Sądzę, że zakończy się porozumieniem - mówi o strajku lekarzy gość Kontrwywiadu RMF FM Przemysław Gosiewski. Wicepremier podkreśla, że dziś NFZ przeznaczy dodatkowe 800 milionów złotych na świadczenia zdrowotne.

Na pytanie, czym się skończy strajk lekarzy, wicepremier Przemysław Gosiewski odpowiada: Sądzę, że zakończy się porozumieniem. Mówi, że dziś rada NFZ wyrazi zgodę na kolejne 800 milionów, które w tym roku pójdą na świadczenia. Gosiewski twierdzi, że na pewno będą zagwarantowane w następnych latach podwyżki z tego roku, czyli 30 procent. Dodaje, że w przyszłych latach podwyżki powinny być dokonywane w sposób równomierny. Nie będzie takiej sytuacji, że ktoś otrzyma 100 procent, a pielęgniarka otrzyma 5 procent - uspokaja wicepremier.

Pytany o to, czy szef CBA Mariusz Kamiński poniesie konsekwencje tego, że Centralne Biuro Antykorupcyjne nadało sprawie kardiochirurga doktora G. kryptonim „Mengele” – Gosiewski odpowiada, że najpierw trzeba sprawę wyjaśnić. Dodaje: Nie sądzę, aby minister Kamiński, który z wykształcenia jest historykiem i moim kolegą z podziemia, przyczynił się do tego, aby taki pseudonim został nadany tej operacji. Sądzę, że to nastąpiło poza jego wiedzą.

Gosiewski twierdzi, że jest zasmucony medialnym frontem obrony doktora G. Zastanawiam się nad pewnym porządkiem moralnym, bo ja uważam, że jeśli ktoś ma zarzut przyczynienia się do śmierci innego człowieka, to powinien być potępiony, a nie broniony - dodaje.

Kamil Durczok: Czy minister Mariusz Kamiński powinien podać się do dymisji?

Przemysław Gosiewski: Dlaczego?

Kamil Durczok: Jak napisała dziś „Gazeta Wyborcza”, akcję prowadzoną przez centralne Biuro Antykorupcyjne dowodzoną przez pana ministra wobec doktora G. opatrzono kryptonimem „Mengele”.

Przemysław Gosiewski: Nie wiem, czy takim

kryptonimem opatrzono tę akcję, ale jestem zasmucony takim medialnym frontem obrony doktora G.

Kamil Durczok: Ale my nie bronimy doktora G. Czy „Mengele” to jest właściwe słowo na określenie jakiejkolwiek operacji prowadzonej przez CBA czy inne służby?

Przemysław Gosiewski: Nie mówię tego pod adresem RMF FM, ale pod adresem „Gazety Wyborczej” mogę to spokojnie powiedzieć, bo jak wczytuję się w artykuły, które bronią człowieka, który ma 50 zarzutów, w tym zarzuty doprowadzenia do śmierci innych osób, to zastanawiam się nad pewnym porządkiem moralnym, bo ja uważam, że jeśli ktoś ma zarzut przyczynienia się do śmierci innego człowieka, to powinien być potępiony, a nie broniony.

Kamil Durczok: O tym, czy te zarzuty znajdą potwierdzenie zdecyduje niezawisły sąd. Teraz wróćmy do tego kryptonimu. Głupota, barbarzyństwo, coś makabrycznego – ma pan jakieś inne określenie na to?

Przemysław Gosiewski: Przede wszystkim uważam, że to jest niezręczność. Nie wiem, czy taki jest ten kryptonim, chętnie to sprawdzę. Chodzi mi szerszy kontekst. To jest takie stawianie sprawy – nie dyskutujemy o tym, co stało się w szpitalu MSWiA, ale dyskutujemy np. o kryptonimie, o sprawach obrony doktora G. Wyraźnie chcę powiedzieć, że bardzo cenię lekarzy – moja mama jest lekarzem, ale zadaniem lekarza jest ratowanie życia, a nie jego skracanie.

Kamil Durczok: Rozumiem, że pan o tym kryptonimie nie bardzo chce rozmawiać, bo to jest coś bulwersującego. „GW” twierdzi, że w trzech miejscach to potwierdziła. Pan mówi o pewnej niezręczności. Dyrektor muzeum Auschwitz-Birkenau zaniemówił, Marek Edelman twierdzi, że to barbarzyństwo. Jeśli to się potwierdzi, czy powinno się wyciągnąć wnioski wobec ministra Kamińskiego?

Przemysław Gosiewski: Na pewno sprawę trzeba wyjaśnić. Ja chętnie zapytam się pana ministra, czy to prawda.

Kamil Durczok: Nie korciło pana, aby do ministra zadzwonić?

Przemysław Gosiewski: Nie, bo ja dziś od rana zajmuję się sprawami służby zdrowia.

Kamil Durczok: Ale czy minister Kamiński powinien podać się do dymisji, czy nie?

Przemysław Gosiewski: Nie sądzę, aby minister Kamiński, który z wykształcenia jest historykiem i moim kolegą z podziemia, przyczynił się do tego, aby taki pseudonim został nadany tej operacji. Sądzę, że to nastąpiło poza jego wiedzą. Trzeba to wyjaśnić.

