Głosowałem za odebraniem immunitetu Krzysztofowi Piesiewiczowi - powiedział w Kontrwywiadzie RMF FM minister sprawiedliwości. Krzysztof Kwiatkowski przyznał, że poczuł ulgę, kiedy okazało się, że ekshumowane zwłoki to ciało Krzysztofa Olewnika. Inaczej wymiar sprawiedliwości skompromitowałby się ostatecznie. Ws. śmierci Zirajewskiego pojawiają się inne dane, które rzucają nowe światło na sprawę.

Konrad Piasecki: Mimo całego dramatyzmu sytuacji, poczuł pan wczoraj coś na kształt ulgi?

Krzysztof Kwiatkowski: Poczułem ulgę w tym sensie, że na tę informację najbardziej oczekiwała rodzina. Brak pewności to jest dramat zawsze osób bliskich. Teraz na to najdramatyczniejsze pytanie znamy odpowiedź.

Konrad Piasecki: Bo gdyby też okazało się, że w całej tej dramatycznej, tragicznej historii zabójstwa Krzysztofa Olewnika do niej doszła jeszcze zamiana zwłok, no to byłaby już jakaś ostateczna kompromitacja instytucji państwa.

Krzysztof Kwiatkowski: To wtedy rzeczywiście mówilibyśmy o kompromitacji instytucji państwa i to na różnych etapach, bo przecież wszystkie ustalenia, które zostały do tej pory poczynione, a także 13 osób skazanych w tej sprawie, w tym tych trzech głównych wykonawców tej całej operacji, powstałoby jedno pytanie: w jakich okolicznościach mogłoby do tego dojść? Cieszę się, że takiego pytanie nie musimy stawiać.

Konrad Piasecki: Ale pozostają jednocześnie pytania związane z losami tych zwłok, dotyczące choćby wizji lokalnej, dotyczące wskazywania sprawcy zabójstwa tego, gdzie leży Krzysztof Olewnik. Czy pan ma jakąś hipotezę, co tak naprawdę tam się działo?

Krzysztof Kwiatkowski: Tych pytań jest więcej. Powstało pytanie, jak biegły, ekspert medycyny sądowej mógł cząstkowo sfałszować opinię.

Konrad Piasecki: O pytaniach dotyczących biegłego chciałem za chwilę. Więc najpierw tamte pytania. Jak to się stało, że podczas wizji lokalnej mordercy wskazywano, gdzie leży Krzysztof Olewnik?

Krzysztof Kwiatkowski: Mogę powiedzieć teraz, na tym etapie tyle, że prokuratura pewne czynności, które planuje w najbliższym czasie, to są także czynności związane ze szczegółowym wyjaśnieniem okoliczności tej wizji lokalnej, a także zachowania jej uczestników.

Konrad Piasecki: To teraz do tego biegłego. To było jakieś niedbalstwo, to był błąd, co on zrobił? Czy to był jakiś element spisku, element układanki?

Krzysztof Kwiatkowski: Nie możemy mówić o błędzie, możemy powiedzieć o sfałszowaniu opinii biegłego. W tym cząstkowym zakresie, bo jego opinia wtedy opierała się o trzy główne elementy i oczywiście to jest zagrożone odpowiedzialnością karną z artykułu 233, czyli zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 3.

Konrad Piasecki: Tak, tylko czy to fałszerstwo było niedbalstwem, tak? Czy też to fałszerstwo czemuś miało służyć?

Krzysztof Kwiatkowski: Panie redaktorze, mam nadzieję - podkreślam, ale jest to tylko i wyłącznie nadzieja - że jest to efektem niedbalstwa czy efektem pośpiechu, w jakim wykonywano tę opinię. Ale oczywiście na to pytanie ostatecznie odpowiedzą prokuratorzy, a później sąd. Prokuratura już przedstawiła akt oskarżenia temu biegłemu. Jedna rzecz to sfałszowanie opinii, dla mnie dużo ważniejsza jest inna rzecz. Niezabezpieczenie materiału, czyli kości, w oparciu o które przeprowadzał ten biegły badania w roku 2006. Dlaczego? Gdyby te kości były zabezpieczone, dzisiaj nie musielibyśmy dokonywać ekshumacji zwłok, bo profesor Pawłowski, który obecnie przeprowadzał te badania, przeprowadziłby je w oparciu o materiał wtedy zgromadzony.

Konrad Piasecki: Panie ministrze, co wyszło na jaw, że postanowił pan wznowić śledztwo w sprawie samobójstwa zabójcy Olewnika, pana Franiewskiego?

Krzysztof Kwiatkowski: Ja oczywiście nie mogę teraz powiedzieć szczegółowo, za to wyraźnie podkreślam, że są to okoliczności związane z sytuacją osobistą Franiewskiego, że są to rzeczy, których nie analizowała prokuratura olsztyńska podejmująca decyzję o umorzeniu tego śledztwa. I stąd moja decyzja o podjęciu na nowo śledztwa w zakresie ustaleń okoliczności śmierci Franiewskiego.

Konrad Piasecki: A czy nie jest tak, że ta sytuacja osobista mogła go skłonić do popełnienia samobójstwa?

