Obecna sytuacja w Iraku to wynik błędów, jakie popełnili Amerykanie - uważa mieszkający w Polsce iracki pisarz Hatif Dżanabi. Amerykanie (...) nie mieli planu takiego wyrazistego dla odbudowy Iraku - mówi gość Faktów. Drugim błędem jest to, że USA nie słuchają sojuszników.

Konrad Piasecki: Irak w rok po upadku Husajna – pan się spodziewał, że będzie taki, jaki jest dziś?

Hatif Dżanabi: Do tego stopnia aż – nie. Natomiast po serii błędów takich ewidentnych – trzeba podkreślić – Amerykanów można się było spodziewać tego.

Konrad Piasecki: Czyli uważał pan, że będzie jednak lepiej?

Hatif Dżanabi: Ja uważałem, że będzie lepiej. Dlaczego? Dlatego, że naród iracki czekał na ten moment. Na moment wyzwolenia się spod jarzma Saddama Husajna. Amerykanom trzeba naprawdę podziękować mimo wszystko, jednak gdyby nie Amerykanie i ich interwencja, to na pewno Saddam Husajn i jego rodzina rządziliby Irakiem bez końca, ale nie spodziewałem się po amerykanach tylu błędów.

Konrad Piasecki: A na czym te błędy amerykańskie polegają?

Hatif Dżanabi: Amerykanie, okazało się, że nie mieli planu takiego wyrazistego dla odbudowy Iraku, dla nowej sytuacji, dla Iraku po poprzednim dyktatorze. Drugi błąd, ogromny moim zdaniem – Amerykanie w ogóle nie słuchają rad sojuszników swoich, np. Polaków, którzy mówią i powtarzają, że w Iraku nie wszystko można rozwiązać siłą, bo przemoc rodzi przemoc, doprowadza do powstania przemocy.

Konrad Piasecki: Czy to, co dzieje się dzisiaj w Iraku, to jest pana zdaniem początek fali przemocy? Czy to jest początek rewolty, powstania ludowego przeciw Amerykanom, czy raczej odosobnione przypadki?

Hatif Dżanabi: Ja raczej bym ulokował to, co dzieje się w Iraku, w takich kategoriach, że są pewne organizacje, które zostały zlekceważone, które zostały zepchnięte na bok i nie widziały dla siebie żadnej przyszłości w nowym Iraku, dopóty Amerykanie tam są i te siły zaczęły jednak wywierać ogromny wpływ na społeczeństwo i na bieg wydarzeń w Iraku, stosując przemoc.

Konrad Piasecki: A jaki jest wpływ tych sił na bieg sytuacji, jaki jest wpływ tych sił na Irakijczyków? Czy one mogą pociągnąć i wezwać Irakijczyków do jakiejś rewolty, czy jednak nie?

Hatif Dżanabi: Proszę sobie wyobrazić, że Irakijczycy nie są jednorodni, są różni. Są sfrustrowani i tacy, których można sklasyfikować jako prostych i niewykształconych, którzy są bez pracy i takich łatwo można przekonać, że przyjechali Jankesi i nic nie zrobili dla nas, że to są okupanci i trzeba ich wypędzić.

Konrad Piasecki: A czy pan radziłby dziś Polakom, Amerykanom, Brytyjczykom jak najszybsze wycofanie się z Iraku?

Hatif Dżanabi: Obowiązkiem - moim zdaniem - moralnym, etycznym, humanitarnym, ludzkim tych sił koalicyjnych, a przede wszystkim amerykańskich, jest to, żeby nie wycofywać się z Iraku w tej chwili. Po co oni – na miłość boską – tam przyjechali do Iraku? Po co?

Konrad Piasecki: Ale jak długo można w tym Iraku stacjonować? Jak długo można być obiektem wrogości?

Hatif Dżanabi: Można, tylko trzeba mieć wyraźny plan i trzeba przekonać Irakijczyków do tego planu. Tego planu w tej chwili coraz więcej Irakijczyków nie widzi w ogóle.

Konrad Piasecki: Panie doktorze, pan jest w Polsce od 30 lat. Nie marzy się panu powrót do Iraku, już Iraku bez Saddama Huajna?

Hatif Dżanabi: Ja marzyłem o tym Iraku. Przez tyle lat ja nie mogłem wrócić do Iraku i ja marzę, żeby przynajmniej jeździć do tego Iraku, żeby przynajmniej służyć tym obydwóm narodom, czyli polskiemu i irackiemu, żeby coś zrobić, jako człowiek wolny.

Konrad Piasecki: A wyobraża pan sobie powrót do Iraku na stałe?

Hatif Dżanabi: W tej chwili oczywiście, że nie. Natomiast ja bym jeździł chętnie i szczerze mówiąc teraz, po tym, co się już wydarzyło w ogóle i po tym jak zalała mnie krew obserwując działalność np. tych sił fanatycznych w Iraku, to wie pan, nie widzę sensu żeby wracać na amen.

Konrad Piasecki: Dziękuję za rozmowę.