Dziennikarze RMF FM protestują przeciwko uchwale KRRiT zakazującej sieci RMF FM emisji lokalnych pasm programowych. Decyzja Rady odbiera miejsce pracy ponad dwustu członkom naszego zespołu a lokalnym społecznościom możliwość korzystania z lokalnej informacji. Oznacza to likwidację lokalnych programów informacyjnych i wiadomości o sytuacji na drogach tzw. trafików. Bogdan Zalewski o decyzji KRRiT rozmawia z Andrzejem Goszczyńskim z Centrum Monitoringu Wolności Prasy

Bogdan Zalewski: Zacznę od sprawy fundamentalnej. W Ustawie o Radiofonii i Telewizji zapisano, że „Krajowa Rada stoi na straży wolności słowa oraz zapewnia otwarty i pluralistyczny charakter radiofonii i telewizji”. Proszę powiedzieć, tylko szczerze, czy te ostatnie decyzje Krajowej Rady o pozbawieniu radia RMF FM oddziałów lokalnych nie są sprzeczne z tą ustawą, czy to nie jest po prostu zamach na wolność słowa?

Andrzej Goszczyński: Wie Pan, to są w ogóle hasła, które nie mają wiele wspólnego z tym co Rada tak naprawdę robi. Mnie się zdaje, że trzeba absolutnie jasno powiedzieć taką rzecz – Krajowa Rada jest organem państwa i w swoich pracach ma posługiwać się obiektywnymi kryteriami prawnymi, przede wszystkim zaś ma obowiązek traktować równoprawnie, to znaczy tak samo, wszystkich swoich klientów, wszystkich nadawców radiowych i telewizyjnych, którzy przychodzą do Rady ubiegać się o swoje prawa. I problem, jaki my w tej chwili dostrzegamy, jeśli idzie o waszą stację, to zdaje nam się, że Krajowa Rada nie traktuje was równoprawnie. Stąd też najpewniej jutro wystąpimy z listem otwartym do Pana Juliusza Brauna, aby zwrócić mu uwagę na to, że jeżeli z jednej strony istnieją ogólnopolskie sieci radiowe skupiające do kilkudziesięciu stacji lokalnych - te sieci nadają i program ogólnopolski i program lokalny - to w istocie rzeczy tego rodzaju program jest zupełnie tym samym co program RMF FM, składający się z części ogólnopolskiej i fragmentów programu lokalnego, to jest to samo. Jeżeli więc pozwala się na taki program owym sieciom, należy również pozwolić RMF FM.

Bogdan Zalewski: No właśnie, czy to nie jest taka sytuacja jak z „Folwarku zwięrzęcego” Orwella, że wszyscy są niby równi, ale niektórzy są jakby równiejsi?

Andrzej Goszczyński: No coś w tym jest. Nie po raz pierwszy mamy wrażenie, że Krajowa Rada posługuje się w swoich decyzjach bardziej sympatiami, bardziej jakimiś przesłankami, być może politycznymi. Myśmy całkiem niedawno próbowali rozmawiać z Krajową Radą na temat sytuacji Telewizji Niepokalanów, która naszym zdaniem też nie jest traktowana równoprawnie, odmawia jej się prawa do 15 procentowego udziału reklam w programie, co jest zupełnie podstawowym warunkiem rozwoju. Słowem, nam nie idzie o to, żeby kogokolwiek forować, dawać mu specjalne szanse, nam idzie o to żeby wszyscy mieli równe szanse, żeby było sprawiedliwie.

Bogdan Zalewski: Pozwoli Pan na jeszcze jeden cytat. Przewodniczący Krajowej Rady Juliusz Braun stwierdził, że „prawo do rozszczepiania programowego działałoby na niekorzyść słuchaczy”. Czy ta wypowiedź w ogóle nie dyskredytuje przewodniczącego – urzędnik wypowiada się w imieniu słuchaczy, to on decyduje o tym co jest dobre dla odbiorców. To chyba taki powrót do PRL, tam wtedy też decydowano o tym co jest dla nas dobre, co jest złe.

Andrzej Goszczyński: Wie Pan, ja z bólem muszę przyznać, że ja nie rozumiem Pana przewodniczącego Brauna, czytałem dzisiaj depeszę PAP, w której były cytowane te jego wypowiedzi, że to niby miałoby działać nie tylko na niekorzyść słuchaczy, ale miałoby również dezorganizować rynek dziennikarski, czy coś takiego – ja tego kompletnie nie rozumiem. Faktem jest przecież, że istnienie waszych lokalnych oddziałów to są miejsca pracy. Faktem jest, że program lokalny jest to interesująca oferta dla ludzi mieszających w Polsce i poza tym programem ogólnopolskim chcą usłyszeć parę słów o tym co się u nich dzieje.

Bogdan Zalewski: Pojawiło się już w Pana wypowiedzi słowo „polityka”, bo Krajowa Rada to z natury swojej ciało polityczne, nie ma tam przecież ludzi niezależnych od jakiś układów. Kto Pana zdaniem powinien decydować o rozwoju mediów w Polsce, wolny rynek czy właśnie tacy ludzie z politycznego klucza?

Andrzej Goszczyński: Moim zdaniem wyłącznie rynek, bo jeśli takie sprawy oddajemy w ręce polityków, to zawsze to źle wyjdzie, bo oni nie posługują się żadnymi sensownymi, racjonalnymi kryteriami. Za ich decyzjami stoją wyłącznie przesłanki polityczne: to, że ktoś jest miły, kogoś chcą poprzeć, chcą żeby się rozwinął, a innego nie poprą, innego chcą załatwić i takie są tego efekty.

