To jest żenujące. Powinien sam zrezygnować z obecności w partii - tak o Zbigniewie Chlebowskim mówi Janusz Palikot. Gość Przesłuchania dodaje, że decyzja klubu PO w tej sprawie zapadnie w ciągu dwóch tygodni. Wiczeszef klubu Platformy podkreśla w ostatnim czasie nastąpiła eksplozja podsłuchów i ma wrażenie, że nikt nie panuje nad służbami specjalnymi. Stwierdza również, że jeśli premier by tylko chciał, zakończyłby polityczną karierę Grzegorza Schetyny.

Agnieszka Burzyńska: Ogląda pan mecze z premierem, czy na takie zaszczyty jeszcze za wcześnie?

Janusz Palikot: Zdarzyło mi się kilka razy obejrzeć jakiś mecz wspólnie, ale ja nie jestem taki…

Agnieszka Burzyńska: A w ostatnim czasie też?

Janusz Palikot: Ostatni raz widziałem się z premierem na dłużej dwa tygodnie temu, w poniedziałek przed środową dymisją Schetyny, potem żeśmy zamienili tylko kilka zdań na kongresie i na posiedzeniu Platformy, ale jakiegoś dłuższego spotkania nie było. Zresztą nie było na to czasu, bo ten ostatni tydzień był naprawdę bardzo wypełniony negocjacjami, rozmowami w klubie…

Agnieszka Burzyńska: Oj, był. Właśnie, czym się będzie pan zajmował w klubie? Bo wiemy, że Nowak kontaktami z Kancelarią Premiera, Grupiński mediami, Dolniak, Idzikowski – organizacją, a pan?

Janusz Palikot: Regulacja, nie tylko w sensie przewodniczenia komisji Przyjazne Państwo, ale także monitorowania, czy inne projekty, które powstają w innych komisjach, a także projekty rządowe zawierają jakieś paradoksalnie regulujące czy doregulowujące zapisy i wyłapywanie tego typu rzeczy - niestety, jak wie pani, się zdarzyło dwa czy trzy razy w sprawie straży pożarnej…

Agnieszka Burzyńska: Tak, wiem…

Janusz Palikot: … i innych zdarzyły się niestety przepisy regulujące, i ja mam taki obowiązek wstępnie to monitorować, nie dopuścić do tego, żeby powstały kolejne.

Agnieszka Burzyńska: I szukać. A nauczeniem nowoczesnego języka się pan zajmie? Wczoraj mówił pan, że teraz Platforma będzie mówić bardzie językiem Palikota. Ja tak sobie usiłuję wyobrazić Grzegorza Schetynę, który mówi o seksualności Jarosława Kaczyńskiego, o alkoholizmie i chamstwie prezydenta, a właściwie nie prezydenta, tylko, jak pan to ujmował „bachora szalejącego po Europie”. Rozpoczął pan już szkolenia dla nowego przewodniczącego?

Janusz Palikot: Nie, to nie chodzi o to. Pani dobrze wyczuła paradoks tej sytuacji. Można się tym nowoczesnym językiem posługiwać w sensie używania obrazków, historii, wprowadzania gadżetów, które ilustrują sens danej sytuacji, tak, że nie trzeba używać wielozdaniowych konstrukcji, żeby wytłumaczyć, o co chodzi.

Agnieszka Burzyńska: Z tego pan nie rezygnuje.

Janusz Palikot: Z tego nie rezygnuję. A to nie znaczy, że to ma być za każdym razem coś, co stawia pod ścianą klub i jakiś ogólny konsensus co do języka, będę trochę się łagodniej wypowiadał.

Agnieszka Burzyńska: Ale kim jest Janusz Palikot bez tych wszystkich happeningów, słownych wybryków?

Janusz Palikot: Człowiekiem, który dwadzieścia lat prowadził działalność gospodarczą z sukcesem, magistrem filozofii i pracownikiem Polskiej Akademii Nauk.

Agnieszka Burzyńska: A w polityce?

Janusz Palikot: A w polityce…

Agnieszka Burzyńska: Odpowiedział pan sobie na pytanie, czy Janusz Palikot poważny jest w stanie pozostać w świadomości ludzi, czy stanie się zwykłym, mało atrakcyjnym posłem, powtarzającym jak mantrę zdanie, że to wszystko wina Mariusza Kamińskiego.

Janusz Palikot: Nie, to na pewno się tak nie stanie. Za chwilę wezwę młodzieżówkę Platformy, żeby wyszła z cienia i zaangażowała się w tej chwili bardzo politycznie. Jestem pewien, że cześć tego młodego środowiska jest w stanie być dużo bardziej obecna niż do tej pory i też będzie się to jakimś stopniu wiązało z moją osobą. Nie ma co się…

Agnieszka Burzyńska: A pan co chce robić w polityce? Chce pan być premierem, prezydentem?

