Dzisiaj mija druga rocznica wstąpienia Polski do NATO. "Polska zrobiła, największy spośród trzech nowych członków NATO, postęp na drodze do pełnej integracji ze strukturami Paktu Północnoatlantyckiego" - uważa Edward Backley, asystent sekretarza generalnego NATO George'a Robertsona. O ocenę dwuletniego bilansu członkostwa Polski w Pakcie Barbara Górska poprosiła byłego ministra obrony narodowej Jana Parysa i Jerzego Szmajdzińskiego, zastępcę przewodniczącego sejmowej Komisji Obrony Narodowej.

Barbara Górska: Obchody drugiej rocznicy członkostwa Polski w NATO przypominają kolejne narodowe święto wojskowe. Potrzebne nam jest takie kolejne, nowe święto wojskowe czy nie?

Jerzy Szmajdziński: To jest taki dzień mobilizacji dla żołnierzy, dla oficerów, i to jest dzień mobilizacji dla polityków, bo w przededniu takiego święta podejmują ważne decyzje.

Barbara Górska: Jan Parys był pierwszym cywilnym ministrem obrony w dziejach III RP. Czy są powody dla hucznego święta?

Jan Parys: To jest rocznica, z której właściwie i lewica i prawica są dzisiaj zadowolone. Także nikt nie kwestionuje tego święta, tego kroku, który został uczyniony. Więc to jest, można powiedzieć, dzień, który łączy. Co więcej, ta rocznica jest związana z wojskiem a nie jest martyrologiczna. Nie wspominamy żadnych przegranych bitew, żadnej katastrofy, tylko przeciwnie, mamy nadzieję na większe bezpieczeństwo, więc to jest bardzo dobry dzień.

Barbara Górska: Jakim słowem określiliby Panowie dzisiejszą pozycję Polski w NATO? Słaba, silna, przyzwoita?

Jan Parys: Ważna.

Jerzy Szmajdziński: Ważna, bardzo ważna.

Jan Parys: Ze względu na położenie, po prostu.

Jerzy Szmajdziński: I ze względu na położenie i na potencjalne możliwości wzięcia udziału w różnych operacjach natowskich ale za kilka lat.

Barbara Górska: Obiecaliśmy sobie dwa lata temu, że nie będziemy członkiem kategorii drugiej kategorii w Pakcie Północnoatlantyckim. Czy istotnie nie jesteśmy?

Jerzy Szmajdziński: Możemy czuć się w dyskomforcie jeśli chodzi o nasze możliwości finansowe, ekonomiczne, w konsekwencji poziom sprzętu, którym dysponujemy. Wyszkolenie jest ocenianie dobrze. Deklaracje dotyczące wielkości nakładów nie są realizowane, z realizacją celów sił zbrojnych też różnie to bywa. Natomiast są jeszcze inne problemy, które pewnie dalej będziemy omawiać.

Jan Parys: My sami określamy swoją pozycję w Sojuszu. Parę tygodni temu w końcu rząd przyjął ustawę o finansowaniu sił zbrojnych, o modernizacji, o redukcji. Ja się z tego bardzo cieszę, to były kroki, które trzeba było zrobić już dawno. I gdyby to był pierwszy rok kadencji rządu to byłoby znakomicie. Teraz, uważam, jesteśmy trochę spóźnieni ale na drugą rocznicę zdążyliśmy.

Barbara Górska: Statystyczny Polak wydaje na obronę mniej niż statystyczny Czech i Węgier, o Niemcach statystycznych nawet nie wspominając. Czy to uchodzi, czy to wypada?

Jerzy Szmajdziński: Przydałoby się więcej, bo mamy większe potrzeby niż wyposażenie dzisiaj armii niemieckiej, hiszpańskiej czy francuskiej. Ale żeby do tego doszło, muszą nastąpić zasadnicze zmiany, które spowodują, że mniej będziemy wydawać na koszty wegetatywne, na kwatermistrzostwo, a więcej na technikę i uzbrojenie. Temu służy decyzja o zmniejszeniu armii do 150 tysięcy i jest ona zgodna ze standardami i ogólnym trendem europejskim ale teraz trzeba to wypełnić treścią, podjąć setki tysięcy decyzji, w tym również dziesiątki tysięcy decyzji personalnych. Ochronić tę zmianę tak, aby dała ona efekt w postaci nowego sprzętu, nowego uzbrojenia.

Barbara Górska: Od pięciu lat krąży po kraju widmo samolotu wielozadaniowego, to jest nasze bardzo poważne i istotne zobowiązanie, wciąż nie dotrzymane?

Jan Parys: No tak. I musimy się z tym spieszyć, ponieważ nasi lotnicy nie będą wkrótce mieli czym latać. Ale to jest jeden z wielu programów, bo potrzebujemy również samolotu transportowego, potrzebujemy również transportera opancerzonego, czołgów i tak dalej. Więc po prostu przez ostatnie 10 lat bardzo niewiele wydawano na zakup nowego sprzętu i armia się posługuje tym, co jest raczej dość stare i zacofane. I tylko możemy wspominać dawne czasy w okresie PRL, kiedy procent, jeśli idzie o PKB, na obronność był tak duży. Ciężko nam dorównać do tego i chyba nie dorównamy, natomiast trzeba lepiej gospodarować pieniędzmi i generałowie tego się uczą. Kiedyś po prostu wojsko nie liczyło pieniędzy, a teraz się uczy liczyć pieniądze, i dobrze.

Barbara Górska: Z czym jest najgorzej?

Jerzy Szmajdziński: Najgorzej jest z środkami na nową technikę. Najgorzej jest ze środkami na większą ilość godzin szkolenia. Pogorszył się dostęp do służby zdrowia, do opieki zdrowotnej i nie poprawił się dostęp kadry oficerskiej do mieszkań.

Jan Parys: Z jednej strony potrzebny jest profesjonalizm i większe uzawodowienie armii, ale w naszej tradycji to zawsze była pewnego rodzaju służba patriotyczna i obywatelska. Mundur żołnierski i służba w wojsku leżały w naszym charakterze narodowym. I tego wszystkiego nie można zupełnie tracić. To znaczy to się staną wkrótce obowiązki spełniane za pieniądze ale to musi być co więcej niż tylko zawód, trzeba by to porównać do księdza czy lekarza, kogoś kto spełnia również powołanie a nie tylko zarabia pieniądze.

Barbara Górska: Panowie, to czego będziemy życzyć dwulatkowi, jakim jest nasz kraj w Pakcie?

Jerzy Szmajdziński: Będziemy życzyć tego, żeby każdy dzień potwierdzał to, że jesteśmy kreatywnym członkiem.

Barbara Górska: Bardzo poważne życzenia jak dla dwulatka.

Jerzy Szmajdziński: Dwulatek, ale który ma doświadczonych rodziców.

Jan Parys: Wojsko musi mieć udział w tym, że rośnie dochód narodowy. Oprócz tego, musi lepiej gospodarować tym, co ma. Żadnych innych barier ja już nie widzę.