Wiem, że były naciski z Warszawy. To było polityczne, a nie merytoryczne śledztwo - tak w Kontrwywiadzie RMF FM o postępowaniu prowadzonym w sprawie udziału Barbary Blidy w aferze węglowej mówi syn byłej posłanki SLD. Jacek Blida liczy, że okoliczności śmierci jego matki wyjaśni sejmowa komisja śledcza.

Konrad Piasecki: W Kontrwywiadzie RMF FM, syn byłej posłanki i minister Barbary Blidy, Jacek Blida. Dzień dobry.

Jacek Blida: Dzień dobry.

Konrad Piasecki: Jak pan sam sobie odpowiada na pytanie, dlaczego zginęła Barbara Blida?

Jacek Blida: Ciągle zadaje sobie to pytanie i próbuje na nie odpowiedzieć. Myślę,że to przede wszystkim było dla mamy sprawą honoru. Aresztowanie, wyprowadzanie w oczach kamer z jej rodzinnego domu, w jej rodzinnym mieście. Myślę, że to było dla niej nie do wytrzymania.

Konrad Piasecki: Pan się cieszy, że komisja śledcza będzie szukała na te pytanie odpowiedzi?

Jacek Blida: Że się cieszę, to może niezbyt trafne określenie. Zadowolony jestem, że powstanie komisja, która zbada okoliczność śmierci mojej mamy, ponieważ paradoksalnie politycy dzisiaj muszą wyjaśnić tę sprawę, ponieważ przed sądem możliwość dochodzenia i próba obrony nazwiska mojej mamy właściwie została mi odebrana.

Konrad Piasecki: Co pana zdaniem ta komisja powinna przede wszystkim ustalić? Co pan, osoba właściwie najbardziej całą sprawą zainteresowana, chciałby żeby ona wyjaśniła?

Jacek Blida: Przede wszystkim to, dlaczego doszło do wejścia do domu rodziców i próby zatrzymania mojej mamy. Myślę, że z tej wiedzy którą dzisiaj posiadam, że okaże się, że śledztwo było prowadzone politycznie, a nie było to śledztwo merytoryczne. Rzeczywiście był kładziony nacisk na to, żeby doszło do tego aresztowania i do pewnego pokazu, pewnej konferencji, która była zaplanowana.

Konrad Piasecki: Uważa pan, że ta komisja odniesie sukces, że nie będzie narzędziem do politycznych walk, okazją do zemsty na poprzednich rządzących, albo wykorzystywania śmierci pańskiej mamy do celów politycznych?

Jacek Blida: Mam oczywiście takie obawy i w początkowej fazie prac tej komisji tak to będzie postrzegane. Natomiast tak, jak powiedziałem, sąd odrzucając mój wniosek o rozpatrzenie zażalenia na zatrzymanie, zabrał mi możliwość oczyszczenia imienia mojej mamy. Myślę, że gdyby sąd rozpatrzył merytorycznie sprawę, dzisiaj o tej komisji wcale nie musiałoby dojść.

Konrad Piasecki: Czy któryś z poprzednich rządzących, po śmierci pana mamy, zadzwonił do pana, złożył panu kondolencje?

Jacek Blida: Tak. Dzwonił pan premier Waldemar Pawlak. Dzwonił pan Olejniczak.

Konrad Piasecki: A ktoś z rządzących z Prawa i Sprawiedliwości?

Jacek Blida: Nie.

Konrad Piasecki: A gdyby zadzwonił, to co by od pana usłyszał?

Jacek Blida: Pewnie nic. Pewnie przerwałbym rozmowę.

Konrad Piasecki: Czy politycy SLD twierdząc dziś, że oni nie chcieli się rozstawać politycznie z pańską mamą, że chcieli ją brać na listy wyborcze, ale ona tego nie chciała, mówią prawdę?

Jacek Blida: Nie. Prawda wyglądała zupełnie inaczej.

Konrad Piasecki: Jak wyglądała?

Jacek Blida: To, że mama została zdjęta z list kandydatów do Sejmu w 2005 roku było bodajże decyzją Warszawy i było to związane z wymianą tzw. starej kadry.

Konrad Piasecki: Czyli ona chciała startować, a Wojciech Olejniczak nie chciał?

Jacek Blida: Tak, mama chciała startować do Sejmu.

Konrad Piasecki: Czy pana mama strzelając do siebie, rzeczywiście chciała zginąć, czy to był odruch?

Jacek Blida: Myślę, że to był odruch, na pewno to był odruch, na pewno to nie było zaplanowane działanie.

Konrad Piasecki: A spodziewała się aresztowania, spodziewała się, że to nastąpi?

Jacek Blida: Od dłuższego czasu, rok przed całym wydarzeniem pojawiała się w prokuraturze na każde wezwanie, nawet gdzieś tam po drodze rezygnowała z jakiegoś urlopu, z wypoczynku, bo akurat było zaplanowane przesłuchanie w prokuraturze. Myślę, że nie liczyła się z tym, że będzie zatrzymana, dlatego podejrzewam, że widok agentów i kamery przed oknem spowodował taką, a nie inną reakcję.

Konrad Piasecki: A mówiła wcześniej, że jeśli coś takiego się zdarzy, to sięgnie po pistolet?

Jacek Blida: Nie, nie, nie..

Konrad Piasecki: Bo mało kto, gdy wchodzi do niego policja, nawet funkcjonariusze specsłużb, decyduje się na tak desperacki krok. Może ta sprawa ma jakieś drugie dno, tło, może rzeczywiście pańska mama czuła się winna?

Jacek Blida: Nie, nie sądzę. Myślę, że to rzeczywiście był odruch, próba zaprotestowania przeciwko takiej, a nie innej akcji.

Konrad Piasecki: Czy ma pan żal do tych funkcjonariuszy, którzy byli wtedy u pańskich rodziców?

Jacek Blida: Do funkcjonariuszy mniejszy. Największy żal mam do prokuratury, która uległa naciskom Warszawy i w ten, a nie inny sposób doprowadziła do tego, co wydarzyło się 25 kwietnia.

Konrad Piasecki: Kto pana zdaniem jest odpowiedzialny za śmierć Barbary Blidy?

Jacek Blida: Mam nadzieję, że wyjaśni to komisja.

Konrad Piasecki: A jak pan sobie to wewnętrznie wyjaśnia?

Jacek Blida: Wiem, że śledztwo było sterowane, było naciskane i było przyspieszane, nie wiem, dlaczego było przyspieszane.

Konrad Piasecki: Przez Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę?

Jacek Blida: Między innymi też.

Konrad Piasecki: Myśli pan, że pana mama widząc wczorajszą dyskusję, debatę, kłótnię w Sejmie, co by powiedziała swoim byłym kolegom parlamentarzystom?

Jacek Blida: Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, nie wiem.

Konrad Piasecki: Nie powiedziałaby: „Ciszej nad tą trumną”?

Jacek Blida: Być może tak, tylko że paradoksalnie, ale żeby ta sprawa się wyjaśniła, to na początku musi być ten szum.

Konrad Piasecki: Jacek Blida, dziękuję bardzo.