Na facebookowym profilu Prezydenta Bronisława Komorowskiego pojawiły się ostatnio zdjęcia z uroczystości wręczenia jednego z naszych najważniejszych odznaczeń państwowych, Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski, panu Aleksandrowi Dobie. Nieco wcześniej pan Doba otrzymał tytuł podróżnika roku 2014 od magazynu 'National Geographic' za samotne przepłynięcie kajakiem Atlantyku.

Jestem pod wielkim wrażeniem nie tylko zupełnie niezwykłego osiągnięcia pana Doby, ale też stroju, w którym odbierał odznaczenie. W sumie to nic nadzwyczajnego, w końcu podróżnik ubrał wymagany na tę okazję garnitur. Jeśli jednak wziąć pod uwagę to, w czym m.in. ludzie tzw. kultury odbierają prezydenckie odznaczenia, to zachowanie pana Doby, przypominającego dostojnego filozofa, bezsprzecznie trzeba pokazać jako przykład do naśladowania. 

Uczestnikom swoich szkoleń i wykładów z savoir-vivre’u oraz etykiety w biznesie pokazuję często zdjęcia znanych Polaków, którzy na podobne uroczystości w Pałacu Prezydenckim pojawiają się w koszulach albo w garniturach, ale bez krawata, z nonszalancko rozpiętym kołnierzykiem. Jak to się dzieje, że podróżnik, który płynąc kajakiem do wieczornej kolacji nie przywdziewa raczej fraka, nie ma żadnych wątpliwości co do zasad etykiety ubioru? Przecież on najlepiej wie, co jest wygodne... Można to wyjaśnić kindersztubą. Osobiście wolę tłumaczyć to klasą dżentelmenów nieco starszego pokolenia. Gdzie więc zgubili się ci mężczyźni? W dresach?

Przed nami wręczenie Oscarów. Proszę przyjrzeć się, jak będą ubrani amerykańscy aktorzy. Zdecydowana większość mężczyzn będzie miała na sobie smokingi. Stroje, których wygląd jest ściśle określony. Większość, spośród tego wielkiego grona osób, w którym każda chce podkreślić swoją oryginalność i niepowtarzalność. Większość, która ubrana jest tak, jakby przeczytała rady z tego samego poradnika do etykiety ubioru. Jakim cudem rozdania polskich nagród filmowych, telewizyjnych, kulturalnych nie mogą być równie biało-czarno-"nudno"-wspaniałe? Przez ile jeszcze lat na scenie będą królowały t-shirty, jeansy i trampki?

Z drugiej strony trudno się temu dziwić. Dla Polaków naczelnym podręcznikiem stylu są dziś kolorowe czasopisma, których bohaterowie, a w zasadzie ich styliście prześcigają się w co bardziej oryginalnych kreacjach. Od czego w tej sytuacji się odbić? Do czego równać? Dzisiaj trudno polegać nawet na producentach męskich garniturów. Ostatnio na stronie internetowej jednej z największych polskich firm odzieżowych widziałem modela w smokingu i... białej muszce. Czy pamiętają państwo artykuły i reportaże z balu wydanego w USA z okazji zaprzysiężenia Baracka Obamy po raz drugi na urząd prezydenta? Wystąpił w nim właśnie w smokingu z białą muszką. Cały świat pytał wtedy, czy amerykański prezydent był na tej uroczystości prezydentem, czy jednak kelnerem... Bo białą muszkę do smokingu, który w świecie określa się jako “black tie" (dosł. czarna muszka) noszą właśnie kelnerzy. Dostojni goście - bez wyjątku czarną.

Oglądałem niedawno film dokumentalny o codziennych obowiązkach królowej Elżbiety II. Jednym z nich jest nadawanie odznaczeń brytyjskim obywatelom - żołnierzom, wolontariuszom, naukowcom, artystom. Na prezentowanych w filmie uroczystościach, wśród dziesiątek odznaczanych nie widziałem nikogo, kto byłby ubrany niewspółmiernie do rangi wydarzenia. W Wielkiej Brytanii nikt nie miał co do tego wątpliwości. 

W krakowskich mediach dyskutowano ostatnio o strojach uczestników jubileuszowego koncertu Filharmonii Krakowskiej. Jeden z dziennikarzy narzekał na obyczaje, drugi - bronił melomanów w swetrach, tłumacząc, że najważniejsze jest to, że przyszli. Nie chcę narzekać. Ale chciałbym, by Polacy wiedzieli, że na pewne okazje należy założyć garnitur. Nie, że można. Że należy.

Eleganckiego weekendu! I trzymajmy kciuki za Oscara dla Polaków!