Krzysztof Kwiatkowski: Panie redaktorze, to była jedyna decyzja, którą mogłem podjąć w oparciu o ten materiał. On był na tyle istotny, że absolutnie stawiał pod znakiem zapytania ustalenia prokuratorów olsztyńskich w tym zakresie, ustalenia z roku 2006.

Konrad Piasecki: Ale on podważał sam fakt samobójstwa, czy też to, że to samobójstwo nie było przez nikogo wymuszone?

Krzysztof Kwiatkowski: Odpowiadając na to pytanie, powiedziałbym dokładnie, jaka jest hipoteza, którą muszą teraz przyjąć w toku czynności już zaplanowanych przez prokuratorów. Moja decyzja o podjęciu na nowo tego śledztwa to jest decyzja, którą formalnie ja podjąłem, ale w oparciu o wnioski i materiał, które przedstawili mi prokuratorzy gdańscy prowadzący to śledztwo.

Konrad Piasecki: Ale czy są wątpliwości, czy to było samobójstwo?

Krzysztof Kwiatkowski: Są wątpliwości, czy ustalenia, które wtedy poczyniła prokuratura, były ustaleniami prawidłowymi.

Konrad Piasecki: To kolejny tajemniczy zgon w polskim więzieniu: Artur Zirajewski, świadek ws. zabójstwa Papały. Dziś miał być raport. Ten raport będzie?

Krzysztof Kwiatkowski: Dziś w godzinach późnowieczornych, albo jutro we wczesnych godzinach porannych otrzymam ten raport, bo dzisiaj zespół nadzwyczajny zakończy pracę.

Konrad Piasecki: Ma pan jakąś wiedzę, czy to było samobójstwo, czy też leki, które zażył Zirajewski spowodowały, że on zginął, czy to był jakiś dziwaczny zbieg okoliczności?

Krzysztof Kwiatkowski: Do opinii, do tego raportu są oczywiście dołączone dodatkowe badania, ekspertyzy, które zleciliśmy: toksykologiczne, genetyczne, mikrobiologiczne. One potwierdzają wcześniejsze ustalenia sekcji zwłok dotyczące okoliczności, podstaw śmierci Zirajewskiego, czyli, że był to masywny zator płucny. Za to w ramach raportu przedstawimy państwu dodatkowe ustalenia z tą sprawą związane, które najdelikatniej mówiąc rzucają znacząco szerszy snop informacji na to, co mogło być podstawą do tego ciągu zdarzeń, które doprowadziły do śmierci Zirajewskiego 3 stycznia.

Konrad Piasecki: Ale to było tak, że on chciał uciec, dlatego brał leki, te leki spowodowały jakieś zaburzenia organizmu, które spowodowały w konsekwencji ten zator?

Krzysztof Kwiatkowski: Potwierdzam, że leki gromadził nieprzypadkowo, potwierdzam, że te leki zażył, a co do tego, jaka jest już teraz udokumentowana hipoteza śledczych, będzie to przedstawione już jutro.

Konrad Piasecki: Panie ministrze, czy panu jest wstyd za kolegów senatorów Platformy Obywatelskiej?

Krzysztof Kwiatkowski: Nie jest tajemnicą, że głosowałem za wnioskiem o uchylenie immunitetu senatora Krzysztofa Piesiewicza.

Konrad Piasecki: Nie uważa pan, że to, co się wydarzyło, obrona Piesiewicza przez senatorów PO to jest skandal?

Krzysztof Kwiatkowski: Nieuchylenie immunitetu skutkuje oczywiście tym, że to śledztwo musi być umorzone. Za to, podkreślam, od strony formalnej może być podjęte na nowo w momencie, kiedy ustąpią okoliczności, które miały miejsce teraz, czyli w momencie, kiedy senator Krzysztof Piesiewicz nie będzie miał już immunitetu.

Konrad Piasecki: Może pan namówi kolegów, żeby wycofali się z tego stanowiska, żeby jeszcze raz przegłosowali kwestię immunitetu?

Krzysztof Kwiatkowski: Jak pan wie, prokuratura dysponuje dodatkowymi materiałami, dodatkową opinią w tym zakresie i ona jest oczywiście do dyspozycji parlamentarzystów, senatorów w tym wypadku. Jeżeli będą chcieli się z nią zapoznać i wyciągać z niej określone wnioski, to oczywiście jest to możliwe.

Konrad Piasecki: A pan uważa, że Piesiewicz brał narkotyki?

Krzysztof Kwiatkowski: Na to pytanie będziemy mogli sobie odpowiedzieć dopiero po zakończeniu całej sprawy i to na etapie sądowym. Nie chciałbym takich rzeczy rozstrzygać, bo nie jestem do tego uprawniony.

Konrad Piasecki: A powie pan o wstydzie własnym czy nie? Czuje pan wstyd za głosowanie kolegów?

Krzysztof Kwiatkowski: Uważam, że było złą decyzją nieuchylenie tego immunitetu, bo ona uniemożliwiła dalsze czynności, także te w zakresie przedstawienia swojej wersji wydarzeń, swoich racji w tej sprawie Krzysztofowi Piesiewiczowi. To była zła decyzja.