Pod tezą, że grupa trzymająca władzę składała się z trójki: Kwiatkowski, Czarzasty, Jakubowska, podpisać się nie mogę – mówi Anita Błochowiak z SLD, członek komisji badającej aferę Rywina. To tylko teza i przypuszczenia, a nie dowody - dodaje gość RMF.

Konrad Piasecki: Pani poseł, czy teza o tym, że grupa trzymająca władzę składała się z trójki: Kwiatkowski, Czarzasty, Jakubowska – jest dla pani tezą przełykalną?

Anita Błochowiak: To jest niestety tylko teza i przypuszczenia, a nie dowody. Myślałam, że poseł Rokita w swojej części raportu przedstawi konkretne dowody, pod którymi wówczas mogłabym się podpisać.

Konrad Piasecki: Ale skąd te dowody wziąć?

Anita Błochowiak: No wie pan, skoro nie ma dowodów, to nie ma grupy.

Konrad Piasecki: Ale są poszlaki przesłanki, które na to wskazują.

Anita Błochowiak: Na podstawie billingów, a billingi niestety nie są dostatecznym dowodem i z nich można ułożyć dowolną grupę i konfigurację osób, bo niestety nie tylko między sobą ta trójka dzwoniła, ale także z innymi osobami. Grupa wyszłaby co najmniej 60-osobowa.

Konrad Piasecki: Czyli pod tą tezą się pani nie podpisze?

Anita Błochowiak: Pod tą tezą podpisać się nie mogę, aczkolwiek są niektóre fragmenty w tej części opublikowanej dzisiaj przez „Rzeczpospolitą”, z którymi mogłabym się zgodzić.

Konrad Piasecki: Ale wie pani, że coraz bardziej wygląda na to, że będzie pani w mniejszości, bo w raporcie przygotowanym przez marszałka i szefa komisji Tomasza Nałęcza teza o tym, że grupa składała się z panów Kwiatkowskiego, Czarzastego i pani Jakubowskiej, też się znalazła.

Anita Błochowiak: A pan czytał ten raport?

Konrad Piasecki: Tak.

Anita Błochowiak: To jest pan w komfortowej sytuacji, bo ja go odebrałam 5 minut temu z komisji.

Konrad Piasecki: Co zrobić.

Anita Błochowiak: Szkoda, że przewodniczący najpierw upublicznia raport, a później daje go członkom komisji.

Konrad Piasecki: Nie, przewodniczący go nieupublicznia, po prostu dotarłem do niego swoimi ścieżkami.

Anita Błochowiak: Rozumiem. Jeśli w wyniku wszystkich przesłuchań, zebranych dowodów udałoby się wskazać konkretnie na grupę trzymającą władzę, to oczywiście podpisałabym się pod tym wnioskiem. Natomiast jeżeli się przypuszcza, domniemywa, wydawałoby się albo chciałoby by się wydawać, to - z całym szacunkiem – ale nie mogę się podpisać pod przypuszczeniami albo marzeniami posłów, którzy prawo przedkładają nad interes polityczny.

Konrad Piasecki: Pani poseł, a pani uważa, że grupy trzymającej władzę nie było?

Anita Błochowiak: Ja mam pewność, że był Lew Rywin, który złożył propozycję korupcyjną, tą pewność mam, bo temu dowodzi chociażby nagranie.

Konrad Piasecki: I ma też pani pewność, że za Lwem Rywinem nie mógł stać nikt z pani lewicowych kolegów i lewicowych koleżanek.

Anita Błochowiak: Nie mogę mieć pewności, że konkretna osoba za nim stała. Mogą być przypuszczenia i domysły, że nie był sam, ale niestety żaden dowód, podkreślam – żaden dowód - nie wskazuje na to, aby z imienia i nazwiska wskazać kogokolwiek.

Konrad Piasecki: Pani poseł, to jak pani tłumaczy sobie tę nadzwyczajną aktywność Roberta Kwiatkowskiego, Włodzimierza Czarzastego i Aleksandry Jakubowskiej w kontaktach między sobą, a Roberta Kwiatkowskiego w kontaktach z Lwem Rywinem. Jak pani sobie tłumaczy, że tuż przed złożeniem korupcyjnej propozycji panowie Rywin i Kwiatkowski spędzili wspólny weekend. Czy to wszystko jest jakiś ciąg przypadków?

Anita Błochowiak: Myślę, że nie. Oczywiście, trzeba zwrócić uwagę, że pan Robert Kwiatkowski nie zaprzeczał, iż znał się z panem Lwem Rywinem także i wcześniej, nie tylko w okresie przygotowywania ustawy, ale dużo wcześniej i częste te ich kontakty były. Równie częste kontakty były pana Kwiatkowskiego i Czarzastego i – trzeba podkreślić – że z billingów wynika, że te kontakty nie są tylko częste w okresie pracy nad ustawą, ale one dotyczą niemal całego ich życia. Znają się od kilkunastu lat.

Konrad Piasecki: Czyli przypadek?

Anita Błochowiak: że dzwonili do siebie 15 i 22? Taki sam przypadek, jak dzwonili do siebie w styczniu i w grudniu, i z okazji imienin, i świąt Bożego Narodzenia. Więc to nie jest przypadek. Muszę więc niestety powiedzieć, że te rozmowy wcale się nie nasilają w tych dniach, one są na tym samym poziomie co w ciągu całego roku.

Konrad Piasecki: Czyli jak widzę, scenariusz najbliższych dni i tygodni w pracach komisji, to większość komisji będzie chciała grupę trzymającą władzę określić, a SLD będzie wykonywało Rejtanowskie gesty, darło koszule i starało się do tego nie dopuścić.

Anita Błochowiak: Nie. Na pewno nie ja i nie SLD. Ja z kolegami na ten temat nie rozmawiałam. To, że przez posłów opozycji ta grupa będzie wymieniana, to jest wymieniana od roku czasu. To naprawdę nie jest novum w dniu dzisiejszym, bo od roku czasu powtarzają się w kółko Macieju te same trzy nazwiska.

Konrad Piasecki: Może coś w tym jest, pani poseł?

Anita Błochowiak: Tylko od roku czasu oprócz wymieniania nazwisk nikt nie pofatygował się, aby wskazać konkretne dowody.

Konrad Piasecki: A co chciałaby pani, aby oni o północy spisali własną krwią porozumienie, że tworzą grupę trzymającą władzę, że wysyłają Rywina do Michnika. Czasem dowody ciężko jest uzyskać.

Anita Błochowiak: Świetnie pan sobie żartuje, ale ja mówię o dowodach w sensie kodeksu karnego, panie redaktorze. I z całym szacunkiem, to są takie bajki, które się opowiada od roku czasu.

Konrad Piasecki: Pani poseł, jeśli Aleksandra Jakubowska zostanie wymieniona w końcowym raporcie komisji jako członkini grupy to –pani zdaniem – powinna stracić posadę szefowej gabinetu politycznego premiera?

Anita Błochowiak: O tym będzie decydowała większość komisji, a następnie Sejm. Jeśli Sejm przyjmie raport, w którym pani Aleksandra Jakubowska zostałaby wskazana jako osoba, która wysyłała Lwa Rywina, to z całą pewnością myślę, że premier nie musiałby dokonywać jakiś wielkich kroków. Tylko pani Aleksandra Jakubowska sama podejmie decyzję.

Konrad Piasecki: A jeśli nie podejmie?

Anita Błochowiak: To jest wówczas decyzja premiera. Ale proszę nie sądzić, że ja będę decydowała za premiera w tej chwili.