"Za rok kończy się kadencja rządu, więc to, co znajdzie się w jutrzejszym expose premier Kopacz, nie będzie mieć wielkiego znaczenia. Rok to zazwyczaj czas na domykanie otwartych tematów. Wielkich reform oczekiwałbym dopiero po wyborach. Jest natomiast do załatwienia wiele mikrospraw" - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM ekonomista Ryszard Petru i radzi, by właśnie tymi małymi sprawami zajęła się w najbliższym czasie Ewa Kopacz. "Zdziwiłbym się, gdyby w expose pojawiła się konkretna data wejścia do strefy euro" - podkreśla, ale i przekonuje, że "Polska musi dążyć do strefy euro, bo jest to wartością samą w sobie".

Konrad Piasecki: Szef Towarzystwa Ekonomistów Polskich, niedoszły minister finansów, zdaje się. Ryszard Petru, dzień dobry.

Ryszard Petru: Nie komentuję.

Ale przymierzał się pan, czy pana przymierzali?

Nic o tym nie wiem, czytałem w gazetach.

Przemknęło bokiem. Dla poważnego człowieka wchodzenie na rok do rządu to jest dobra oferta?

To jest trudna sprawa. Mówimy oczywiście teoretycznie. Rok wyborczy, dużo się nie da zrobić w ciągu jednego roku. Zobaczymy, co będzie w expose pani premier, ale miejmy świadomość, że rok to jest domykanie tematów, które były wcześniej pootwierane. Ważne, żeby było co domykać.

Gdyby tak przyszli do pana i powiedzieli: Panie prezesie, zapraszamy do rządu?

A gdyby do pana przyszli i zapytali, czy pan chciałby być prezesem wielkiej spółki  branży mediowej, to co?

Ze skromności mówię nie...

No właśnie, nie ma co dyskutować nad takimi teoretycznymi scenariuszami.

Ekonomiści już mówią i spekulują, co znajdzie się w tym expose? Czy uważają, że to i tak nie ma znaczenia?

Cytat

W ciągu roku pani premier nic nie może zmienić, ważne są inne akcenty

Został rok do końca kadencji, fundamentalnego znaczenia to mieć nie będzie - z punktu widzenia ekonomicznego, bo budżet jest determinowany, jest określony. W ciągu roku pani premier nic nie może zmienić, ważne są inne akcenty.

To rok na dotrwanie?

Jeżeli chodzi o funkcje fundamentalne, czyli deficyt budżetowy, dług. Ale jest cała masa rożnych spraw, które są w różnych resortach, które są moim zdaniem istotne, i mogą poprawić konkurencyjność Polski i jakość życia Polaków.  

Ale w rok można też przeprowadzić reformy, które owocują na lata - OFE zrobiono w niespełna rok, reformę emerytalną zrobiono w niespełna rok. KRUS można by zrobić, podatki dla rolników, reformę emerytur górniczych. Móc to można, tylko pytanie czy się chce.

Ja się nie spodziewam tak daleko idących reform w ostatnim roku sprawowania rządów przez koalicję. Niemniej jednak mogę panu dać inne przykłady rzeczy, które trzeba zrobić. Na przykład w ministerstwie pracy od dłuższego czasu pracuje się nad ustawą, która wprowadziłaby zasady, które odzwierciedlałyby sytuację rynku pracy, czyli umowy na czas określony, ale dłuższy - takie terminowe. Dziś mamy etat albo umowa zlecenie i dzieło. To byłoby urealnienie rzeczywistości w ramach kodeksu pracy. Takie rzeczy trzeba zrobić. Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju - bardzo ważne jest to, żeby zamknąć tą perspektywę i rozpocząć szybko - to jest zadanie menedżerskie, możliwość wydawania pieniędzy w 2015 roku. W obszarze Ministerstwa Gospodarki jest dużo prac deregulacyjnych, żeby Polsce łatwiej prowadziło się biznes. W Ministerstwie Sprawiedliwości też jest parę spraw to załatwienia.

Cieszmy się z małych rzeczy, jak śpiewa jedna z polskich piosenkarek.

Suma małych rzeczy daje duże zmiany. Ale chodzi o to, żeby tą agendę sobie ukształtować.

A wielkie reformy nie, bo i tak się nie powiodą?

A co to są wielkie?

Np. reforma emerytur górniczych byłaby sporą reformą. Również w ministerstwie pracy, notabene, leży od trzech lat.

