcji będzie jednym z gorętszym wątków tej kampanii, może się tak stać?

Jolanta Banach: Zawsze był.

Jacek Szczot: Ale jest to jest największy problem, dlaczego w czasie wyborów najczęściej wyciągamy ten temat.

Jolanta Banach: Nie w czasie wyborów.

Jacek Szczot: Partia aborterów chce wejść do Sejmu. Proszę bardzo, wyborcy was poprą, ale po co wy robicie wojnę w czasie kampanii wyborczej.

Jolanta Banach: Panie ministrze, mówienie, że podejmujemy ten temat przed kampanią jest w takim samym stopniu brakiem szacunku dla nas jak i dla samego siebie, bo państwo w czasie kampanii wyborczej w 1997 roku szliście z hasłami restrykcyjnej ustawy aborcyjnej.

Jacek Szczot: Obrony rodziny.

Jolanta Banach: Jak to nazwiemy, jedno pozostawało faktem, w swoim programie zapisaliście państwo zmianę ustawy aborcyjnej, prawda?

Jacek Szczot: Prawda. Zakaz zabijania ludzi.

Jolanta Banach: Więc szanujmy się nawzajem. Jeśli pan nam zarzuca dziś, że my idziemy do wyborów z hasłem dotyczącym aborcji, to oznacza to ni mniej ni więcej, że znowu mamy z tym rzeczywiście gorącym tematem, który jest jak najbardziej hasłem politycznym, ale że jest polityczny nie znaczy, że jest nienormalny.

Jacek Szczot: Ale rozumiem, że statek będziecie chcieli przyprowadzić do kraju w czasie kampanii wyborczej, żeby podgrzać atmosferę. Pytanie, po ci to robicie?