Utrata pracy to bez wątpienia jedno z najtrudniejszych przeżyć. Ci, którzy tego doświadczyli już wiedzą, a pozostałe osoby mogą sobie wyobrazić, jak silne emocje towarzyszą otrzymaniu takiej informacji. Jest smutek, rozżalenie, poczucie niesprawiedliwości, zdenerwowanie, a czasem nawet wściekłość. Trudno w takim stanie okiełznać tornado, które szaleje w samym środku nas. Ale warto.

Utrata pracy to bez wątpienia jedno z najtrudniejszych przeżyć. Ci, którzy tego doświadczyli już wiedzą, a pozostałe osoby mogą sobie wyobrazić, jak silne emocje towarzyszą otrzymaniu takiej informacji. Jest smutek, rozżalenie, poczucie niesprawiedliwości, zdenerwowanie, a czasem nawet wściekłość. Trudno w takim stanie okiełznać tornado, które szaleje w samym środku nas. Ale warto.
Utrata pracy to bez wątpienia jedno z najtrudniejszych przeżyć / Rudolf /PAP/EPA

Po pierwsze, nie ma co się obrażać na pracodawcę. Być może właśnie otwarł przed nami drzwi do zupełnie nowego rozdziału w naszym życiu zawodowym. Muszę przyznać, że tak było w moim przypadku. Utrata pierwszej etatowej pracy pozwoliła mi rozwinąć skrzydła. O tym jednak w swoich power speechach opowiadają fachowcy, choćby znany i lubiany prezenter Marcin Prokop, który często powtarza, że zmiana to szansa na rozwój. My skupimy się tutaj wyłącznie na savoir-vivrze.

W odpowiedzi na informację o zwolnieniu wielu z nas najchętniej nagadałoby swojemu pracodawcy. Chciałoby się wykrzyczeć wszystko to, co o nim myślimy, a o czym do tej pory z oczywistych powodów musieliśmy milczeć. Pokusa jest wielka, to fakt. Ale przemilczmy to. Jeśli rzeczywiście chcielibyśmy powiedzieć o tym, co nam się nie podobało, to zróbmy to w dobrym stylu. Ale zanim powiemy o wadach...

... koniecznie podkreślmy to, co w danej pracy nam się podobało. “Cieszę się, że mogłem się tutaj tak wiele nauczyć". To przecież zawsze jest prawda! W każdej pracy zawsze uczymy się czegoś nowego. Sprzątaczka może podkreślić, że walorem pracy była dobra jakość narzędzi, murarz - troska o bezpieczeństwo na budowie, dyrektor - wyzwania, z którymi mógł się mierzyć. 

Taki scenariusz sprawdzi się, gdy tracimy pracę z powodów obiektywnych - plajty firmy albo redukcji zatrudnienia. Zwolnienie dyscyplinarne raczej nie daje powodów do takich pogawędek. W tym przypadku jednak możemy wyrazić skruchę i przeprosić za popełnione błędy. Skrucha zapewne będzie miała wpływ na opinię, której były pracodawca udzieli przyszłemu, jeśli ten zadzwoni z takim pytaniem.

Bezwzględnie trzeba po sobie zrobić porządek. To scena jak z amerykańskiego filmu. Kartonowe pudełko, kubki, długopisy, ramki ze zdjęciami i inne graty, które w ciągu paru lat wypełniły szuflady i szafki. To samo odnosi się również do komputera czy telefonu służbowego. Należy wykasować wszystkie prywatne dane i ewentualnie uporządkować wszystkie dokumenty związane z naszą pracą. Być może będzie z nich musiał korzystać ktoś inny.

Na przyszłych rozmowach kwalifikacyjnych lepiej nie krytykować nadmiernie byłego szefa, miejsca pracy, kolegów. Można opowiedzieć rzeczowo o tym, co było atutem poprzedniej firmy, ale wadom nie warto poświęcać zbyt dużo czasu i uwagi. W przeciwnym wypadku przyszły szef pomyśli, że jego czeka to samo i raczej nie zaryzykuje zatrudnienia nas.

Nie ma co ukrywać informacji o utracie pracy przed znajomymi ani rodziną. Warto i trzeba o tym powiedzieć. Nie należy lamentować, ani wypisywać złośliwych tyrad i gróźb pod adresem byłego pracodawcy na Facebooku i innych tego typu portalach. Dlaczego? Patrz wyżej. Im więcej osób będzie wiedziało o tym, że poszukujemy pracy (celowo mówię o poszukiwaniach, a nie o utracie), tym lepiej. Ktoś przecież może o czymś wiedzieć, ktoś odtąd może uważniej nadstawiać ucha w miejscu swojej pracy. Aż w końcu ktoś połączy punkty i przekaże nam informację o wolnym etacie w jednym lub drugim miejscu. I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Bądźmy wdzięczni naszym znajomym i bliskim za wszelkie informacje, które mogą nam pomóc. Nie oczekujmy jednak, że to oni zrobią coś za nas.

Jeśli dłużej jesteśmy bezrobotni i pozostajemy na garnuszku naszych bliskich, to bezwzględnie odciążmy ich z ich codziennych obowiązków. Gotujmy, róbmy zakupy, sprzątajmy, pierzmy, prasujmy, wyprowadzajmy psa itd. I co najważniejsze, nie zaniedbujmy się! Wiem, że to paradoks: nie mamy pracy, nie zarabiamy pieniędzy, a mamy wydawać na fryzjera czy kosmetyki. Proszę jednak pamiętać, że im bardziej się zapuścimy, tym trudniej będzie nam uzyskać nową posadę.

Spróbujmy też jak najszybciej znaleźć nowe zajęcie. Mam na myśli jakąkolwiek działalność - pomoc w hospicjum czy organizacji charytatywnej. Po pierwsze, pozwoli to nam nie myśleć zbyt dużo o chwilowych trudnościach. Po drugie, nauczymy się czegoś nowego. Po trzecie, może ktoś nas zauważy, dostrzeże nasze zaangażowanie i pracowitość, i w efekcie zaproponuje nam etat. 

Czy łatwo mi się gada? Tak, ponieważ wiem, o czym mówię. Też kiedyś zostałem zwolniony. Obecnie zaś od czasu do czasu przeżywam małe “zwolnienia", kiedy klient zamiast mnie wybiera innego konferansjera lub inne szkolenie.

Udanego weekendu!