Janusz Palikot: Znaczy, ja nie myślę o tym wyłącznie w kategoriach stanowisk. Nie uchylam się oczywiście od takich ambicji - jak pani wie, ileś tam miesięcy temu zadeklarowałem, że będę rywalizował o funkcję szefa partii jeżeli Tusk zostanie kandydatem na prezydenta, natomiast…

Agnieszka Burzyńska: To nadal aktualne.

Janusz Palikot: To nadal aktualne, oczywiście, ale teraz ja bym nie chciał, żebyśmy o tym rozmawiali, bo mamy główny problem: to będą wybory w maju. W marcu ja się zadeklaruję w tej sprawie. Do marca musimy rozstrzygnąć i przekonać opinię publiczną, żeby była nie afera hazardowa, ale afera Gosiewskiego i CBA. Musimy właśnie zorganizować klub, wprowadzić bardziej nowoczesny język. To nam pozwoli wygrywać debaty w Sejmie, w tych godzinach porannych.

Agnieszka Burzyńska: A propos jeszcze tego języka: czy umowa z Grzegorzem Schetyną ma jeszcze jakieś inne punkty poza tym, że teraz postara się pan mówić w liczbie mnogiej, zamiast „ja” to „my”?

Janusz Palikot: Nie powiedzieliśmy sobie jeszcze o wszystkich zaszłościach, odkładamy je na bok, próbujemy zbudować taki koleżeński zespół i razem pracować, jakby nie myśląc, że ktoś ma jakieś inne intencje z nas i chodzi mu o coś innego niż żeby Platforma wygrała. Jestem pewien, że możemy to zrobić.

Agnieszka Burzyńska: To jako „my”, co pan odpowie na pytanie, kto jest najlepszym kandydatem na prezydenta?

Janusz Palikot: Dzisiaj w klubie, większość ludzi w klubie uważa, że najlepszym kandydatem na prezydenta Platformy jest Donald Tusk.

Agnieszka Burzyńska: A pan uważa, że marszałek Komorowski.

Janusz Palikot: Tak, jak większość… Znaczy, nie, ja uważałem, ale też uważam, że Tusk jest najlepszym w sensie gwarantującym największe prawdopodobieństwo zwycięstwa. Ale pytanie jest o to, co z Platformą bez Tuska, tak? Kiedy Tusk przestanie być premierem i szefem partii, czy Platforma to - w jakim stanie, w jakiej kondycji – przetrwa. I sam pan premier przecież uniknął w tej chwili deklaracji, czy będzie kandydatem, mówiąc, że sam musi podjąć tę decyzję i potrzebuje jeszcze trochę czasu.

Agnieszka Burzyńska: A podziękował pan premierowi za wsparcie na posiedzeniu klubu? Gdyby nie jego pomoc, prawdopodobnie nie byłby pan dzisiaj wiceprzewodniczącym… Mało ludzi pana lubi.

Janusz Palikot: No wie pani, sto pięćdziesiąt kilka głosów za, to jest więcej niż liczy klub PiS-u…

Agnieszka Burzyńska: Na mniej i po przemówieniu premiera. Czy podczas tego posiedzenia premier nie powiedział, że skład nowego prezydium może się nie podobać, ale na te trudne czasy jest najlepszy, po czym dodał „jak to się nie sprawdzi, przetestujemy inny, bardziej demokratyczny wariant”. Tak było?

Janusz Palikot: Owszem powiedział, ale to - mimo wszystko uważam - nie dotyczyło mojej osoby tylko nieobecności Jarosława Gowina, który, jak wiadomo, był zachęcany i była to raczej taka reprymenda, że nie warto stać z boku.

Agnieszka Burzyńska: Czyli premier chciał, żeby nie było Jarosława Gowina w tych władzach?

Janusz Palikot: Nie, chciał, żeby był właśnie. I ten skład może się w tym sensie nie podobać, że mimo wcześniejszych deklaracji i woli samego premiera, Gowin się nie zdecydował wejść do zarządu klubu.

Agnieszka Burzyńska: Ale część klubu odczytała to też zupełnie inaczej. Czy Grzegorz Schetyna potraktował to jako ostrzeżenie, że nawet funkcja szefa klubu może mu zostać odebrana, bo tak mówią politycy Platformy?

Janusz Palikot: Nie ulega wątpliwości, że pan premier bardzo się zaangażował we wsparcie dla Grzegorza Schetyny dwukrotnie. I w tym głosowaniu, kiedy głosowaliśmy jego osobę, i później…

Agnieszka Burzyńska: To było ostrzeżenie?

Janusz Palikot: To było powiedzenie tak: jest trudna sytuacja, dacie sobie radę - to dobrze, nie – to nie ma świętych krów. Musicie się liczyć z tym, że macie kilka miesięcy na zbudowanie tego zespołu i przekonanie i mnie, i opinii publicznej, że to jest dobry zespół. Tak to czytam.