Bogdan Zalewski: No właśnie, może zadam to pytanie wprost. Czy działalność dzisiaj Krajowej Rady nie sprowadza się do takiego zakładania kagańca wolnym mediom, przypomnę, że przecież mamy rok wyborczy?

Andrzej Goszczyński: Wie Pan, prawdę powiedziawszy ja nie widzę żadnych racji dla dalszego istnienia KRRiT, wydaje mi się ona ciałem zbędnym a przy okazji niebywale kosztownym. No, ale niestety nie do nas to należy.

Bogdan Zalewski: Czy taki zbiurokratyzowany moloch z poprzedniej epoki, zatrudniający dziesiątki, setki urzędników, bo to nie są przecież tylko ci Panowie z „wierchuszki”, czy ten organ jest dzisiaj w ogóle do czegoś przydatny? Pan jest szefem instytucji, która monitoruje prasę, dlaczego prasa nie ma nad sobą takie „czapy” biurokratycznej, przecież świetnie się rozwija?

Andrzej Goszczyński: No właśnie dlatego się rozwija, że nie ma tej „czapy”. Ja myślę, że jeżeli coś można życzyć radiu i telewizji w Polsce, to właśnie żeby nie było tej nieszczęsnej „czapy”, która próbuje mieszać, która próbuje być mądrzejsza od wszystkich, mądrzejsza od rynku, mądrzejsza od nadawców, mądrzejsza od dziennikarzy. To naprawdę do niczego nie prowadzi.

Bogdan Zalewski: Pal sześć politykę, ja jeszcze przypomnę, jakie biurokratyczne absurdy popełnia Rada. W formularzu wniosku koncesyjnego jest takie pytanie: „Czy wnioskodawca zamierza nadawać w programie odrębne pasma lokalne za pomocą wszystkich lub niektórych stacji objętych koncesją. Jeśli tak, proszę wymienić miejscowości, dla których wnioskodawca chce nadawać pasma lokalne”. Takie pytania zadaje się w formularzu. Wnioskodawca, czyli RM FM, wypełnia szczegółowo takie punkty, a potem się dowiaduje, że te pasma lokalne mu się zabiera. Proszę powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi, co to za absurd?

Andrzej Goszczyński: Wie Pan, ja nie rozumiem o co chodzi, ponieważ fakty są takie, ze ileś lat temu, RMF FM, jako rzeczywiście jedyny nadawca radiowy otrzymał prawo do rozszczepiania programu. Minęło parę lat i o to samo prawo zwróciło się Radio ZET i, o ile pamiętam, Radio WAWA, którym tego prawa odmówiono. Moim zdaniem była to decyzja zła, bo z tamtej decyzji mogłoby wynikać, że Krajowa Rada bardziej lubi RFM FM niż Radio ZET czy WAWA. Ale dobrze, znowu mija jakiś czas, siłą rzeczy powstają te sieci, o których mówiliśmy, które z natury rzeczy mają pewne prawa programowe i w tej chwili Krajowa Rada próbuje coś zabrać RMF FM, co by wskazywało na to, że bardziej lubi te sieci. Moim zdaniem to jest wszystko fatalne ponieważ to jest próba politycznego sterowania programem, politycznego sterowania sytuacją na rynku mediów. To wszystko jest złe, to do niczego dobrego nie doprowadzi. I tutaj to gadanie, że możliwość rozszczepienia programu niszczy lokalny rynek reklam...- owszem, gdyby nie było tych sieci ogólnopolskich, to można by powiedzieć, że rzeczywiście jest to jakaś racja. Natomiast te sieci robią dokładnie to samo, a więc muszą być traktowane tak samo, wszyscy muszą być traktowani tak samo, ponieważ Krajowa Rada musi działać w sposób uczciwy, nie może posługiwać się własnym „widzimisie” i tym, że kogoś bardziej lubi.

Bogdan Zalewski: Ja jeszcze przypomnę, że prawo do nadawania lokalnych programów mają na przykład telewizje komercyjne. Mniejsza o to czy z tego prawa korzystają, bo nie korzystają, ale mają to zagwarantowane. Czy to nie jest paradoks, Pana zdaniem, że nam – komercyjnemu radiu- nie wolno rozszczepiać programu na takich samych zasadach.

Andrzej Goszczyński: Ja nie dostrzegam żadnych złych stron rozszczepiania programu, jako słuchacz radia bardzo lubię te fragmenty programu, które są fragmentami lokalnymi ponieważ mnie naprawdę interesuje to, jak wygląda ruch w stolicy, co ciekawego się zdarzyło. Bardzo często jest tak, że w tych programach lokalnych podawane są informacje, których ja słucham z przyjemnością, a które z pewnością nie zmieściłyby się w programie ogólnopolskim, ponieważ może być wydarzenie, które ma rangę lokalną, ale dla całego kraju jest niczym, dla całego kraju jest po prostu błahostką. W związku z tym, to jest dla nas, słuchaczy szansa, aby dowiedzieć się o różnych sprawach, które dla nas, w tym konkretnym mieście są ważne, są znaczące dla naszego życia.

Bogdan Zalewski: Więc walczymy dalej o prawo do informowania, o prawo do informacji lokalnych.

foto Marcin Wójcicki RMF FM