Oficjalnej propozycji nie dostałem. Były telefony sondujące - mówi gość Kontrwywiadu RMF FM, profesor Zbigniew Ćwiąklski, kandydat na ministra sprawiedliwości. Jeśli zostanę ministrem będę dążył do rozdzielnia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego – mówi. Nie byłbym ani anty-Ziobrą, ani lepszym Ziobrą. Byłbym sobą – dodaje.

Ja nie należę do ludzi, którzy uprawiają autopromocję i z całą pewnością, gdyby rzeczywiście tak było, nie byłoby 150 konferencji prasowych, nie byłoby bryłek lodu, niszczarek. Raczej wolałbym zdecydowanie pracę merytoryczną. Chociaż oczywiście byłbym otwarty dla środków masowego przekazu - mówi Zbigniew Ćwiąkalski.

Konrad Piasecki: Profesor Zbigniew Ćwiąkalski, prawnik z Uniwersytetu Jagiellońskiego i kandydat na ministra sprawiedliwości. Dzień dobry. Czy polscy prokuratorzy zapadli na zespół ostrego syndromu powyborczego?

Zbigniew Ćwiąkalski: Tak powiedział pan minister Ziobro. Niestety z prokuraturaą jest tak, że zbyt często przynajmniej część prokuratury stara się wyjść przed orkiestrę. Nie jest to dobre zjawisko. Myślę, że to zjawisko powinno zaniknąć.

Konrad Piasecki: Media donoszą, że prokuratorzy kserują dokumenty, zachowują sms od szefów, że nagrywają skrycie rozmowy. To gra pod nową władzę – tak mówi Zbigniew Ziobro.

Zbigniew Ćwiąkalski: Było do przewidzenia, że prokuratorzy zaczną mówić o tym, czego doświadczyli, jeśli chodzi o te negatywne doświadczenia, o naciski ze strony władzy. Ja już ponad rok temu mówiłem o tym, że tak może być. Tego się nie zapomina, szczególnie jeżeli te naciski były intensywne.

Konrad Piasecki: Problem jest taki, czy jeśli grają to mają czym grać? Czy rzeczywiście prokuratura pod przywództwem Zbigniewa Ziobry była miejscem, gdzie dochodziło do politycznych nacisków?

Zbigniew Ćwiąkalski: Przypuszczam, że tak, ponieważ mieliśmy już dowody, choćby częściowo w postaci zeznań Janusza Kaczmarka. Inni prokuratorzy też o tym wspominali. Myślę, że to nie dotyczy tych prokuratorów niskiego szczebla, tych prokuratur rejonowych, czy nawet okręgowych, które zajmowały się sprawami merytorycznymi. To raczej dotyczy tych prokuratur, które były wystawione na pierwszą linię frontu, i które zajmowały się sprawami bardziej politycznymi.

Konrad Piasecki: A Zbigniew Ziobro mówi, że to wcale nie były polityczne naciski, tylko domagał się od prokuratorów wyników.

Zbigniew Ćwiąkalski: Myślę, że to nie było tak do końca. Widzieliśmy przecież, że pewne sprawy toczyły się szybko, inne wolno. Jedne się toczyły, inne się nie toczyły.

Konrad Piasecki: Panie profesorze, ale ta sprawa tak czy inaczej chyba nie wystawia najlepszego świadectwa tym prokuratorom, którzy nagle postanowili się odezwać. Tak naprawdę powinni krzyczeć od dwóch lat, że coś złego dzieje się w prokuraturze, a nie dzisiaj, kiedy znają wynik wyborów, mówić że prokuratura była miejscem gdzie polityczne naciski były.

Zbigniew Ćwiąkalski: Zgadzam się, że powinni natychmiast kiedy takie naciski na nich wywierano od razu protestować, od razu podawać się do dymisji, a nie godzić się z tym. Nie wystawia to oczywiście najlepszego świadectwa tym, którzy mimo wszystko akceptowali taki stan rzeczy.

Konrad Piasecki: Czyli jednak gra pod nową władzę.

Zbigniew Ćwiąkalski: Coś w tym może być, choć trudno mówić, jeżeli się nie zna jednostkowych przypadków.

Konrad Piasecki: A ta nową władzą będzie pan?

Zbigniew Ćwiąkalski: Nie wiem. Na razie nie zadzwonił pan przewodniczący Tusk, żeby złożyć taką ofertę. Tylko jego oferta byłaby wiążąca.

