Dzisiejszy dzień był świadkiem pewnych przełomów na polskiej prawicy. Mówi się o "ruchach tektonicznych" - pękają stare struktury, rodzą się nowe, marszałek Płażyński opuszcza AWS, Unia Wolności się dzieli. Przejście do do fensywy zapowiada czarny koń wyborów prezydenckich - Andzrej Olechowski. Co to wszystko znaczy dla polskiej sceny politycznej? Barbara Górska rozmawiała dziś na ten temat z posłami: Aleksanderem Hallem z SKL, Janem Litynskim z UW i Lechem Nikolskim z SLD.

Barbara Górska (RMF FM): Czy Maciej Płażyński sypnął dziś garść piachu w tryby dopiero co naoliwionej maszynerii?

Aleksander Hall: W ogóle nie ma żadnej naoliwionej maszynerii. To, że Buzek, Krzaklewski, Tokarczuk, a nawet Rokita podali sobie ręce to nie znaczy, że powstała nowa jakość.

RMF FM: Nie oznacza to odnowy?

Aleksander Hall: Oznacza to zakończenie fazy ostrego sporu, a żeby prawica miała szansę w rywalizacji z SLD, musi nastąpić radykalna zmiana. Myślę, że marszałek Płażyński zdał sobie sprawę, że niedobrze jest firmować rozwiązania, które tej nowej jakości nie dadzą. Myślę, że postąpił rozsądnie i z uznaniem witam jego krok.

RMF FM: Politycy AWS dziś w Sejmie mówili, że marszałka gubi pycha, że jest on zawsze z boku i zawsze krytyczny – być może po prostu nie umie grać w drużynie?

Aleksander Hall: Myślę, że w dobrej i lojalnej drużynie Płażyński na pewno dobrze by się spisywał. Obserwowałem go na boisku – to defensywny pomocnik. W meczach, które są bez przerwy rozgrywane w Gdańsku w różnych konfiguracjach – konserwatyści, liberałowie - to dobry i lojalny zawodnik, ale myślę, że wymaga ekipy, a tej nie ma widocznie...

Lech Nikolski: Ja myślę, że marszałek wie co robi i jego ocena podpisywanego i dziś formalizowanego porozumienia jest bliska społecznej oceny tego porozumienia, że ono niewiele w gruncie rzeczy zmienia i tyle...

RMF FM: Czy marszałek Płażyński ma rację, kiedy mówi, że ci którzy odpowiadają za niskie notowania AWS nadal nią kierują i to wróży im wyborczą porażkę?

Jan Lityński: No tak, ale ci co odpowiadają mieli też wyborczy sukces. Problem jest taki, że obecna scena polityczna zwana prawicą, ja wolę ją nazywać postsolidarnościowa, wymaga raczej jednoczenia niż dzielenia i stąd ten krok mnie niepokoi. Może się okazać że suma tych jakości łącznie z nowymi, jest gorsza niż to co było poprzednio. Mam wrażenie, że to krok w kierunku szkodzenia, a nie poprawiania.

RMF FM: Czy Aleksander Hall utworzy wraz z Maciejem Płażyńskim, Andrzejem Olechowskim i liberalnym odłamem Unii Wolności nową partię?

Aleksander Hall: Ja jestem szefem Rady Politycznej dużej partii – SKL, które w sobotę ma swoją Radę Polityczną i mogę powiedzieć, że decyzja marszałka Płażyńskigo, jeśli pójdą za nią dalsze kroki, o czym wiem przede wszystkim z mediów, postawi SKL w nowej sytuacji. Będąc bardzo sceptycznie nastawionym do obecnej formuły AWS i do prób jego reanimowania będę przekonywał Radę Polityczną, że my powinniśmy z marszałkiem Płażyńskim budować normalną prawicę, której w Polsce nie ma. Jednak jakie będą ostateczne decyzje SKL nie wiem, bo to duża partia, zadania są podzielone. Wiadomo, że prezes Rokita zaangażował się w to porozumienie, ale rada polityczna zajmie się tą debatą. Zrobimy wszystko, żeby Stronnictwo przeszło wspólnie ten trudny moment.

