Podczas tych ostatnich dni po śmierci Jana Pawła II polskie społeczeństwo wspaniale zdało egzamin – mówi gość RMF Jarosław Gowin, redaktor naczelny „Znaku”. I dodaje: my zasługujemy na lepsze państwo niż to, które mamy.

Tomasz Skory: Dobiega końca tydzień, w którym opadały potężne emocje wywołane śmiercią i pogrzebem Jana Pawła II. Czy teraz, już spokojniej, da się określić skutki społeczne, jakie ma dla nas odejście papieża-Polaka?

Jarosław Gowin: Chyba jeszcze na to za wcześnie. Te skutki nie są jeszcze przesądzone. Te skutki tak naprawdę zależą od nas; od tego jak ja się zmienię, jak pan się zmieni, od tego, czy wspólnie zechcemy coś z tą Polską zrobić. Jest jasne, że Polskę trzeba głęboko zmienić. Podczas tych ostatnich tygodni społeczeństwo wspaniale zdało egzamin i mówiąc krótko: my zasługujemy na lepsze państwo niż to, które mamy.

Tomasz Skory: Przez kilka dni byliśmy lepsi, serdeczniejsi, bardziej solidarni. I co dalej?

Jarosław Gowin: To znowu jest pytanie do każdego z nas. Ja na pewno przez te 2 tygodnie byłem trochę lepszy; dzisiaj już jestem trochę gorszy niż przez te 2 tygodnie. Ale mam wrażenie, że nie jestem aż tak zły, jak byłem wcześniej. Ja jestem umiarkowanym optymistą i uważam, że coś w nas przetrwa z tego niezwykłego doświadczenia. Przede wszystkim przetrwa coś wśród młodzieży, to była taka inicjacja w dorosłe życie, takie doświadczenie porównywalne z tym, czym dla mnie, dla mojego pokolenia była Solidarność. Jestem pewien, że oni zachowają w sobie pamięć tych niezwykłych dni; pamięć tej wspólnoty, którą spontanicznie wywołali, zwołując się SMS-ami. I zapewne za lat kilka, kilkanaście, a może już za kilka miesięcy – podczas najbliższych wyborów – jakieś, skutki na początku niewielkie z czasem dalekosiężne, będziemy mogli zaobserwować.

Tomasz Skory: To był ważny emocjonalnie, ale tylko epizod w życiu, czy może będzie za tym szło uświadomienie sobie, że teraz trudniejsze będzie osiąganie celów wyższych - spokoju sumienia, równowagi duchowej - bez wsparcia autorytetu z Watykanu. Czy mamy tę świadomość, czy po prostu przeżyliśmy uniesienie i wracamy do codziennego życia?

Jarosław Gowin: Jest różnie w przypadku rożnych osób. Często padało zdanie, że zostaliśmy osieroceni. Rzeczywiście mamy poczucie osierocenia, a to znaczy, że staliśmy się dorośli. Musimy stanąć na własnych nogach. Ja wierzę, że to nie będzie epizod, że to będzie ważny etap w dojrzewaniu – mnie, pana, nas wszystkich.

Tomasz Skory: To, co przeżyliśmy przez ostatnie tygodnie, wcześniej przez ponad ćwierć wieku, czy to nie będzie przeszkadzać w uczestnictwie tego, co nadejść musi – za kilka dni ma być wybrany nowy papież. Jak go Polacy przyjmą?

Jarosław Gowin: Mam wrażenie, że przyjmą go ciepło, dlatego że Jan Paweł II rozmachem swojego pontyfikatu, uniwersalizmem nauczania, pokazał nam, że chrześcijaństwo jest naprawdę powszechne. Pewnie na początku będzie trochę dziwne, gdy przyjedzie do nas papież.

Tomasz Skory: Nie będzie osobistych nauk kierowanych wprost do polskiej duszy, spontanicznych rozmów z wiernymi, magii, przykuwającej uwagę, charyzmy wzmacnianej wspólnymi doświadczeniami. My to wszystko wiemy i mimowolnie to może budzić rezerwę wobec nowego papieża. Watykan będzie teraz dalej od Polski?

Jarosław Gowin: Jestem pewien, że ten milion ludzi, którzy zebrali się na Błoniach podczas mszy pożegnalnej, pojawi się ponownie, kiedy przyjedzie tutaj papież. Wydaje się przesądzone, że nowy papież – ktokolwiek nim będzie, za jeden z pierwszych celów swoich pielgrzymek obierze Polskę.

Tomasz Skory: Nie będzie jej unikał ze względu na możliwość zaledwie tolerowania przez polskich wiernych?

Jarosław Gowin: Nie. Nie będzie unikał. Oczywiście nie wiemy, kim będzie papież w sensie personalnym, nie znamy jego nazwiska, ale jest przesądzone, że będzie to pontyfikat kontynuacji. Papież będzie chciał podkreślić ciągłość między kierunkiem, w jakim prowadził Kościół Jan Paweł II a tym, w jakim będzie prowadził go jego następca.

Tomasz Skory: Polski Kościół poza skierowanym do wiernych listem kard. Macharskiego, który prosi o modlitwę za wybór godnego następcy Jana Pawła II, może sprawiać wrażenie nieprzygotowanego na to, co nadejdzie? Tak jak nie był przygotowany na śmierć papieża – ksiądz prymas, kościoły, o których otwarcie prosili wierni - nie zawsze zresztą skutecznie.

Jarosław Gowin: Tak. To było bolesne doświadczenie tych ostatnich dni. Głównym problemem Polski po 1989 r. jest kryzys przywództwa. Kryzys, który obejmuje zarówno życie społeczne, polityczne, jak i życie kościelne. Na szczęście okazało się, że wierni, szeregowi księża, rozmaici biskupi pomocniczy, potrafią poradzić sobie sami bez wytycznych „odgórnych”, bez obecności księdza prymasa.

Tomasz Skory: Osieroceni, ale tym bardziej dorośli. Dziękuję bardzo.