A propos górnictwa: ja uważam, że dobrze byłoby wrócić do tego, co zrobił swego czasu premier Janusz Steinhoff - przypomnę: pod koniec lat 90. udało się istotnie zredukować zatrudnienie w górnictwie, dając im odprawy. Oczywiście to kosztowało, ale dzięki temu w miarę bezboleśnie rozwiązaliśmy część olbrzymiego problemu, który by generował straty.

Zatrudnienie w górnictwie i tak już mocno spadło przez te lata. Pytanie, czy akurat to jest jeszcze problemem.

Od tamtego czasu już nie spadało. Mi chodzi tylko o to, żeby dostosować liczbę zatrudnionych w górnictwie do konkurencyjności i sensu ekonomicznego kopalń. Ale pokazuję, że są rozwiązania, które mogą być przyjmowane w sposób, który nie generuje spadku poparcia dla rządu. Natomiast nie oczekiwałbym w ostatnim roku wielkich reform, do których pan tutaj namawia. Ale trzeba przygotować - bo, jak rozumiem, premier będzie mówiła o 5 latach - zatem tuż po wyborach należałoby...

Zawsze słyszę, że po wyborach to będzie można coś zrobić.

Raz na jakiś czas pojawiają się rządy reformatorskie.

Raz na jakiś czas. Ostatnio coraz rzadziej.

Cytat

Początek pierwszej kadencji Donalda Tuska był - moim zdaniem - całkiem dobry. Potem...

Początek pierwszej kadencji Donalda Tuska był - moim zdaniem - całkiem dobry. Oczywiście nie wszystko udało się zrobić, ale była pewna dynamika, która niestety potem, po kryzysie wygasła.

Wraz z nowym rządem wraca temat "Polska w strefie euro" - myśli pan, że jakaś data pojawi się w expose?

Ja bym się zdziwił, gdyby się pojawiła. Czym innym jest dążenie do strefy euro, które jest dobre samo w sobie, dlatego że wymusza na nas bycie konkurencyjnym. Upraszczając: kraje takie jak Niemcy, czy Austria, czy Holandia wygrały na strefie euro - Grecja, Portugalia przegrały. Chodzi o to, żeby być wśród tych krajów, które wygrały. Czyli być konkurencyjnym.

Pan jest bliższy prezydenta, który pcha do strefy euro, niż opozycji, która mówi: "Nie, nie, nie, zapomnijmy".

Dużo bliższy. Opozycja rzuca hasła: utrata suwerenności, co jest nieprawdą, podwyżka cen, co też jest nieprawdą - ale brakuje informacji. W związku z tym trzeba by powiedzieć, że Polska musi dążyć do strefy euro, musi być w związku z tym dużo bardziej konkurencyjna. Dużo większa konkurencyjność gospodarki może oznaczać w przyszłości również wyższe płace, bo będziemy więcej tworzyli i zarabiali. Dążenie do strefy euro jest wartością samo w sobie. Nie sądzę jednak, aby premier, która jest formalnie premierem na jeden rok, podawała datę, która jest poza jej kadencją.

Jak to się dzieje, że nasi sąsiedzi tak łatwo i bezproblemowo do tego euro jakoś wchodzą. Słowacja, Estonia, Łotwa zaraz Litwa wejdzie.

Mniejsze kraje były bardziej zdeterminowane. Kraje bałtyckie wchodziły do strefy euro ze względu na to, że dla nich to element bezpieczeństwa. Przypomnę, że one cały czas czują się zagrożone, jeżeli chodzi o Rosję, a w Polsce jest za dużo - wydaje mi się - takiej negatywnej propagandy. Ludzie w Polsce nie wiedzą, co to jest euro. Kojarzy się to właśnie ze wzrostem cen.

Cytat

Ludzie w Polsce nie wiedzą, co to jest euro. Kojarzy się to właśnie ze wzrostem cen

Za kawę będzie trzeba więcej zapłacić?

