Rząd Millera gwałtownie potrzebuje instrumentów pobudzenia wzrostu gospodarczego i obniżenie podatków rozpatruje jako jeden z instrumentów takiego pobudzenia - mówi gość „Faktów” RMF Stanisław Gomółka, profesor London’s School of Economy.

Tomasz Skory: Czy możemy się łudzić, że rząd Leszka Millera obniży rzeczywiście podatki?

Stanisław Gomółka: Łudzić się zawsze można. Pytanie, czy rzeczywiście to zrobi. Sądzę, że rząd Millera gwałtownie potrzebuje instrumentów pobudzenia wzrostu gospodarczego i, szczególnie gdy ministrem finansów jest Kołodko, który – jak się wydaje – dobrze to rozumie, obniżenie podatków rozpatruje jako jeden z instrumentów takiego pobudzenia wzrostu.

Tomasz Skory: Z wypowiedzi ministra Kołodki wynika jednak, że czeka nas głównie likwidacja ulg i zwolnień podatkowych i że to ona jest przesądzona. PSL z kolei twierdzi, że byłoby to pozbawianie się przez państwo instrumentów wpływających na obywateli. Warto rezygnować z tych ulg?

Stanisław Gomółka: Wydaje mi się, że rząd jest tu pod ogromną presją ograniczeń finansowych. Jeśli nie zlikwiduje ulg, to nie będzie miał środków na jakąś poważniejszą reformę finansów publicznych, a w szczególności nie będzie miał środków na sfinansowanie przepływów znacznych, nowych środków z Brukseli. Koszty polityczne sytuacji, w której okazuje się, że Polska nie może aktywnie wykorzystać tych środków, byłyby bardzo duże. Rząd Millera jest pod potworną presją płynącą z dwóch kierunków. Jednym z nich jest pobudzenie wzrostu gospodarczego, a drugim efektywna absorpcja środków z Brukseli.

Tomasz Skory: Są jeszcze grupy interesów. Czy owe grupy i politycy wraz ze swoją klientelą pozwolą na stosowanie logicznych, prostych rozwiązań, jak koniec waloryzacji rent i emerytur, koniec z odpornymi na upadłość ZOZ-ami, koniec z powiatami czy przeróżnymi agencjami?

Stanisław Gomółka: Rząd na pewno będzie poszukiwał rozwiązań wśród tych propozycji, o których pan mówi. Problem polega na tym, że wiele z nich jest mało efektywnych – przynosi niewielkie korzyści, natomiast straty polityczne mogą być spore. Te rzeczy, które rzeczywiście przyniosłyby spore zyski dla budżetu państwa, będą bardzo kontrowersyjne. Naprawdę duże pieniądze są właściwie tylko w jednej dziedzinie – w transferach socjalnych związanych z rentami. W Polsce liczba rencistów jest wyjątkowo duża. Na ten cele przeznacza się, w porównaniu z innymi krajami, dużo więcej i tu są możliwości. Koszty polityczne, np. zmniejszenia liczby rencistów o połowę, byłyby bardzo poważne. Zarówno poprzedni minister finansów, jak i obecny, zdają sobie zapewne sprawę, że jest tylko jeden poważny obszar, gdzie można szukać dużych oszczędności na miarę potrzeb na tym etapie – gdy mamy na wejściu duży deficyt budżetowy, kiedy mamy stratę dochodów związanych z wpłatami do Brukseli, kiedy potrzeba nowych wydatków związanych z absorpcją tych środków. Poza tym chodzi o to, by obniżyć obciążenie przedsiębiorców oraz obciążenie podatkowe ludzi stosunkowo ubogich, tych bez pracy i których nie chcemy karać zaraz po wejściu na rynek pracy ze znacznymi podatkami. Chodzi o rzeczy, które są niezgodne z prawami matematyki, bo chcemy zmniejszyć dochody i zwiększyć wydatki.

Tomasz Skory: Rozumiem, że ta kłopotliwa sytuacja rządu wpływa na to, że o reformie finansów minister mówi od jakiegoś czasu rzeczy niezbyt konsekwentne, a członkowie rządu dyskutują w taki dziwny, nieformalny sposób. Zapowiadają, że za 3 tygodnie będą mieli stanowisko, a na razie to tylko dyskusja...

Stanisław Gomółka: Tak jest. Sądzę, że w tej chwili minister finansów jest w bardzo kłopotliwej sytuacji. Z jednej strony, przygotowując budżet na rok przyszły czy lata następne, musi zaproponować coś co nie jest wewnętrznie sprzeczne. Z drugiej strony przypuszczam, że rząd Millera nie pozwoli mu na otwartą dyskusję o tych sprawach. Oznaczałaby ona albo ujawnienie wewnętrznych luk i sprzeczności w tych propozycjach i kompromitację merytoryczną, albo też poważne problemy polityczne, związane z tym, że pewne grupy ludzi na tych propozycjach muszą ucierpieć.

Tomasz Skory: Co do wewnętrznej sprzeczności. Rząd wydał po wczorajszym nieoficjalnym posiedzeniu bardzo ogólnikowy i dosyć mętny komunikat. Czytamy w nim, że „program naprawy finansów RP zmierza do bardziej gospodarnego wykorzystania środków publicznych, relatywnego zmniejszenia obciążeń podatkowych przy równoczesnej stałej poprawie warunków życia obywateli i konkurencyjności polskich firm”. Czy to jest sprzeczne?

Stanisław Gomółka: W zakresie sloganów zarówno minister Kołodko, jak i rząd muszą być bardzo optymistyczni. Na tym etapie tak to już jest. Wcześniej czy później musimy jednak sprecyzować te propozycje i wtedy okaże się, że jednak to tak nie jest, że nie wszyscy na tym zyskają i że ktoś musi za to zapłacić. Wtedy będzie problem. Myślę, że do tej dyskusji merytorycznej dojdzie dopiero później, przynajmniej po referendum w sprawie UE.

Tomasz Skory: Dziękuję bardzo za rozmowę.

foto Marcin Wójcicki RMF Warszawa