"Wiedziałam, że moja kandydatura na wicemarszałka przepadnie, ale wczorajsze głosowanie było doskonałą okazją, by Sejm zastopował marsz Palikota. Niestety Tusk złamał swoim posłom kręgosłupy ideowe i PO zdecydowała się pójść w objęcia Palikota" - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM Beata Kempa. "Kręgosłupa nie można zostawiać w garażu" - apeluje do posłów PO gość RMF FM.

Niedoszła wicemarszałek Sejmu, "ziobrystka" z Solidarnej Polski Beata Kempa. Dzień dobry.

Dzień dobry, witam serdecznie.

Porzuciliście marzenia o powrocie do klubu PiS?

Nie, marzyć zawsze warto. Marzenia są motorem wszelkich działań.

Mówiliście: "nie chcemy mieć wicemarszałka, bo gdy wrócimy będzie dwóch z tego samego klubu", a potem wystawiacie kandydata.

Tak, konsekwentnie, bo pierwszy projekt uchwały mówił o liczbie wicemarszałków i została ustalona tak jak liczba zwycięskich klubów. My dołączyliśmy po wyborach i nie zgłaszaliśmy, żeby szósty klub miał swojego wicemarszałka. Byliśmy bardzo konsekwentni.

I co takiego nagle się stało, że stwierdzliliście, że warto żeby Beata Kempa była wicemarszałkiem?

To nawet nie chodziło o mnie. Chodziło o kwestie podstawowe. Jeśli Sejm nie wybrał pani Wandy Nowickiej, czyli powiedział "nie" tej kandydaturze, to postanowiliśmy zgłosić swoją kandydaturę...

...to może trzeba było dać Palikotowi zgłosić inną kandydatkę albo kandydata...

...no tak, może pana Biedronia, albo pani Grodzkiej albo Palikot sam by się zgłosił... Nie. My powiedzieliśmy, że w tym Sejmie przynajmniej będziemy zaznaczać kwestie ideowe i to była doskonała okazja, by Sejm zastopował marsz Janusza Palikota w jego ataku na podstawowy system wartości w naszym kraju.

Tyle, że na dobry początek swojej kariery parlamentarnej i klubowej złamaliście swoje wcześniejsze deklaracje. Słaby start parlamentarny.

Nieprawda, nie złamaliśmy, bo nie wystąpiliśmy o szóstego wicemarszałka. Zachowaliśmy się bardzo w porządku, głosowaliśmy w sprawie obsady piątego wakatu wicemarszałka. Skoro stało się tak, że Sejm nie przyjął kandydatury pani Wandy Nowickiej, daliśmy taką możliwość, żeby skończyć rozmowy na temat udziału Ruchu Palikota w prezydium Sejmu.

Tyle, że wystawiając panią, Solidarna Polska pomogła Palikotowi i Nowickiej, bo wielu polityków PO zareagowało - z całym szacukiem - "jeśli mamy do wyboru Beatę Kempę i Wandę Nowicką to wolimy jednak Nowicką".

A może chodziło Januszowi Palikotowi, żeby ten spektakl trwał wiele, wiele tygodni? Czyli: nie wybieramy, przekładamy to na następne posiedzenie które będzie, np. 20 listopada, po czym mamy np. pana Biedornia, po czym znowu nie wybieramy i cały czas mówi się o tym ruchu, co do którego poglądów jestem zdecydowanie przeciwna. Ja wiedziałam, że moja kandydatura przepadnie, ale postawiliśmy też spór ideowy. Pokazaliśmy przede wszystkie posłom Platformy Obywatelskiej, bo to oni wybrali panią Wandę Nowicką, oni zdecydowali się na pójście w objęcia Palikota i w ten bezwzględny sojusz, zresztą zabiegi Donalda Tuska, że "macie głosować" i ta nerwowość łamały kręgosłupy ideowe. Sam pan Gowin wyciąga kartę. To jest coś niesamowitego. Byłam zdumiona. Ja myślę, że trzeba mieć poglądy, kręgosłupa nie wolno zostawiać w garażu. Mieli doskonałą okazję, żeby skończyć rozmowy o zdejmowaniu krzyża już na poziomie prezydium Sejmu. Nie zrobili tego więc wojna ideologiczna będzie trwała nadal. Dzięki Donaldowi Tuskowi.

A pani głosowała za kandydatem SLD na wicemarszałka?

Tak.

No to dziwne, bo kandydat SLD na wicemarszałka też mówi o zdejmowaniu krzyża, też jest zwolennikiem liberalizacji ustawy antyaborcyjnej. Co jest takiego różnego między Wenderlichem a Nowicką?

Tak, tylko, że waga głosów w Sejmie jest zdecydowanie mniejsza.

Ale tu chodziło o Prezydium Sejmu, o wicemarszałka.

To, w jaki sposób te poglądy prezentuje pan Janusz Palikot, jest po prostu nie do przyjęcia. To jest zwykły populizm.

A tak, jak prezentuje SLD, to jest do przyjęcia. SLD prezentuje tak, że pani się to podoba.

Jak przyjdzie taki moment, ustosunkuję się również do poglądów Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Co jeszcze musi się stać, żeby ziobryści powiedzieli: "tak, zakładamy partię"?