Konrad Piasecki: Były inne oferty? Donald Tusk pytany o pana uśmiechnął się i powiedział coś o śledczych zdolnościach dziennikarzy. Może otoczenie Donalda Tuska dzwoniło?

Zbigniew Ćwiąkalski: Trudno mi w tym momencie mówić na ten temat, ponieważ jeżeli jakiekolwiek rozmowy były, to na pewno nie miały one charakteru oficjalnego, a ja nie zwykłem mówić o czymś co jest nieoficjalne, gdzie ktoś dzwoni, sonduje, pyta. Zaczekajmy ewentualnie na telefon od Donalda Tuska.

Konrad Piasecki: Ale rozumiem te nieoficjalne telefony, gdzie ktoś sondował i pytał, były, ale pan tego nie chce głośno powiedzieć.

Zbigniew Ćwiąkalski: Nie chce mówić o kulisach. Bo do każdego można by zadzwonić i zapytać, co pan sądzie, kto byłby dobrym kandydatem na ministra sprawiedliwości. Natomiast oficjalnego telefonu nie było.

Konrad Piasecki: A jeśli pan ten oficjalny telefon dostanie? Jeśli pan usłyszy oficjalną propozycję, zgodzi się pan?

Zbigniew Ćwiąkalski: To wtedy na pewno to rozważę. Musze powiedzieć, że jeżeli bym się zdecydował na stanowisko ministra sprawiedliwości to byłaby to trudna decyzja, dlatego, że nie jest to stanowisko komfortowe. Raczej jest to stanowisko, gdzie jest się ciągle narażonym na krytykę, na tak zwany "strzał".

Konrad Piasecki: Ale jednocześnie jest to stanowisko, na którym można błyszczeć. Lech Kaczyński po ministrowaniu sprawiedliwości wrócił do polityki i zjakim efektem, widzimy. Zbigniewowi Ziobrze też źle nie szło.

Zbigniew Ćwiąkalski: Ja nie należę do ludzi, którzy uprawiają autopromocję i z całą pewnością, gdyby rzeczywiście tak było, nie byłoby 150 konferencji prasowych, nie byłoby bryłek lodu, niszczarek. Raczej wolałbym zdecydowanie pracę merytoryczną. Chociaż oczywiście byłbym otwarty dla środków masowego przekazu.

Konrad Piasecki: A byłby pan raczej anty-Ziobrą czy lepszym Ziobrą, używając sformułowań Donalda Tuska?

Zbigniew Ćwiąkalski: Ani anty-Ziobrą, ani lepszym Ziobrą. Byłbym sobą. Poza tym, z całą pewnością nie byłoby tak, że zacząłbym urzędowanie od całkowitej krytyki Zbigniewa Ziobry. Dlatego, że to, co zrobił dobrego, należy kontynuować. Potrafiłbym to doceniać. Natomiast chciałbym zmienić to, co uważam było błędne, wadliwe, nieudane.

Konrad Piasecki: A chciałby pan być ostatnim ministrem, który łączy funkcje ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego?

Zbigniew Ćwiąkalski: Zdecydowanie tak. Chciałbym dążyć do rozdzielenia tych dwóch funkcji. Dlatego, że właśnie rządy pana ministra Ziobry pokazały, że łączenie tych dwóch stanowisk jest niefortunne.

Konrad Piasecki: Panie profesorze, a w PO już zaczyna się przebąkiwać o tym, że jeśli jakiemuś ministrowi należy się Trybunał Stanu, to waśnie odchodzącemu ministrowi sprawiedliwości. Pan się z tym zgadza?

Zbigniew Ćwiąkalski: Ja na razie znam tylko fakty medialne, więc trudno mi mówić o konkretach.

Konrad Piasecki: Ma pan takie poczucie, że rzeczywiście w działaniach Zbigniewa Ziobry były takie przypadki, czy zachowania, które można by przed Trybunał Stanu zakwalifikować?

Zbigniew Ćwiąkalski: Gdybym polegał tylko i wyłącznie na ustaleniach komisji sejmowej ds. służb specjalnych, to niewątpliwie tam takie wypowiedzi się przejawiały. Wolałbym z całą pewnością, żeby tym się zajęły profesjonalne organy i dopiero one mogły wyjaśniać, czy tak było, czy nie było. Nie chcę gdybać, bo nie znam faktów.

Konrad Piasecki: Dziękuję bardzo.

Zbigniew Ćwiąkalski: Dziękuję.