"Tusk wybrał do rządu ludzi oderwanych od zaplecza partyjnego, dlatego teraz to będą całkowicie jego ludzie" - mówi gość Kontrwywiadu RMF FM Janusz Piechociński. "To rząd z nadania. Tusk takiego rządu chciał, przyjął na siebie dużą odpowiedzialność, my przyjęliśmy to ze zrozumieniem. W poprzednim exposé najczęstszym słowem było "zaufanie" kierowane do koalicjanta i polityki. Dziś najważniejszym słowem powinno być "zdecydowanie" także w otwartości na współpracę parlamentarną z opozycją" - twierdzi gość RMF FM.

Konrad Piasecki: Rozczarowany?

Janusz Piechociński: Nie, nie.

Skład rządu, pańska w nim nieobecność, nie budzą rozczarowania i smętnych odczuć?

Te resorty, w których czuję, że coś wiem i rozumiem, znalazły się poza podziałem przypisanym PSL-owi, więc trudno tutaj być rozczarowanym. Jest kilka zaskoczeń, jest kilka niespodzianek.

Ale niespodzianki in plus czy in minus?

Po owocach ich poznamy - to jest bardzo istotne. Mnie w sposób szczególny interesuje dzisiejsze exposé, bo osoby można dopiero oceniać, kiedy je wpiszemy wobec zadań, które mają zrealizować w ramach priorytetów rządowych.

O exposé za chwilę, ale chciałem zapytać, czy to jest tak, że PSL podpisuje się obiema rękami pod tymi postaciami, które zaproponował premier do nowego rządu?

Wie pan, to jest rząd koalicyjny, szczególną rolę ma także premier. I niewątpliwie wybory umocniły pozycję premiera wewnątrz Platformy i ta choćby - pisana czy niepisana - wojna ze Schetyną coś w tym wszystkim oznacza. Premier wziął na siebie także wewnątrz Platformy wielką odpowiedzialność za kształt tego rządu.

Ale to rząd bardzie autorski niźli koalicyjny?

Rząd po stronie Platformy ewidentnie z nadania premiera Tuska.

Nie słyszę w pańskim głosie ani zachwytu, ani entuzjazmu.

Nie, ja tylko ze spokojem i pewnym dystansem opisuję to, co jest oczywistą oczywistością, żeby skorzystać ze słów klasyka. Premier chciał takiego składu po stronie Platformy, my przyjęliśmy go z pełnym zrozumieniem. Martwi mnie jedno: że na starcie wokół tych komentarzy mamy tę dyskusję "rząd ładnych, rząd młodych, rząd zderzaków, rząd na trudne czasy…" - za dużo tu słów, publicystyki.

Zderzaki zaczął lansować sam... no, może nie zaczął, ale współlansuje sam premier, który powiedział, że każdy w jego rządzie jest zderzakiem i jak trzeba będzie to w ciągu paru miesięcy zostanie zderzony z trudną rzeczywistością.

No, polityka. Polityka, co pokazuje Grecja, czy Włochy. Pokazuje bardzo wyraźnie parę rzeczy. Widać wyraźnie, że premier postawił na postaci, które nie są silnie eksponowanymi osobami wewnątrz struktur Platformy. A więc jest to rząd w oderwaniu od zaplecza politycznego, takiego partyjnego.

Czyli rząd ludzi, którzy będą teraz ludźmi Tuska, ponieważ nie mają własnego zaplecza ?

Myślę, że coś w tym jest.

Ale pana zdaniem... Czy pan jakoś rozumie ten zabieg premiera, żeby rzucić ludzi, którzy do tej pory nie kojarzyli się z jakimiś sferami działalności publicznej w te sfery ? Sławomir Nowak nigdy mi się z transportem, jako żywo, nie kojarzył. Jarosław Gowin ze sprawiedliwością też umiarkowanie.

Nie. No, ale wie pan, no na przykład minister Korolec o olbrzymim doświadczeniu urzędniczym, człowiek od pakietów klimatyczno-energetycznych przesunięty na odcinek minister ochrony środowiska to jest także pewne wyważenie tych racji; a że ochrona środowiska, edukacja ekologiczna jest także częścią bardzo ważną obszaru gospodarczego i pewnej potrzeby przyspieszenia procesów inwestycyjnych. Np w zakresie wałów przeciwpowodziowych małej i średniej retencji, itd., itd.

Jest jakiś minister, który budzi jakieś pańskie szczególne obawy, czy sobie poradzi ?

Nie. To tak jak mówię, zobaczymy za pół roku, zobaczymy za rok.

Sławomir Nowak w pana ukochanym resorcie transportu ?

