Konrad Piasecki: Panie premierze, błąka się panu po głowie myśl: „Po co mi właściwie to wszystko było”?

Jerzy Buzek: Nie. Ani przez jeden moment.

Konrad Piasecki: Ma pan satysfakcje z tych czterech lat? Naprawdę?

Jerzy Buzek: To były ważne lata. Myślę, że one były ważne dla mnie osobiście – to jest oczywiste, natomiast były ważne dla Polski i na pewno z perspektywy paru lat będziemy mogli ocenić jak wiele zrobiliśmy wspólnie, wszyscy.

Konrad Piasecki: Może i ważne były, ale satysfakcji wyborcom nie przyniosły.

Jerzy Buzek: Tak, bo ludzie są zmęczeni dużą ilością zmian, ale jeśli chcemy dogonić najlepszych to musimy takie zmiany wprowadzić.

Konrad Piasecki: Ale ludzie są też zmęczeni jakością tych zmian.

Jerzy Buzek: Zawsze jest tak, przy dużych strukturalnych zmianach. Jeśli zmieniamy wszystko w służbie zdrowia, to jest w tym trochę zamieszania, a poza tym ludzie dokładnie nie wiedzą, gdzie jest ich szpital, przychodnia, lekarz rodzinny, bo wszystko się zmieniło. Ludzie tego nie lubią, mają prawo do tego, żeby być konserwatywni, zachowawczy, ale po jakimś czasie okazuje się, że to było dobre rozwiązanie. Tak będzie w tym przypadku, jestem przekonany.

Konrad Piasecki: I nie żałuje pan, że cztery lata temu w hotelu „Europejskim” dał się pan namówić Marianowi Krzaklewskiemu, żeby objąć funkcje premiera?

Jerzy Buzek: Ani przez moment nie żałowałem i nie żałuję.

Konrad Piasecki: A cztery lata temu był pan uśmiechniętym, wtedy mi się wydawało – zadowolonym z życia naukowcem. Dzisiaj też jest pan takim człowiekiem?

Jerzy Buzek: Nie jestem już naukowcem, albo nie tylko naukowcem, bo stałem się także politykiem. Chciałbym powiedzieć, że jest mi przykro, że moje ugrupowanie polityczne i ja sam nie jestem w parlamencie. Ale proszę pamiętać – to jest reszta po tym ugrupowaniu, które zaczęło rządzić w kraju cztery lata temu. Bo to była Unia Wolności i AWS - AWS znacznie większy niż ten ostatni, a ugrupowania, które zaczynały rządzić cztery lata temu uzyskały około 30-procentowe poparcie. To jest niezłe poparcie.

Konrad Piasecki: Które ugrupowania?

Jerzy Buzek: Platforma – tam są ludzie z ugrupowań rządzących, Prawo i Sprawiedliwość, Liga Rodzin Polskich.

Konrad Piasecki: To są gruzy panie premierze.

Jerzy Buzek: Bo się rozpadliśmy na kilka ugrupowań. I to jest złe. Nie to, że jakieś ugrupowanie nie wchodzi do Sejmu, bo wielu ludzi z niego odeszło w ostatniej chwili, ale to, że ugrupowanie rządzące rozpada się na wiele małych ugrupowań. I ja to potępiam. To nie jest dobry sposób działania. Centroprawica powinna mieć stałe ugrupowanie. Ja będę wspierał każde działanie w tym kierunku.

Konrad Piasecki: Co się w Jerzym Buzku zmieniło przez te cztery lata?

Jerzy Buzek: Wiele. Przede wszystkim wiem znacznie więcej niż wiedziałem, mam również zupełnie inne doświadczenia niż cztery lata temu.

Konrad Piasecki: Dobre doświadczenia?

Jerzy Buzek: To są doświadczenia ważne. Ważne również dla mnie osobiście. Natomiast nie chciałbym ich oceniać czy dobre, czy złe - one są prawdziwe.

Konrad Piasecki: Niech pan spróbuje je ocenić. Na przykład: czy nie rozczarował się pan w stosunku do swoich przyjaciół?

Jerzy Buzek: Na pewno wielu polityków w ciągu ostatnich czterech lat nie zachowało się tak jak należy, bo rząd, który przez cztery lata sprawuje władzę i dokonuje wielkich zmian, ważnych dla przyszłości Polski, powinien mieć stałe poparcie, stabilne. Powinniśmy co do tego mieć porozumienie wewnętrzne a nie spierać się publicznie. To nie było dobre, tego ludzie nie tolerowali.

Konrad Piasecki: A Marian Krzaklewski jest takim człowiekiem, politykiem co do którego się pan rozczarował?

Jerzy Buzek: Na pewno jako przewodniczący Solidarności starał się osłaniać wiele zmian. Nie było to łatwe, bo związek zawodowy ma swoje prawa i Solidarność wyrażała je bardzo mocno, energicznie protestując przeciwko działaniom rządu – takie są zwykłe działania związku zawodowego.

Konrad Piasecki: Przed czterema laty pańskie stosunki z Marianem Krzaklewskim określano mianem przyjaźni. Dzisiaj też?