Kawa w Polsce nie jest tak ważna jak inne dobra i usługi. Natomiast doświadczenie pokazuje, że czym innym jest postrzegana inflacja, czyli jak nam się wydaje, że ceny wzrosły, a czym innym są faktyczne wzrosty. Po drugie, jak zobaczymy przykład Słowacji, Słowacja na euro wygra. Ona tak szybko się rozwijała - jak Polska przez ostatnie lat 10 - tylko trzeba to ludziom w spokojny sposób wytłumaczyć, informować, nie robić żadnej propagandy. Z punktu widzenia interesu długofalowego Polski - praca do przystąpienia do euro - jest wartością samą w sobie. Będziemy bardziej konkurencyjni, a - moim zdaniem - strefa euro daje nam większe gwarancje bezpieczeństwa, o czym - moim zdaniem - Jarosław Kaczyński też wie albo się dowie.

Wczoraj była długa dyskusja, znaczy może nie długa, ale intensywna. Prostytucja i narkobiznes doliczane do PKB, to ma jakiś wymiar praktyczny?

Chodzi o lepsze zdjęcie rzeczywistości, czyli prostytucja w Polsce jest, narkobiznes jest i chodzi o to, że GUS zrobił lepsze zdjęcie, bardziej wyraźne tej rzeczywistości i dodał to, co jest czarną strefą.

Coś by to zmieniło w naszym życiu, jakbyśmy mieli to PKB tak urealnione?

Cytat

Gdyby opodatkować prostytucję, dochody z VAT-u, dałyby nam tyle, ile długi kopalni, która ostatnio była ratowana

Zawsze lepiej mieć dane urealnione niż nieurealnione, ale one istotnie się nie zmieniają. Ciekawostką z tego jest to, jak była dyskusja wczoraj. Co by było, gdyby opodatkować prostytucję, no to dochody z VAT-u z prostytucji, którą GUS nam oszacował, dałyby nam tyle, ile długi kopalni, która ostatnio była ratowana. To było 140 milionów złotych, podobne jak te długi.

Mało, ale na coś by się je przeznaczyło, jedna kopalnia by się uratowała.

To są szacunki, bo to jest czarna strefa, nie znamy jej, jest nielegalna. Natomiast zawsze dokładniejsze dane lepiej mówią nam o gospodarce, ale to są szacunki.

Ale pan byłby za opodatkowaniem prostytucji? No bo narkobiznes to nie.

Bo się nie da.

Bo się nie da, bo jest nielegalny.

Z punktu widzenia dochodów nie jest to wielki dochód, natomiast są inne argumenty, które by trzeba rozważyć. Ale nie mam zbytniej wiedzy. Legalizacja ma swoje zalety, ale oczywiście pojawiają się dylematy moralne. Mogę powiedzieć tylko tyle, że są doświadczenia różnych krajów, trzeba by je przeanalizować. Natomiast dane GUS-u nie oznaczają wcale legalizacji tego, tylko bardziej dokładne zdjęcie rzeczywistości.

Dwa pytania od słuchaczy. Jaki powinien być optymalny kurs wymiany przy przyjęciu euro dla Polski?

To zależy, kiedy przechodzimy.

Gdybyśmy przechodzili za trzy lata.

Gdybyśmy przechodzili dzisiaj, to ja bym obstawiał 4,0 za euro. Natomiast oczywiście to jest tak, że wraz z upływem czasu złoty się powinien umacniać wobec euro, bo jednak szybciej się rozwijamy, nasza wydajność pracy rośnie szybciej niż w krajach strefy euro.

To jeszcze jedno pytanie: odprawa dla pani Wasiak - należała się?

W spółkach prywatnych nie ma tego typu kontraktów, w których osoba odchodząca dostaje odprawę. Jestem zaskoczony, że w ogóle mógł powstać kontrakt, w którym osoba, która sama odchodzi, dostaje odprawę. Jest czym innym, jak ktoś jest wyrzucany z pracy - to się zdarza. Natomiast pytanie jest takie, jak w ogóle można było taki kontrakt podpisać, że ktoś odchodzący - już nie mówię, że idący w górę - dostaje odprawę z tego tytułu?

Słuchacze przypominają, że pan był też przez moment w Radzie Nadzorczej PKP.

Nie dostałem ani odprawy, ani nic nie dodałem, zero.

Biedny Ryszard Petru.

Nie, nie biedny, odpowiadam tylko panu na pytanie.

Biednych Rysiów mamy ostatnio w Kontrwywiadzie: wczoraj był Ryszard Kalisz, dzisiaj Ryszard Petru. Dziękuję bardzo.

Dziękuję bardzo.


PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Ryszard Kalisz: Z Sejmu dostaję 9 tysięcy. Koledzy patrzą na mnie z politowaniem