Ci politycy polscy, którzy liczą na to, że będziemy specjalnie wyróżniani ze względów politycznych przy kontraktach zawieranych w Iraku - mylą się - mówi Jan Nowak Jeziorański, gość porannych Faktów RMF.

Tomasz Skory: Czy pan widzi coś, co można by określić jako ewidentną korzyść z udziału polskich żołnierzy w okupacji Iraku? Czy jest coś takiego?

Jan Nowak Jeziorański: Jeżeli nawet są te korzyści, to w moim przekonaniu jednak, nasz udział wojskowy w Iraku jest polityką na wyrost. Ja bym tak to określił.

Tomasz Skory: Mocarstwową taką?

Jan Nowak Jeziorański: Polityką mocarstwa, którym my nie jesteśmy i nie stać nas na to. Ja ze zdumieniem przeczytałem, że niezależnie od wydatków, które pokrywają Amerykanie, my będziemy musieli z naszego, niesłychanie szczupłego budżetu wypłacić sumę 25 czy więcej milionów dolarów.

Zobacz również:

Tomasz Skory: Wojsko kosztuje...

Jan Nowak Jeziorański: Przecież nas na to nie stać. Jest bardzo trudno uzasadnić wydatek, który mamy ponieść, znosząc tak ogromne ograniczenia, taką biedę budżetową, jaką znosimy. Dlatego też ja rozróżniam dwie rzeczy. Pierwszą - to jest poparcie polityczne i moralne, którego Polska udzieliła Stanom Zjednoczonym. Natomiast przymierze nie może być jednostronną uliczką. Skoro Stany Zjednoczone swoją potęgą są niejako gwarantem naszych granic, naszego bezpieczeństwa, to musimy się także odwzajemniać. To odwzajemnienie nastąpiło wtedy, kiedy Polska wyraziła im poparcie polityczne i moralne.

Tomasz Skory: Ale podejmując decyzję o wzięciu udziału w wojnie, a potem w okupacji, nasi politycy przekonywali nas, że to się nam opłaci, że skorzystają na tym polskie firmy, które wezmą udział w odbudowie. A tymczasem jest tak, że mamy 1600 firm, które deklarują gotowość, tworzą konsorcja, składają oferty i nic z tego nie wynika.

Jan Nowak Jeziorański: Może jest za wcześnie jeszcze, żeby zamykać bilans, ale mnie się wydaje, że ci polscy politycy, którzy liczą na to, że będziemy specjalnie wyróżniani ze względów politycznych przy kontraktach zawieranych tam, mylą się. Kontrakty są zawierane zawsze na zasadach komercjalnych, tzn. przyznawane są temu, który oferuje najlepsze warunki. Ja nie jestem pewny, czy Polska może zaoferować takie warunki, które przelicytują innych. Wtedy może się okazać, że ta impreza nic nam nie przyniosła w sensie gospodarczym albo zbyt mało, żeby się opłaciła.

Tomasz Skory: Panie redaktorze 25 milionów dolarów dokładamy za współokupację Iraku. Kupujemy w Stanach Zjednoczonych samolot. Do dziś nie wiemy, jak wygląda związany z tym offset, czyli amerykański wkład w polską gospodarkę. W kwestii wiz między Stanami Zjednoczonymi a Polską nic się nie zmienia. Czy warto naprawdę być przyjacielem Stanów Zjednoczonych?

Jan Nowak Jeziorański: Moim zdaniem prawda narzuca się sama przez się. Wyobraźmy sobie, że Stany Zjednoczone opuszczają Europę, przestają się nią interesować. Wówczas jak wygląda Europa? Europa zdominowana przez Niemcy i Francję. Czy to będzie Europa bezpieczna dla nas? To leży w naszym interesie. Natomiast czy opłacało się rzeczywiście, czy to jest w naszym interesie, żeby wysyłać tam wojsko? Turcja, która nie wysyła wojska, otrzymuje bardzo dużą sumę pieniędzy za samo umożliwianie dostępu – 7 miliardów dolarów. Ile zagwarantowała sobie Polska? Czy są jakiekolwiek kontrakty czy umowy, które by gwarantowały, że ta impreza nam się opłaci? Nie ma żadnych.

Tomasz Skory: Polska nie leży w tym rejonie.

Jan Nowak Jeziorański: Nie ma żadnych. Ja jestem przeciwnikiem ślepego antyamerykanizmu, ale także przeciwnikiem ślepego proamerykanizmu.

Tomasz Skory: Dziękuję za rozmowę.