Jerzy Buzek: W polityce mówi się o współpracy, lojalności – to są bardzo ważne czynniki.

Konrad Piasecki: Nie pytam o politykę, tylko o stosunki międzyludzkie, między panem a Marianem Krzaklewskim.

Jerzy Buzek: Wtedy spotykaliśmy się na płaszczyźnie prywatnej – także, chociaż rzadko. Teraz tylko jako politycy, którzy wpływają na wiele decyzji.

Konrad Piasecki: Widuje pan Mariana Krzaklewskiego?

Jerzy Buzek: Widuję.

Konrad Piasecki: To jest pan szczęśliwcem, bo mało kto go ostatnio widuje. A kiedy ostatnio?

Jerzy Buzek: Kilka tygodni temu.

Konrad Piasecki: Przyjaciele z reguły spotykają się częściej.

Jerzy Buzek: Nie mieliśmy na to czasu, bo zajmowaliśmy się sprawami państwowymi. To jest duża odpowiedzialność. To uniemożliwia takie codzienne, czy nawet cotygodniowe spotkania.

Konrad Piasecki: Ten rząd będzie spójny, sprawny i skuteczny – pamięta pan te słowa?

Jerzy Buzek: Tak. To się akurat nie sprawdziło. Żałuję, że politycy nie dawali nam takiego wsparcia.

Konrad Piasecki: Ale nie działał spójnie.

Jerzy Buzek: Nie. Rząd w wielu przypadkach taką właśnie działalność przedstawiał. Najlepszy dowód, że przeszedł przez te trudne momenty i zawsze poparcie dla rządu było większe, niż poparcie dla partii politycznych, które go tworzyły. A wiec pod tym względem rząd sprawdził się.

Konrad Piasecki: Ale spójny, sprawny i skuteczny właściwie nie był nigdy.

Jerzy Buzek: Żeby wprowadzić takie zmiany i takie reformy to trzeba mieć odwagę polityczną, także sprawność i skuteczność, bo to właśnie jest skuteczność.

Konrad Piasecki: Ale to się nie udało.

Jerzy Buzek: Udało się wprowadzić wielkie zmiany dla Polski.

Konrad Piasecki: Ale spójność, sprawność skuteczność się nie udała.

Jerzy Buzek: Z punktu widzenia zmian, które wprowadziliśmy, udało się w stu procentach. Nasi przeciwnicy polityczni nie mieli ani odwagi, ani sprawności, ani skuteczności, żeby wprowadzić takie reformy.

Konrad Piasecki: Andrzej Wiszniewski, który był pańskim kontrkandydatem do tego stanowiska, mówi, że on przez cztery lata nie byłby w stanie być premierem, dlatego, że on jest człowiekiem autorytarnym, waliłby pięścią w stół, mówił „nie pozwalam”. Czy pan nie żałuje, że pan nie był takim właśnie autorytarnym premierem?

Jerzy Buzek: Wtedy kiedy było trzeba, to byłem. Szczególnie wtedy, kiedy było już tylko jedno ugrupowanie w rządzie – AWS. Jeśli pewną wartością była koalicja i jej trwanie, bo to była siła rządu i zmian jakie wprowadzaliśmy, to należało o nią zabiegać, a to wymagało mediacji - niestety, tak jest w koalicji. Kiedy byliśmy już sami, to oczywiście był słabszy rząd, bo mniejsze miał poparcie w parlamencie, ale tu można było podejmować zdecydowane decyzje.

Konrad Piasecki: Zna pan taką piosenkę – „To już jest koniec, nie ma już nic, jesteśmy wolni, możemy iść”?

Jerzy Buzek: Nie, Tak się to nigdy nie wyraża, ani nie przekłada. To zawsze jest odpowiedzialność, to jest sprawa przyszłości najbliższej i powtarzam: popieram każde działania, prowadzące do tego, że powstanie silne ugrupowanie centroprawicowe, bo są miliony Polaków, którzy chcą głosować na takie ugrupowanie.

Konrad Piasecki: Optymalizacja procesów chemicznych i odsiarczanie gazów spalinowych – to wciąż pana fascynacje?

Jerzy Buzek: Na pewno tak, chociaż przez cztery lata nie miałem z tym styczności.

Konrad Piasecki: A teraz będzie pan miał cokolwiek wspólnego z tym?

Jerzy Buzek: Na pewno wrócę do tego co robiłem w jakimś zakresie, ale przede wszystkim pozostanę w polityce.

Konrad Piasecki: I wierzy pan, że przyjdzie okres politycznej chwały dla Jerzego Buzka?

Jerzy Buzek: Tak bym nie powiedział. Natomiast z ocenami należy poczekać kilka lat, bo te wielkie zmiany wymagają ułożenia się, po to by ludzie mogli ocenić to, co się wydarzyło w ciągu ostatnich czterech lat, a zrobiliśmy wielką pracę – przede wszystkim ludzie, setki tysięcy ludzi w wielu miejscach wykonały taką wielką pracę i sami muszą ją ocenić.

Foto: Marcin Wójcicki RMF