Myślę, że trudno by oczekiwać masakry ludzi, którzy byli związani z reżimem, bo na Bliskim Wschodzie jest tak, że mamy wodza, mamy portery, a w nocy mamy przewrót i rano są nowe portrety – mówi poranny Gość RMF profesor Marek Dziekan, arabista z Uniwersytetu Warszawskiego.

Tomasz Skory: Czy teraz po obaleniu reżimu Saddama Husajna, po obaleniu pomnika - tym symbolicznym akcie - można mówić o zaufaniu Irakijczyków do Amerykanów?

Marek Dziekan: Myślę, że za wcześnie jeszcze o tym mówić, bo jest to na razie kilka godzin po obaleniu; być może obaleniu, jeszcze do końca nie decydujmy o tym za Saddama Husajna. Radość jest czymś naturalnym, bo wiadomo, że Irakijczycy tak do końca Saddama nie kochali i cieszą się.

Tomasz Skory: Radość zmącona niepewnością co do losów Husajna?

Marek Dziekan: To z jednej strony, z drugiej zaś myślę, że co niektórzy zaczynają się zastanawiać co dalej i czy nie jest tak, że zamienił stryjek skierkę na kijek.

Tomasz Skory: Amerykanie już raz kilkanaście lat temu zawiedli Irakijczyków. Pan wierzy w szczerość tych wiwatów na cześć piechoty morskiej?

Marek Dziekan: Ja myślę, że jeśli to są wiwaty na jakąś cześć, to na cześć, iż nie ma Husajna. Nie podejrzewam, że są to wiwaty na cześć okupanta.

Tomasz Skory: A kto powinien być nowym władcą, poza tym, że będzie się opierał się na bagnetach amerykańskich?

Marek Dziekan: No właśnie, jeśli będzie się opierał na bagnetach amerykańskich, to nie ma kogoś takiego - tak mi się wydaje. Nie ma kogoś takiego, kogo by i Irakijczycy zaakceptowali, i kogo – co nie jest mniej istotne - zaakceptowały kraje sąsiednie, kraje regionu w ogóle.

Tomasz Skory: Centralna Agencja Wywiadowcza Stanów Zjednoczonych ma wątpliwości, czy Irakijczycy zaakceptują władze pochodzące z emigracji, sprzed wielu lat. Czy ma rację CIA?

Marek Dziekan: Ma rację, wyrażając wątpliwości, bo chociażby przywódca - o ile dobrze pamiętam - w 1956 roku wyjechał na emigrację, czyli jeszcze przed powstaniem republiki. Czyli jest to człowiek, który kompletnie nie ma pojęcia, co się w Iraku dzieje. Podejrzewam, że nie byłby w stanie przejechać z jednej strony Bagdadu na drugą.

Tomasz Skory: Czy pan widzi rozwiązanie, czy jest coś takiego. Oczywiście oprócz rządu przejściowego opartego na amerykańskiej administracji?

Marek Dziekan: Myślę, że musi się znaleźć ktoś, kto będzie ten rząd w stanie tworzyć. Rzeczywiście, bardzo trudno mnie byłoby wskazać kogoś takiego, i chociaż starłem się dosyć pilnie scenę polityczną Iraku, ale niestety została ona tak doskonale wyczyszczona przez Saddama Husajna, że faktycznie trzeba byłoby znaleźć kogoś na kogo wszyscy wyraziliby zgodę.

Tomasz Skory: Panie profesorze, trwają walki o Tikrit, rodzinne miasto Husajna, gdzie ma on największe poparcie swojego klanu, plemienia. Czy Irakijczycy walczyliby, gdyby wiedzieli, że Saddam nie żyje? Długo to potrwa?

Marek Dziekan: Ile to potrwa, nie wiadomo, bo tu nie ma żadnej reguły, żadnej zasady. Ja myślę, że w samym Tikricie będą się długo opierać, aż się nie okaże, że rzeczywiście Saddam nie żyje. A nie wiem, czy to się kiedyś okaże.

Tomasz Skory: Znając charakter, temperament Irakijczyków, potrafi pan przewidzieć, co spotka funkcjonariuszy reżimu, członków partii Baas, fedainów, dowódców Gwardii Republikańskiej, tych wszystkich, którzy wspierali Saddama Husajna?

Marek Dziekan: Ja bym tu nie przewidywał jakiejś wielkiej tragedii, mogą się pojawić jakieś przypadki samosądu, ale może zabrzmi to trochę lekceważąco, ale to są fakty: na Bliskim Wschodzie jest tak, że mamy wodza, mamy portery, a w nocy mamy przewrót i rano są nowe portrety. Ja myślę, że trudno by oczekiwać masakry tych ludzi, którzy byli związani z reżimem. Tym bardziej że innych do kierowania reżimem nie ma.

Tomasz Skory: Czyli Amerykanie muszą się oprzeć na tych, o których, próbując wyrazić się jak najlepiej, można powiedzieć – oportuniści?

Marek Dziekan: Tak myślę. Nie ma innego wyjścia.

Tomasz Skory: Jaki procent Irakijczyków stanowi ta grupa, na której opiera się Saddam?

Marek Dziekan: To są właściwie wszyscy dorośli Irakijczycy, którzy mają jakieś lepsze, wyższe wykształcenie czy jakieś wyższe stanowiska, no pomijając sprzątaczy czy panie przynoszące kawę.

Tomasz Skory: Irakijczycy będą współpracować w takim gremium z administracją amerykańską, czy też będą się do niej odnosić nieufnie.

Marek Dziekan: Będą się odnosić nieufnie, przynajmniej na początku będzie to wyglądało dosyć pięknie, ale później – i to dosyć szybko – podejrzewam - okaże się, że jednak nie o to chodziło.

Tomasz Skory: I kardynalne pytanie: czy uda się wprowadzić demokrację w kraju bez demokratów i bez opozycji, bez tradycji demokratycznej

Marek Dziekan: Moim zdaniem – nie. Nie jest to stwierdzenie rasistowskie, jest to po prostu znajomość kultury, cywilizacji. I to wskazuje na to, że się nie da, tym bardziej że nie mamy przykładu na to do tej pory w krajach muzułmańskich

Tomasz Skory: Czas pokaże: czy rację miał pan, czy prezydent Bush.

Marek Dziekan: Czas pokaże.