Przygotowując pierwszą pielgrzymkę papieża do Polski, przeprowadzono mnóstwo rozmów - docierano termin, formułę. Władze PRL-u chciały, aby homilie papieskie były z nimi uzgodnione – opowiada przypomina prof. Andrzej Friszke, historyk IPN-u.

Beata Lubecka: Dlaczego władze komunistyczne zgodziły się na przyjazd Jana Pawła II do Polski? Paweł VI też starał się o to, żeby mógł do nas przyjechać, a jednak spotkał się ze zdecydowaną odmową. Tutaj było inaczej. Chodziło o to, że to papież – Polak?

Andrzej Friszke: Oczywiście. Władze nie mogły sobie pozwolić na to, żeby odmówić wjazdu papieżowi do Polski. Papież poza tym miał polskie obywatelstwo. Zawsze je zachował, o tym trzeba pamiętać. Papież bowiem w czasie swojej pierwszej pielgrzymki do Polski w rozmowie z władzami poprosił o możliwość zachowania polskiego paszportu. Chciał – że tak powiem – to mieć.

Beata Lubecka: Wiadomo, że pielgrzymka była wybitnie niewygodna.

Andrzej Friszke: Oczywiście. Ale władze nie miały takiej siły i takich możliwości, żeby móc odmówić jawnie. Musiały się w pewnym momencie zgodzić na pielgrzymkę i miały tę świadomość, że papieża–Polaka do Polski wpuścić muszą. Natomiast przez jesień 1978 r. i pierwsze tygodnie 1979 roku trwały bardzo ciężkie negocjacje pomiędzy władzami PRL-u a Kościołem, również Stolicą Apostolską o to, kiedy papież przyjedzie i w jakim charakterze. To jest bardzo interesująca historia. Przede wszystkim władze chciałby, by papież przyjechał do Polski nie wcześniej niż w 1982 r., czyli za trzy lata mniej więcej.

Beata Lubecka: Dlaczego?

Andrzej Friszke: Tego nie wiem, bo uzasadnień nie znam, ale wyobrażam sobie, że dla nich „za trzy lata” to było takie odległe, że jeszcze dużo po drodze mogło się zdarzyć. To było takie na „święte nigdy”.

Beata Lubecka: Woleli to odsunąć w czasie?

Andrzej Friszke: Papież natomiast zgłosił chęć przyjazdu do Polski na uroczystości św. Stanisława, biskupa krakowskiego, męczennika, co dla władzy było po prostu nie do przyjęcia, bo uważały, że św. Stanisław jest symbolem oporu wobec władzy i w związku z tym będzie to manifestacja przeciwko władzy. Przypominam, że wtedy np. ocenzurowano wypowiedź papieża. Po raz pierwszy. Wypowiedź poświęconą rocznicy św. Stanisława. Władze były skłonne pod naciskiem Kościoła negocjować jakieś inne terminy. Ostatecznie okazało się, że papież przyjechał na cały tydzień. Pierwotna koncepcja, że papież przyjedzie właśnie na uroczystości św. Stanisława, tak naprawdę była dla władz korzystniejsza. Dlatego, że papież miał przyjechać tylko na trzy dni, być jedynie w Krakowie, Częstochowie, Warszawie i koniec. I miał wrócić do Watykanu.

Beata Lubecka: Czyli Stolica Apostolska, nasz Episkopat przechytrzył władze komunistyczne?

Andrzej Friszke: Można tak powiedzieć, że przechytrzył, bo przyjęto inny termin, nieco późniejszy – początek czerwca, ale za to 10-dniowa pielgrzymka i bardzo obszerna, tj. z możliwością odwiedzenia bardzo wielu miast.

Beata Lubecka: Tutaj niebagatelną rolę w tych negocjacjach, by doprowadzić do tej pielgrzymki papieskiej, odegrał kardynał Wyszyński.

Andrzej Friszke: Tak. Kardynał Wyszyński wiele kwestii po prostu negocjował również bezpośrednio z Gierkiem. Rozmowy toczyły się też w Rzymie, pomiędzy przedstawicielem dyplomatycznym PRL-u a Agostino Casaroli – sekretarzem stanu. Tych rozmów było dużo i trzeba powiedzieć, że w trakcie tych rozmów docierano termin, formułę. Władze chciały początkowo, żeby homilie papieskie były uzgodnione z nimi.

Beata Lubecka: Chciały cenzurować Ojca Świętego?

Andrzej Friszke: Chciały nawet więcej niż nie tylko cenzurować, ale jakby wpłynąć bezpośrednio na ich treść, żeby zasugerować, czy nawet mocniej niż zasugerować, żeby były w nich obecne pewne wątki, na których im zależało, by to papież powiedział i tym samym podparł politykę ekipy w Warszawie. Oczywiście to się nie udało. I mieli do papieża pretensję np. o to, że nie potępił dowództwa Armii Krajowej – gen. Bora-Komorowskiego, mówiąc o powstaniu; że nie wspomniał, że w tym czasie już działał PKWN, który stworzył „nową Polskę”. Chcieli, aby papież elementy komunistycznej propagandy zawarł w swojej homilii. On tego nie zrobił i mieli o to pretensje.

Beata Lubecka: Papież miałby być propagandzistą władzy komunistycznej?

Andrzej Friszke: Dokładnie. To pokazuje też kompletne zagubienie, kompletne niezrozumienie, czym ten papież jest i jaki charakter ma jego przesłanie, na jakim poziomie to się odbywa. Oni po prostu byli zagubieni. To jest takie bardzo skomplikowane odczucie. Z jednej strony mieli poczucie, że to jest ogromny przeciwnik polityczny, to pisali wprost. Z drugiej strony, mieli poczucie, że nie są w stanie sobie z tym poradzić - z tym wyzwaniem, z tym problemem. A z trzeciej strony – bali się Rosjan. Bali się Rosjan i to ewidentnie.