Profesor Jadwiga Staniszkis daje małe szanse na powstanie rządu Marka Belki. Warunkiem powstania rządu Belki było minimalne, wzajemne zaufanie. W tej chwili to stanowisko pękło pod tym dyktatem procedur - mówi profesor Staniszkis w rozmowie z Konradem Piaseckim.

Konrad Piasecki: Chylący się ku upadkowi i rozwiązaniu parlament, tymczasowy rząd, oskarżany o przestępstwo prezydent z groźbą postawienia przed Trybunałem Stanu na karku. Czy wizja anarchii nie zajrzała Polsce w oczy?

Jadwiga Staniszkis: W znacznym stopniu tak. Bo jednak takie rozkładające się państwo jest to także skrócenie horyzontu myślowego wszystkich, na przykład działających w gospodarce, że to już przestaje być systemem. Nie ma struktur, są tylko doraźne strategie.

Konrad Piasecki: Czy Pani wierzy, że rzeczywiście kariera polityczna Aleksandra Kwaśniewskiego zakończy się impeachmentem i odsunięciem od urzędu?

Jadwiga Staniszkis: Myślę, że nie. Po pierwsze myślę, że z tych 190 posłów nie znajdzie się nawet 140 żeby podpisać konieczną petycję i nie uzyska się tamtej większości. Ale to jest sytuacja kiedy parlament – najwyższa władza odmawia zaufania wszystkim pozostałym.

Konrad Piasecki: Bo jednocześnie jest tak, że politycy takich ugrupowań jak Platforma czy PiS przegłosowali ten raport Ziobry, z tym wnioskiem o postawienie prezydenta przed Trybunałem Stanu, po czym trochę się przestraszyli tego co zrobili.

Jadwiga Staniszkis: Tak, i mnie właśnie ta sytuacja pociąga, bo jest to to, co nazywam „dyktatem formy”. Polityk wbiega jak kulka i procedura go niesie. I praktycznie jeśli nie ma refleksu, a niestety refleks wykazał przede wszystkim Lepper, to jest tak, że Miller głosuje za postawieniem siebie przed Trybunałem Stanu. Traktując to jako mniejsze zło.

Konrad Piasecki: Ale jednocześnie wygląda na to, że coś, co było dla wielu dogmatem polskiej polityki - siła, autorytet prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego - topnieje w naszych oczach.

Jadwiga Staniszkis: To nie było już od pewnego czasu dogmatem, bo przecież spadały jego notowania, a prezydent i SLD ma na karku jeszcze Komisję w sprawie Orlenu. I tutaj, jest to nie tylko kwestia aresztowania Modrzejewskiego, to nie jest tylko kwestia jakiegoś dodatkowego kontraktu JNS (podobno na 10 mld euro) przywożona do Portu Północnego. Ale to jest także kwestia preferowania jednego z oligarchów. Słyszymy, o jakich konsekwencjach mówi się w wypadku wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych, który podobno popierał firmę, w której kiedyś pracował.

Konrad Piasecki: Kogo popierał Aleksander Kwaśniewski?

Jadwiga Staniszkis: Mówię tylko o domniemaniach. Mówi się o kontaktach z Kulczykiem, mówi się o preferowaniu JNS.

Konrad Piasecki: A nie uważa Pani, że tak naprawdę, Komisja orlenowska jest dla prezydenta znacznie groźniejsza niż Komisja Rywina?

Jadwiga Staniszkis: Tak. Być może dlatego będziemy mieli wybory jednak w sierpniu, bo już wszyscy w SLD zaczynają o tym mówić. I prezydent, i SLD będą czekali na cud.

Konrad Piasecki: I wierzy Pani w powstanie rządu Marka Belki i jego sejmowe ukonstytuowanie się?

Jadwiga Staniszkis: Będzie coraz trudniej. Niestety. W tej chwili potrzebne jest jednak prowizorium w sprawie służby zdrowia, potrzeba jakiegoś kroku, który oceniłyby pozytywnie rynki finansowe. Jest ta sprawa konstytucji. Przewlekanie formowania rządu na kilka miesięcy to jest fatalna sytuacja.

Konrad Piasecki: A jednocześnie jest tak, że te rowy międzypartyjne są coraz głębsze. Te konflikty, które powodują, że politycy stają się zakładnikami własnych emocji i własnych słow.

Jadwiga Staniszkis: Warunkiem powstania rządu Marka Belki było minimalne, wzajemne zaufanie. To znaczy wiara, że będzie wspólne stanowisko w sprawie samorozwiązania. W tej chwili to stanowisko pękło pod tym dyktatem procedur. Ale to oznacza, że nie będzie kilku miesięcy potrzebnych żeby na przykład zmienić ordynację wyborczą – co byłoby nową jakością życia politycznego w przyszłym parlamencie. I żeby przeprowadzić te minimalne kroki pozwalające jakoś społeczeństwu funkcjonować.

Konrad Piasecki: To może nie lansować tego Marka Belki?

Jadwiga Staniszkis: Może Bochniarz. Ale to rozsądna kobieta i nie wiem czy będzie chciała w tym momencie w to wchodzić.

Konrad Piasecki: A powinna?

Jadwiga Staniszkis: Moim zdaniem tak.

Konrad Piasecki: A czy taka propozycję dostała?

Jadwiga Staniszkis: Nie wiem. Moim zdaniem być może.

Konrad Piasecki: Ale czy Marek Belka, Pani zdaniem, nie ma szans bo lokomotywa nienawiści (jak mówi Jolanta Banach) jest tak rozpędzona, czy dlatego, że to jest po prostu człowiek, który dla wielu wydaje się już być niestrawny. Bo tak wiele powiedzieli przeciwko niemu, że nie są w stanie zagłosować za powołaniem jego rządu.

Jadwiga Staniszkis: Myślę, że Marek Belka na tą sytuację jest zbyt słabą osobowością ale nie mamy w tej chwili lepszego kandydata. Ale główny problem to brak wiary, że rząd belki będzie trwał tylko kilka miesięcy, co wymaga umowy między elitami. I w tej sytuacji, kiedy nie ma umowy, to rząd Belki przez powiedzmy półtora roku, dla mnie samej, byłby nie do wytrzymania.

Konrad Piasecki: A czy Pani zdaniem, SLD powinno grać teraz o jak najpóźniejsze wybory, tak jak grało do tej pory, czy jednak uznać, że nie jest jeszcze tak źle z notowaniami lewicy i powinno się te wybory przeprowadzić jak najszybciej?

Jadwiga Staniszkis: Myślę, że w interesie SLD są jak najszybsze wybory, bo jest ten Orlen. Jeżeli doszłoby do wyborów nie byłoby komisji w tym składzie i tego liczenia na cud. Myślę, że wybory jednak będą stosunkowo wcześniej.

Konrad Piasecki: Bo Orlen i komisja orlenowska może być gwoździem do trumny dla SLD?

Jadwiga Staniszkis: Tak.

Konrad Piasecki: Dziękuję za rozmowę.