Agnieszka Burzyńska: Czy premier rozpoczął proces sekwencyjnego pozbywania się Grzegorza Schetyny?

Janusz Palikot: Myślę, że nie. Nic nie stałoby naprawdę na przeszkodzie, gdyby chciał zakończyć współpracę i karierę polityczną Grzegorza Schetyny, to by ją zakończył dziesięć dni czy tydzień temu. Uznał, że dla bezpieczeństwa projektu warto jest rząd oczyścić z jakichkolwiek szans ataku – nie przesądzając o tym, że cokolwiek Grzegorz Schetyna ma na sumieniu.

Agnieszka Burzyńska: Czyli Grzegorz Schetyna jest bezpieczny?

Janusz Palikot: Moim zdaniem jest bezpieczny. Może spokojnie w tej chwili przez parę miesięcy pracować. Jestem pewien, że on będzie się umacniał i będzie tę pozycję dobrze wykorzystywał.

Agnieszka Burzyńska: A Zbigniew Chlebowski powinien zostać usunięty z Platformy?

Janusz Palikot: Jeszcze tydzień temu powiedziałbym pani, że tak, bo byłem – tak jak większość Polaków i członków klubu – tym wszystkim zniesmaczony.

Agnieszka Burzyńska: A dziś?

Janusz Palikot: A dzisiaj, po tym, co się dowiedziałem kilka dni temu o Gosiewskim, który skreślił miliard dochodów do budżetu państwa…

Agnieszka Burzyńska: Ale nie rozmawiamy w tej chwili o Gosiewskim. Rozmawiamy o Zbigniewie Chlebowskim – wszyscy widzieliśmy te stenogramy, widzieliśmy, że właściwie był jak chłopiec na posyłki dla biznesmenów zajmujących się hazardem.

Janusz Palikot: To jest żenujące. Powinien sam zrezygnować z obecności w partii.

Agnieszka Burzyńska: A jeśli nie zrezygnuje?

Janusz Palikot: To pewnie dojdzie do jego usunięcia.

Agnieszka Burzyńska: Czyli będzie wniosek o usunięcie z partii Zbigniewa Chlebowskiego?

Janusz Palikot: Tak, pewnie tak. Aczkolwiek powiem zupełnie uczciwie, że dzisiaj jego skandaliczne zachowanie jest mniej skandaliczne, bo dużo większego przekrętu dopuścił się Gosiewski i ekipa rządu Jarosława Kaczyńskiego.

Agnieszka Burzyńska: Ale będzie wniosek o usunięcie z partii, jeżeli tego nie zrobi?

Janusz Palikot: Myślę, że tak.

Agnieszka Burzyńska: Kto go złoży? Pan?

Janusz Palikot: Ja nie mam żadnego kłopotu z tym, żeby to złożyć. To nie jest żaden problem, żeby to się stało. Poczekajmy jeszcze dwa tygodnie na decyzję w tej sprawie klubu. Jeśli tak będzie trzeba, mogę to zrobić. Nie widzę z tym żadnego osobistego problemu.

Agnieszka Burzyńska: Za dwa, trzy tygodnie?

Janusz Palikot: Tak jest.

Agnieszka Burzyńska: Czuje się pan podsłuchiwany?

Janusz Palikot: Tak. Ja mam takie wrażenie od 2006 r.

Agnieszka Burzyńska: A teraz ma pan, czy zakończyło się to wrażenie w 2007 r.?

Janusz Palikot: Nie. Do 2009 r. cały czas, do ostatnich tygodni byłem absolutnie podsłuchiwany – telefon rozłączany, echo, nagle włączający się, bardzo dziwnie zachowujący się. Mimo zmienianych aparatów i numerów cały czas to wrażenie jakiegoś tła…

Agnieszka Burzyńska: Premier nie panuje nad służbami specjalnymi, które robią co chcą?

Janusz Palikot: Padliśmy chyba wszyscy ofiarą, takiego, który nam zafundował Rokita, cienia IV RP. Walka z korupcją przesłoniła nam bezpieczeństwo obywateli. Pod tym szyldem służby jak zwykle rozrosły się do rozmiarów niewyobrażalnych i doszło do jakieś nieprawdopodobnej eksplozji podsłuchów. Teraz Platforma Obywatelska, dlatego, że jest obywatelska, musi przywrócić jakąś obywatelską kontrolę nad tymi służbami.

Agnieszka Burzyńska: Czyli na razie tej kontroli nie ma?

Janusz Palikot: W mojej ocenie rzeczywiście jest tak, że dano bardzo szerokie uprawnienia służbom, nie kontrolując ich do końca, w imię walki z korupcją. Być może to było słuszne, ale czas najwyższy…

Agnieszka Burzyńska: …to skończyć…

Janusz Palikot: …żeby w tej chwili to sprowadzić do wymiaru obywatelskiego, bo to jest za daleko posunięte.