RMF FM: Czy UW jest gotowa na eksodus polityków byłego Kongresu Liberalno-Demokratycznego?

Jan Lityński: No właśnie, części polityków KLD, a nie liberałów, bo Unia jest partią o charakterze liberalnym, aczkolwiek wielu różnych nurtów. Jest tam np. nurt chrześcijańsko-liberalny z Tadeuszem Mazowieckim, jest nurt społeczno-liberalny, konserwatywno-liberalny, bliski UPR, reprezentowany przez Pawła Piskorskiego – to była pewna atrakcyjna całość na polskiej scenie politycznej. Czy jesteśmy gotowi na wyjście? Jeżeli koledzy uznają, że trzeba powtórzyć błąd roku 1993, kiedy proponowaliśmy wspólną koalicje wyborczą z KLD, wówczas Kongres wystartował sam w wyborach, a wyniki znamy. Jeśli chcą ten błąd powtórzyć - trudno, będziemy tego bardzo żałować.

RMF FM: I pożegnacie ich bez żalu?

Jan Lityński: Z żalem, bo po to jednoczyliśmy się i wyciągaliśmy niektórych kolegów z politycznego niebytu, że uważaliśmy, że KLD jest istotną wartością na naszej scenie politycznej i nie warto go zatracić.

RMF FM: Pan wyobraża sobie sojusz z liberałami?

Aleksander Hall: Oczywiście, tak. Uważam Donalda Tuska za poważnego polityka, znamy się wiele lat. Myślę, że jeśli to jest prawda, że rzeczywiście jutro Olechowski, Tusk i Płażyński wyruszają w jakąś wspólną drogę polityczną to jest bardzo dobra wiadomość.

RMF FM: Czyli jest panu z nimi po drodze?

Aleksander Hall: Zdecydowanie...

RMF FM: Skoro marszałek Sejmu odcina się od swego zaplecza politycznego, to można się spodziewać próby jego odwołania? Jakie jest stanowisko SLD?

Lech Nikolski: To żaden powód, żeby odwoływać marszałka, natomiast co do nowych podziałów połączeń i tasowania politycznego. To normalne, że po wyborach prezydenckich dokonuje się pewnej refleksji. Jedni się integrują inni próbują się zreintegrować. Obawiam się tylko, że w ramach tej nowej organizacji bardziej chodzi o zatarcie społecznej pamięci odpowiedzialności za cztery lata rządzenia niż o rzeczywiste podziały.

Jan Lityński: Aby polska scena była uporządkowana - może się to podobać lub nie i uważam, że to uporządkowanie było pewna propozycją. Ja rozumiem rozczarowanie pana Halla propozycja jego kolegów z AWS, rzeczywiście styl rządzenia AWS nie wzbudzał entuzjazmu nie tylko polityków, ale także potencjalnych wyborców, niemniej myślę, że jeżeli coś istniało na scenie politycznej, to rozbijanie tego jest rzeczą bardzo niebezpieczną. Praktycznie teraz mamy jedną silną partię - SLD i rozbijać Unię Wolności koledzy dają miejsce na wieloletnie rządy SLD.

RMF FM: Jakie szanse daje pan w procentach ewentualnej partii Płażyńskiego?

Jan Lityński: Myślę, że koło 4 procent, tak jak miał KLD w wyborach 1993 roku.

RMF FM: A poseł Nikolski?

Lech Nikolski: Ja wierzę, że w społecznej pamięci, nieważne jak się będzie nazywało ugrupowanie, pozostanie jak to ugrupowanie działało. Jeśli tak by było, to wielkich sukcesów temu ugrupowaniu nie wróżę.

Aleksander Hall: Maciej Płażyński w wyborach 1997 roku zdobył 125 tysięcy głosów, Andrzej Olechowski to jest 17 procent w wyborach prezydenckich – i myślę, że jeśli oni połączą swoje siły mogą stworzyć coś sensownego i widzę na to dużą szansę.

RMF FM: Dziękuję panom za rozmowę.