My wciąż mamy nadzieję na sojusz. To, że nie wyszliśmy z partii...

Ale na sojusz czy na powrót?

Na powrót oczywiście do Prawa i Sprawiedliwości. Wspólne budowanie silnej prawicy, zwycięskiej prawicy.

Ale znacie statut PiS-u, prawda?

Bardzo dobrze znamy statut PiS-u.

Tam jest napisane, że nie można być członkiem innego klubu, jeśli się jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości. Łamiecie statut, musicie zostać wyrzuceni. Nie ma innego wyjścia.

Statut statutem, życie życiem. Stało się tak, jak się stało i mam wielką nadzieję, że jednak dojdzie do rozmowy i do porozumienia.

I chce pani być w partii, której prezes mówi o Ziobrze, Kurskim i Cymańskim, że to "gad i dwa płazy"?

Bez przesady. To jest wykorzystywanie tego, żebyśmy wzajemnie się atakowali. Ja nigdy nie zaatakuję i my nigdy nie zaatakujemy naszych kolegów z Prawa i Sprawiedliwości. Wywodzimy się z tego samego pnia.

Proszę nie atakować, tylko proszę powiedzieć, czy chce pani być w partii i czy chce pani być podwładną człowieka, który tak mówi?

Byłam podwładną pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego i wspominam ten czas jako najlepszy w moim życiu zawodowym. I tak pozostanie.

To nie lepiej być podwładną Zbigniewa Ziobry?

Różne rzeczy się mówi. Czasem żartem. To był prawdopodobnie żart. Nie mam tego za złe panu prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu.

A Ziobro ma przymioty lidera i ewentualnego szefa partii?

Mnie było dane pracować z panem ministrem Ziobrą przez niemalże dwa lata i uważam, że sposób jego szefowania - mam porównanie, bo miałam wielu szefów - dawał dużo swobody. Zbigniew Ziobro miał niebywałe zaufanie, kompetencje, ale jednocześnie był wymagający, także wobec siebie. To dobry przykład. Myślę, że bardzo dobry szef.

Lepszy niż Jarosław Kaczyński?

Panie redaktorze, nigdy nie będę porównywać tych obu postaci, ponieważ są to postacie, które w mojej ocenie powinny być razem w Prawie i Sprawiedliwości.

Wie pani, że prezes mówi, że knuliście od 2009 roku? I planowaliście ten rozłam?

Myślę, że to jest pogląd bardziej tych, którzy może nie do końca nas lubią, może czuli się nieco zagrożeni. Choć dziwię się. W Prawie i Sprawiedliwości budowaliśmy bardzo pozytywne relacje.

Czyli co, Jarosławowi Kaczyńskiemu podpowiedziały to te złe języki?

Ja sobie nie przypominam takich sytuacji, bynajmniej też o nich nie wiem. Ja tylko sobie przypominam taki czas, kiedy wszyscy poranieni po katastrofie smoleńskiej - wszyscy jednym głosem uważaliśmy i wręcz mówiliśmy, żeby Pan Bóg dał siły panu prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, bo to jest jedyny kandydat na prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.

A prezes mówi, że właśnie wtedy chcieliście zaatakować, że wtedy Jacek Kurski, Zbigniew Ziobro chcieli zwołać posiedzenie władz partii i wybrać Ziobrę na kandydata.

Ja myślę, że źli ludzie źle donoszą. I to jest chyba wynikiem tego, że być może źle się stało, że nie doszło do takiej osobistej rozmowy, bez żadnych doradców, bez osób trzecich, pomiędzy panem prezesem Jarosławem Kaczyńskim a panem ministrem Zbigniewem Ziobrą. Myślę, że gdyby tak było, nie mielibyśmy dzisiaj takich sytuacji.

A co pani odpowie tym, którzy głosowali na panią jako na kandydatkę PiS-u? I dzisiaj woleliby, czy chcieliby mieć kandydata czy przedstawiciela PiS-u w Sejmie, a nagle się okazuje, miesiąc po wyborach, że głosowali na Beatę Kempę, która jest w Solidarnej Polsce.

Solidarna Polska to również przede wszystkim program solidarnego państwa. Podczas niezliczonych bezpośrednich spotkań prezentowałam program solidarnego państwa.

Czyli oni głosowali na Solidarną Polskę, a nie na PiS?

Oni głosowali na Solidarną Polskę. Moja osoba jest najmniej ważna w tej materii. Choć rzeczywiście, na pewno ten bezpośredni kontakt w odbiorze moich wyborców zadecydował o tym sukcesie. Będę posłem Ziemi Świętokrzyskiej, będę miała swoje biuro i będę z wielką serdecznością przyjmować wszystkich tych ludzi, których spotkałam na swojej drodze. Bardzo dobrych ludzi, których pozdrawiam.

I ostatnie pytanie. Czy Solidarna Polska i jej przedstawiciele wejdą do komisji Macierewicza?

Ja myślę, że trzeba zająć się sprawą katastrofy smoleńskiej, sprawą wyjaśnienia, ponieważ ten rząd absolutnie nie będzie tym zainteresowany.

Konkretne pytanie - wejdziecie do tej komisji?

Myślę, że będą tacy przedstawiciele, którzy będą chcieli wejść. Ja uważam, że to wielka sprawa.