Tomasz Skory: „Izraelczycy chcą mnie wziąć do niewoli lub zabić” – tak określił dziś swoją sytuację oblężony w swojej siedzibie do świty przywódca Palestyńczyków Jaser Arafat. Wierzy pan, że tak rzeczywiście jest?

Jarosław Kociszewski: Nie sądzę, by Izraelczycy chcieli – przynajmniej otwarcie – Arafata zabić. Wtedy grozi to zupełnym chaosem. Sytuacja mogłaby zupełnie wymknąć się z pod kontroli.

Tomasz Skory: A czy to nie jest tak, że już się wymknęła?

Jarosław Kociszewski: Nie do końca. Izraelska armia rzeczywiście wjechała do Ramallah i przygotowuje się do długiej okupacji. Dziś Izraelczycy powiedzieli, że potrwa to wiele tygodni. Arafat może w tym czasie zginąć, ponieważ tam trwają bardzo ostre walki. Natomiast Ariel Szaron powiedział, że chce izolować Jasera Arafata. To wcale nie oznacza, że chce z niego zrobić kolejnego męczennika i symbol palestyńskiej wojny.

Tomasz Skory: No, ale tak to się faktycznie skończy. Odcięcie Arafata od świata, to rzeczywiście faktyczna niewola, może nie za kratami, ale w obstawie kilku czołgów.

Jarosław Kociszewski: To prawda, Arafat znajdzie się w niewoli, zresztą praktycznie znajduje się w niewoli już od kilku ładnych miesięcy, ponieważ nie może opuścić swojego biura.

Tomasz Skory: Co na tym zatem zyskują Izraelczycy?

Jarosław Kociszewski: Trudno to dokładnie powiedzieć, ponieważ także wielu izraelskich ekspertów nie jest pewnych dokąd zmierza premier Szaron. On sam twierdzi, że chce po prostu zdławić terror. Innymi słowy, chce by Palestyńczycy padli na kolana, poddali się i wrócili do negocjacji, podczas których Izrael będzie mógł dyktować warunki.

Tomasz Skory: No, ale wczoraj Arafat zadeklarował do bezwarunkowego zawieszenia broni, tego przewidzianego planem szefa CIA George’a Teneta. O cóż tu jeszcze walczyć?

Jarosław Kociszewski: Było to troszkę za późno, a poza tym Izraelczycy Arafatowi już zupełnie nie wierzą. Jaser Arafat już wielokrotnie zapowiadał zawieszenie broni. Lecz nie likwiduje, czy nawet nie stara się powstrzymać Palestyńskich ekstremistów. Tu już w grę wchodzi brak zaufania. Izraelczycy twierdzą, że jeżeli Arafat nie będzie walczył z terrorem, oni sami to zrobią. To jest oczywiście ich zdanie, bo Palestyńczycy zupełnie inaczej na to patrzą. Oni uważają, że źródłem obecnej sytuacji nie jest terroryzm, jest on po prostu objawem sprzeciwu wobec izraelskiej okupacji i jak mówią, dopóki trwać będzie okupacja, dopóty trwać będzie opór.

Tomasz Skory: A może Arafat nie kontroluje już przebiegu intifady, a Izraelczycy oblegają już tylko symbol?

Jarosław Kociszewski: Myślę, że w tej chwili Arafat już rzeczywiście nie kontroluje przebiegu intifady, chociaż na pewno w dużym stopniu mógłby ograniczyć przemoc, ponieważ największe organizacje palestyńskie nadal są mu wierne. Gdyby Jaser Arafat ogłosił zawieszenie broni, któremu towarzyszyłyby poważne rokowania z Izraelem, które dawałyby Palestyńczykom nadzieje na pokój i państwo niepodległe, wtedy myślę, że mógłby z powrotem przejąć kontrolę nad sytuacją.

Tomasz Skory: Obserwatorzy sytuacji na Bliskim Wschodzie mogą po ostatnich działań Izraela zacząć podejrzewać, że prawdziwym problemem jest nie Arafat a sam premier Ariel Szaron. Prawdziwym problemem może jest działanie Izraela?

Jarosław Kociszewski: Ja myślę, że obie strony się bardzo przyczyniają do tego co się obecnie dzieje. Moim zdaniem ani Ariel Szaron ani Jaser Arafat nie są w stanie się porozumieć. Obaj panowie od kilku dekad po prostu ze sobą walczą na różnych frontach. Jedyny sposób patrzenia na Bliski Wschód jaki znają, to przez pryzmat walki zbrojnej. Ariel Szaron całe życie walczył, czy z państwami arabskimi, czy z Palestyńczykami. Walczył bezpardonowo. Jaser Arafat także przez całe życie walczył, moim zdaniem nawet prowadząc negocjacje pokojowe próbował wygrać w ten sposób konflikt. Bez zmiany przywództwa trudno mi wyobrazić sobie rozwiązanie konfliktu.

Tomasz Skory: Na razie Palestyńczycy zwracają się o pomoc do Stanów Zjednoczonych, Rady Bezpieczeństwa ONZ, Rosji, Unii Europejskiej. Czy te kraje i organizacje mogą mieć jakiekolwiek znaczenie dla Izraela, dla całego konfliktu?

Jarosław Kociszewski: Jeżeli ktokolwiek może mieć wpływ na Izrael są to Stany Zjednoczone. Z tym, że Ariel Szaron już wielokrotnie udowadniał, że nie do końca słucha rad z Waszyngtonu. Od jakiegoś czasu Amerykanie próbują go nakłonić do uspokojenia sytuacji, by pozwoliłoby im to zaatakować Irak. Tak przynajmniej wielu obserwatorów bliskowschodnich twierdzi. Izraelczycy się zupełnie temu nie podporządkowują.

Tomasz Skory: Jutro Palestyńczycy będą obchodzić Dzień Ziemi, rocznicę okupacji swoich ziem przez Izrael. Czego możemy się jutro spodziewać?

Jarosław Kociszewski: Myślę, że możemy się znowu spodziewać starć, ofiar po obu stronach. Istnieje niebezpieczeństwo, że dojdzie także do walk w arabskich miejscowości na terenie Izraela. Jak również jest poważne zagrożenie ponownym wybuchem walk na granicy izraelsko-libańskiej. Nie tak dawno dwaj napastnicy przeszli przez granicę i zabili sześciu Izraelczyków. To może się powtórzyć.