Bogdan Rymanowski: Dlaczego tak późno rząd podjął działania w celu zatrzymania katastrofy w rolnictwie, bo tak już mówi się od kilku dni?

Jarosław Kalinowski: Nie zgadzam się z taką tezą, że za późno.

Bogdan Rymanowski: Ale tak mówi pański kolega, pan Bogdan Pęk.

Jarosław Kalinowski: Pan Bogdan Pęk dość często myli się w swoich osądach.

Bogdan Rymanowski: Może to on mówi prawdę, bo on nie jest w rządzie?

Jarosław Kalinowski: Spróbujmy to ocenić. Oczywiście łatwo jest mówić coś krytycznie, jeśli jest się z boku i nie ma się bezpośrednio do czynienia z problemami. Interweniujemy i reagujemy od stycznia na to, co się dzieje, właśnie od interwencji na rynku wieprzowiny w styczniu rozpoczęliśmy interwencję i pamiętam, że byli też politycy, którzy uważali, że za wcześnie rozpoczęliśmy interwencję. Do dzisiaj Agencja Rynku Rolnego skupiła już około 100 tys. ton półtusz wieprzowych. Eksperci szacowali, że nadwyżka w całym roku będzie wynosiła 120 tys. ton. Wczoraj podjęliśmy decyzję o kontynuowaniu interwencji. Policzmy więc: skupione 100 tys. ton, dalej będziemy kupować na podobnych zasadach 55 tys. ton i jeszcze dopłacimy do eksportu 26 tys. ton. Dopłacimy też do eksportu mięsa wołowego. Wczoraj zapadły także decyzje dotyczące rynku zbóż: obniżamy ceny interwencyjne, ale podobnie jak rok temu, do cen interwencyjnych będą stosowane dopłaty bezpośrednie i jeszcze dodatkowy element, którym jest ubezpieczenie przedsiębiorców od ryzyka, że nie stracą na tegorocznych żniwach.

Bogdan Rymanowski: Wracając do kwestii rynku zbożowego, do tego, że magazyny są pełne. Nie dowiedział się pan tego przedwczoraj, o tym wiadomo już od kilku miesięcy. Dlaczego Polska zaczyna tak późno rozmawiać z Unią o wstrzymaniu importu zboża?

Jarosław Kalinowski: W ramach tzw. podwójnego zera przegrywamy na rynku zbóż z Unią, dlatego że za wysoko w ubiegłym roku ustawiono ceny interwencyjne, o 25 – 30 proc. wyżej niż w Unii.

Bogdan Rymanowski: To dlaczego, obejmując tekę ministra rolnictwa, tych cen interwencyjnych pan nie obniżył?

Jarosław Kalinowski: Nie można zmieniać reguł w czasie gry.

Bogdan Rymanowski: Ale teraz pan je zmienia.

Jarosław Kalinowski: Bo od 1 lipca zaczynamy nowy sezon skupowy. To jest normalne, że trzeba było zmienić te zasady i wcześniej było mówione, że zmienimy zasady interwencji na rynku zbóż, i to czynimy. Gdybyśmy to wcześniej robili, to bylibyśmy zaskarżeni przez różne firmy i podmioty, że w trakcie. Kiedy oni ponieśli koszty kredytów, magazynowania, my zmieniamy zasady. To było niemożliwe, ale podejmowaliśmy działania, żeby te nadwyżki zboża rozładować. Podjęliśmy działania, żeby wyeksportować część zboża, ponad 200 tys. ton nam się udało. Podjęliśmy działania, żeby zaoferować naszym producentom, przetwórcom coś w rodzaju podwyżki zbożowej. Te działania były podjęte, aczkolwiek trzeba powiedzieć, że one były mało skuteczne. Jeżeli chodzi o Brukselę, to w zbożu przegrywamy z Unią, ale wygrywamy w eksporcie serów do Unii, wygrywamy w eksporcie masła, w eksporcie owoców miękkich, soków. Nie jest tak, że wszędzie przegrywamy.

