SLD rosło pod zwycięstwo wyborcze. Łatwo jest taką partię budować, łatwo (...) wygrać wybory, ale z tą armią trzeba coś zrobić. Myślę, że zabrakło wyobraźni na budowę i jak sobie radzić z tym balastem – mówi o sytuacji wewnątrz Sojuszu gość RMF dr Jerzy Głuszyński, socjolog.

Konrad Piasecki: Panie doktorze, co się dzieje w SLD?

Jerzy Głuszyński: SLD żyje i próbuje coś robić.

Konrad Piasecki: To życie wewnętrzne SLD jest bardzo bogate, bo każdy robi co chce, mówi co chce. Raz popiera Leppera, raz nie. Mariusz Łapiński np. zarzuca kolegom kanibalizm polityczny i dryfowanie w kierunku Unii Wolności. To są takie nerwowe ruchy, które pokazują, jak nerwowo jest w tej partii?

Jerzy Głuszyński: Powiedzmy sobie szczerze, że tego typu sytuacje we wszystkich partiach mają miejsce, a w innych to życie wewnętrzne było nawet bogatsze.

Konrad Piasecki: Szczególnie w tych partiach, które przegrywają.

Jerzy Głuszyński: Oczywiście. W SLD jest to o tyle nowe zjawisko, bo wcześniej przynajmniej w tej skali nie występowało. To rzeczywiście wskazuje na to, że życie wewnętrzne jest bogate, tylko niekoniecznie – jakby to powiedzieć – akceptowane przez liderów. Widzimy, że być może to jest droga do poskładania tej układanki. Premier wprawdzie słabszy fizycznie, ale jakieś zapowiedzi w tym kierunku złożył. Co więcej, jest proces, który w polskiej polityce jest trudny, jest zapowiedź, że z ciepłych posad rządowych mogą się pojawić koła ratunkowe dla partii.

Konrad Piasecki: A pana zdaniem to rozprężenie, które widać w ostatnich tygodniach, to właśnie efekt choroby, nieobecności premiera; że ta partia tkwi w takim trochę bezrządzie czy też sondażowych spadków i takiego poczucia, że ratuj się kto może; róbmy cokolwiek, tylko żeby nie było na nas.

Jerzy Głuszyński: Patrząc na to z perspektywy socjologicznej, nic w życiu społecznym i politycznym nie jest bez przyczyny. Tych przyczyn jest szalenie wiele i one są znacznie ważniejsze niż te takie widowiskowe związane np. z liderem. To ugrupowanie, które rosło – powiedzmy sobie szczerze – już pod zwycięstwo wyborcze. Łatwo jest taką partię budować, łatwo jest w związku z tym wygrać wybory, ale z tą armią trzeba coś zrobić. Ta armia była niezadowolona. Myślę, że zabrakło wyobraźni na budowę i jak sobie radzić z tym balastem.

Konrad Piasecki: Czyli to jest taka partia na dobrą pogodę, jak zła pogoda partia idzie w rozsypkę?

Jerzy Głuszyński: W tym sensie SLD jest inna, że poza tym nowym przyrostem sytuacyjnym, ta partia jednak była zupełnie niebywale jak na nasze warunki zbudowana i to, co z niej zostało, ciągle stanowi poważny kapitał założycielski tej partii, przecież te ok. 20 proc. poparcia, to jest niezłe.

Konrad Piasecki: Wiele partii jeszcze by się z nimi zamieniło. A czy istnieje - pańskim zdaniem - jakaś recepta na zbawienie, zbawienie w postaci poprawy notowań?

Jerzy Głuszyński: Teoretycznie tak, ale z doświadczenia można powiedzieć, że gdyby kilka rzeczy zostało zrobionych, to... Dzisiaj tak naprawdę nikt nie bardzo czeka na taki przedwczesny upadek czy rozkład SLD.

Konrad Piasecki: A czy jeśli nawet tak spektakularna historia jak upadek śmigłowca, tak spektakularna historia jak walka o Niceę, tak spektakularna historia jak stawianie się całej Europie w Brukseli nie pomaga, to co może pomóc?

Jerzy Głuszyński: Odnośnie upadku, to oczywiście pewnie te kilka punktów procentowych ma z tym związek i sposób pokazywania. Już to umieranie za Niceę nie jest takie jednoznaczne. Ja myślę, że ono chyba – mimo wszystko – bardziej pomogło premierowi i liderowi SLD niż - i pewnie adekwatnie - zaszkodziło Platformie, bo są pewne hasła, które do jednych ugrupowań bardziej lub mniej pasują.

Konrad Piasecki: A czy nie jest tak, że ten upadek śmigłowca spowodował, że Leszek Miller stał się takim nietykalnym i nieatakowalnym we własnej partii i stąd m.in. ten atak na Jerzego Jaskiernię. Wymienilibyśmy premiera, wymienilibyśmy szefa partii. Ale nie wypada bo jest w szpitalu, wobec czego wymienimy chociaż szefa klubu.

Jerzy Głuszyński: Niekoniecznie bym to tak widział, nawet obiecywałbym sobie trochę, że premier w szpitalu mimo wszystko ma chyba więcej czasu, żeby wyjść z takiego kieratu bieżący decyzji państwowych, które trzeba, i spojrzeć także na ugrupowanie. Proszę zauważyć w SLD takich zrywów do lepszego, wyższego lotu było już kilka. One od razu zostały skontrowane. Ledwie była zapowiedź na kongresie, już zaczęły się Starachowice, wiele więcej takich zdarzeń miało miejsce. Może ten, który będzie bazował na trochę innym klimacie – powiedzmy poszpitalnym lidera - on może się okazać może nie rewelacyjnie lepszy, ale może nieco bardziej skuteczny.

Konrad Piasecki: To uratuje SLD? To pomoże SLD?

Jerzy Głuszyński: Pomoże w tym sensie, ze SLD może sobie spokojnie dotrwać do przewidzianego terminu wyborów.

Konrad Piasecki: Czy wg pana jest taki próg, poniżej którego SLD nigdy nie spadnie?

Jerzy Głuszyński: Czyli taki korowy, żelazny. Myślę, że do pierwszego progu takiego już rzeczywiście wielokrotnie głosujących już na SLD, to SLD już zeszło, co nie znaczy, że nie może zejść jeszcze dalej. Myślę, że nie w najbliższych dniach, tygodniach, bo teraz pewnie do stycznia, lutego to się przetoczy, a później będą kolejne problemy i w zależności od tego, jak sobie z tym liderzy poradzą i co zrobią, ten czas około świąteczny może być ważnym czasem.

17:35