Kamil Durczok: Może to świadczyć, że nie panuje nad tym, co dzieje się w jego urzędzie.

Przemysław Gosiewski: Myślę, że to świadczy o tym, że bardziej interesował się przebiegiem sprawy, a nie pewnymi szczegółami organizacyjnymi. Jeszcze raz chcę powiedzieć, że jestem zbulwersowany tym, że dzisiaj w sprawie doktora G. próbuje się szukać różnych okoliczności łagodzących.

Kamil Durczok: To nie jest dyskusja o sytuacji czy sprawie doktora G. To jest dyskusja o zręcznościach bądź niezręcznościach Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

Przemysław Gosiewski: Tak, ale to jest przede wszystkim w pewnym spojrzeniu próba powiedzenia: „Odrzućmy tamto postępowanie CBA”.

Kamil Durczok: Ale nie ma czego odrzucać. Sprawa za chwilę będzie w sądzie, będzie akt oskarżenia, sąd zdecyduje – i tyle.

Przemysław Gosiewski: Potraktujmy sprawę za niepoważną, tylko że poważne w tym wszystkim jest to, że mogli ucierpieć ludzie. I to mnie najbardziej interesuje.

Kamil Durczok: O tym zadecyduje sąd. Czy w sytuacji, w której ze strajkującymi nauczycielami spotyka się Przemysław Gosiewski, a nie minister edukacji, który w tym czasie spotyka się ze strajkującymi lekarzami, chociaż mówi, że robi to jako szef LPR, a nie jako wicepremier – czy taką sytuację nazwałby pan normalną?

Przemysław Gosiewski: Spotkałem się z nauczycielami w sferze emerytalnej, bo odpowiadam za reformę emerytalną. A pan premier Giertych spotkał się w związku z postulatami płacowymi. Każdy z nas ma inne w tym zakresie zadania.

Kamil Durczok: Ale najpierw spotkał się z lekarzami.

Przemysław Gosiewski: Muszę powiedzieć, że też byłem zdziwiony, że pan premier Giertych spotyka się ze środowiskami medycznymi, bo to nie jest kompetencja jego resortu. Ale w Polsce jest demokracja i każdy ma prawo spotykać się z tym, z kim chce. Oczywiście nie może składać żadnych deklaracji – to oczywiste.

Kamil Durczok: A czym się skończy strajk lekarzy?

Przemysław Gosiewski: Sądzę, że zakończy się porozumieniem. Cieszę się, że dzisiaj rada Funduszu wyrazi zgodę na kolejne 800 milionów, które w tym roku pójdą na świadczenia, bo my przede wszystkim chcemy skrócić kolejki – bardzo wyraźnie powiedzieć, że ten koszmar – 4 czasami 5 miesięcy oczekiwania na specjalistę – musi się skończyć. Ale w tym też upatrujemy wzrost wynagrodzeń pracowników ochrony zdrowia.

Kamil Durczok: Pan jest optymistą, a lekarze wczoraj w liczbie 850 złożyli wypowiedzenia. Do protestu przyłączyło się Porozumienie Zielonogórskie. Na czym pan buduje swój optymizm?

Przemysław Gosiewski: Właśnie nie przyłączyło się Porozumienie Zielonogórskie – to bardzo wyraźnie chcę powiedzieć. Na 775 szpitali wczoraj strajkowało 170, więc to też nie jest tak, że strajkują.

Kamil Durczok: Ale nie chce pan powiedzieć, że nie ma protestu w służbie zdrowia?

Przemysław Gosiewski: Nie twierdzę, że nie ma, tylko chcę przywrócić właściwe proporcje, bo bardzo często w mediach pojawiają się takie informacje, że wszyscy lekarze strajkują. Chcę powiedzieć, że nie wszyscy – że część. Szanuję postulat pracowników ochrony zdrowia, ale bardzo wyraźne mówię, że trzeba dwie rzeczy połączyć – prawa pacjenta – czyli to, żebyśmy mieli lepszy dostęp do specjalistów – ze wzrostem płac. Nie może być takiej sytuacji, w której tylko jedną z tych spraw rozwiązujemy, bo w postulatach OZZL jest powiedziane tak: „Dajcie wprost na płace”. Czyli wtedy musielibyśmy powiedzieć pacjentom, że nie poprawiamy ich dostępności.

Kamil Durczok: A jakaś część tych pieniędzy, o których pan mówił przed chwilą idzie na wzrost płac?

Przemysław Gosiewski: W każdym kontraktowaniu ponad 50 procent tego kontraktu jest wynagrodzeniem pracowników.

Kamil Durczok: I kto dostanie te pieniądze – pielęgniarki czy lekarze?

Przemysław Gosiewski: Zaproponowaliśmy dwa rozwiązania. Po pierwsze, że na pewno będą zagwarantowane w następnych latach te podwyżki z tego roku, czyli 30 procent, plus w przyszłych latach podwyżki powinny być dokonywane w sposób równomierny w szpitalu. Czyli nie będzie takiej sytuacji, że ktoś otrzyma 100 procent, a pielęgniarka otrzyma 5 procent.

Kamil Durczok: Dziękuję bardzo.