Bogdan Rymanowski: To ja nie rozumiem. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Pan mówi, że od kilku miesięcy podejmujemy działania interwencyjne, natomiast ja słyszę od kilku dni z ust wielu polityków, że mamy dramat, że mamy katastrofę w rolnictwie.

Jarosław Kalinowski: Bo to prawda. Takiej sytuacji nie mieliśmy od 12 lat, tak szerokiej interwencji, jaką realizuje Agencja Rynku Rolnego nie realizowano od 12 lat, ale cóż z tego, skoro mamy 4 mln ton nadwyżki zboża? Cóż z tego, jeżeli 200 tys. ton mięsa wieprzowego nadwyżki i cóż z tego, skoro na rynku mleka sytuacja też jest dramatyczna, bo ceny na świecie spadły o połowę.

Bogdan Rymanowski: Nie boi się pan retorsji ze strony Unii, dlatego że nie wywiążemy się z umowy?

Jarosław Kalinowski: Przed chwilą mówiłem, że przegrywamy na rynku zbóż ze względu na ubiegłoroczne decyzje, natomiast eksportujemy duże ilości, dużo więcej niż importujemy przetworów mlecznych, soków, owoców. Uważam, że są warunki do zastosowania art. 20 Układu Europejskiego. Nie chodzi o wprowadzenie embarga, zerwanie umowy, chodzi o przesunięcie wejścia w życie tego kontyngentu na import pszenicy.

Bogdan Rymanowski: Innego zdania jest komisarz Verheugen, który twierdzi, że Polska popełnia w ten sposób błąd. Poza tym Polska sama wpędza się w pułapkę, bo jak mamy się domagać wyższych limitów na zboże czy mięso w przyszłości, skoro teraz nie wiemy, co zrobić z ich nadwyżką?

Jarosław Kalinowski: Trochę pan myli słuchaczy. Skoro mamy tak dużą produkcję, to jest uzasadnienie, żeby się domagać o wyższe limity, przynajmniej odpowiadające poziomowi produkcji, natomiast to, że Unię stać na większe dopłaty do eksportu, to wiemy. Unię stać również na to, żeby płacić rolnikom za to, żeby nie uprawiali ziemi, nie dokonywali zasiewów. Jak będziemy w Unii, to będziemy na tych samych warunkach.

Bogdan Rymanowski: Jesteśmy biedniejszym krajem. Koszty decyzji rządu to około 370 mln zł. Zapłaci za to budżet państwa, a więc my wszyscy. Dlaczego za błędy poszczególnych ekip rządowych znowu mają płacić podatnicy?

Jarosław Kalinowski: Bo gdybyśmy nie podejmowali interwencji, gdybyśmy chcieli skazać nasze rolnictwo na degradację, to by nas jeszcze więcej kosztowało. To, że dzisiaj dbamy i staramy się bronić polskich rolników i ich dochodów, to jest obrona interesów wszystkich konsumentów i interesów gospodarczych, bo jak nie będziemy mieli rolnictwa, to będziemy płacić jeszcze więcej za produkty importowane.

Bogdan Rymanowski: Myśli pan, że po tym, co pan zrobił 25 czerwca, rolnicy pozostaną w gospodarstwach, na polach? Nie wyjdą blokować rond na apel Andrzeja Leppera?

Jarosław Kalinowski: Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, bo dochody spadają, hamujemy to, podejmujemy działania. Pan wspomniał o 370 mln zł, ale dodatkowy zakup 55 tys. ton półtusz wieprzowych, to jest 400 mln zł. Do tego dopłaty do eksportu to jest 160 mln.

Bogdan Rymanowski: Ale co z apelem Andrzeja Leppera? Rolnicy zareagują czy nie?

Jarosław Kalinowski: Nie wiem. Ze strony ministra rolnictwa robimy wszystko, co w tej chwili możliwe, w ramach tej sytuacji, która jest, bo trzeba pamiętać, że Agencja Rynku Rolnego zakończy ten rok deficytem 2 mld zł.

Foto: RMF