Pamiętajmy, że minister transportu, co prawda społecznie, odpowiada za to, ale nie buduje tych dróg, bo te drogi buduje albo nie buduje rząd. I symptomatycznym było to rozwiązanie jeszcze przed wyborami. Otóż do rządu Donalda Tuska minister Grabarczyk - obecny wicemarszałek - przyniósł propozycję sposobu rozwiązania tej podwyżki cen oleju napędowego do minimum opodatkowania w Unii Europejskiej. Zaproponował opłatę paliwową. I w całości ten blisko miliard sześćset poszłoby na drogi i na koleje. A minister finansów bez głosu sprzeciwu zdecydował, że będzie to akcyza. Czyli ja z tego wnoszę, że najważniejsza jest problematyka długu publicznego i równowaga makroekonomiczna, dopiero drugie są inwestycje.

Nie zostanie pan ludowym zastępcą Nowaka ?

Nie. No, tutaj podział już jest dokonany. Zapewne kontynuować będzie swoją misję sekretarz stanu Tadeusz Jarmuziewicz.

I mówi pan to bez smutku?

Ja mam tyle rzeczy do zrobienia, że patrzmy też na te przesunięcia pomiędzy parlamentem a rządem z pewną racjonalnością. Otóż...

Pan będzie stał na straży sejmowych prac nad infrastrukturą?

Razem ze Zbigniewem Rynasiewiczem, Staszkiem Żmijanem czy bardzo dobrymi wiceprzewodniczącymi z poprzedniej i obecnej kadencji z PiS-u.

Panie pośle, a da się rządzić bez umowy koalicyjnej?

I tutaj mamy taką ciekawostkę, przynajmniej publicystyczną, bo jakby co innego słyszymy wewnątrz PSL-u, co innego słyszymy na zewnątrz PSL-u.

A wewnątrz PSL-u co słyszycie?

No, słyszymy, że jest porozumienie co do kontynuacji starej umowy koalicyjnej, która wymaga tylko aktualizacji.

Tyle że ona jest już zdezaktualizowana i są w niej zapisy, które dzisiaj nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

Najważniejsze jest to, co w imieniu rządu powie dzisiaj premier i jakie będą mechanizmy funkcjonowania wewnątrz rządu.

Ale to jest porażka Waldemara Pawlaka - brak tej umowy? Naciskał, próbował wymusić ją i się nie udało?

Musi pan zapytać o to Waldemara Pawlaka, dlatego że nie tylko publicznie ja staram się nie komentować mojego rywala o funkcję prezesa PSL-u na najbliższym kongresie.

Ale pan cały czas zamierza wystartować przeciwko niemu?

Ale nie cały czas, tylko...

Zamierza pan, po prostu?

Tak, oczywista.

Bo uważa pan, że Waldemar Pawlak źle rządzi PSL-em?

Nie, bo uważam, że nie tylko PSL-owi jest potrzebna rywalizacja i także pewne odświeżenie mechanizmów działania wewnętrznego.

No i bez tej umowy koalicyjnej, gdy Tusk zapowie trudne reformy, to wy będziecie musieli je poprzeć, czy wręcz przeciwnie - macie wolną rękę i carte blanche, możecie powiedzieć nie zgadzamy się?

Zwracam uwagę, że w tym czteroleciu, które już jest za nami, ta koalicja dała pewną wartość. Szczególnie po 2009 roku, w czasach wielkiej światowej i europejskiej niepewności społeczno-gospodarczej. Czyli przewidywalność działań. I w związku z tym te ucieranie się stanowisk wewnątrz rządu na tle poprzednich koalicji było na tyle twórcze, że nie mieliśmy problemów z rozchodzeniem się co 2 tygodnie koalicji.

Tylko pytanie, czy dzisiaj expose jest utarte, czy znowu jest autorskim dziełem Donalda Tuska?

Znając relacje pomiędzy Tuskiem a Pawlakiem, następowały uzgodnienia w tym zakresie poszczególnych resortów i rozstrzygnięć.

Nie będzie żadnych zapowiedzi rewolucji w KRUS-ie, podatku dla rolników, ubezpieczeń społecznych dla rolników?

Pamiętajmy o tym, że pieniądz podrożał nie tylko w wymiarze europejskim, ale i krajowym. W związku z tym wzrost efektywności oszczędności będzie dotykać różnych obszarów, także tych ważnych społecznie. I stąd tak istotne jest, jaką rolę, jakie decyzje w tym zakresie podejmiemy. I tutaj to bardzo mocne nastawienie prospołecznie PSL-u, takie interwencjonistyczne, w obszarze mechanizmów decyzji gospodarczych, a jednocześnie chroniące najsłabszych jest widoczne.

A myśli pan, że to będzie bardzo gorzkie exposé?

Pamięta pan, że w poprzednim exposé najczęstszym słowem, które występowało było "zaufanie", także kierowane do koalicjanta i polityki. A dzisiaj w mojej ocenie najważniejszym słowem to musi być "zdecydowanie". I uwaga, zdecydowanie także otwarcie się na współpracę parlamentarną z opozycją.