Założę się, że takie pytanie co jakiś czas słyszy każdy z nas. O to, jak wybrnąć z tej sytuacji pytali mnie zarówno czytelnicy tego bloga, uczestnicy moich szkoleń, a ostatnio mój kolega. Spróbujmy dziś znaleźć odpowiedź na tę kwestię.

Założę się, że takie pytanie co jakiś czas słyszy każdy z nas. O to, jak wybrnąć z tej sytuacji pytali mnie zarówno czytelnicy tego bloga, uczestnicy moich szkoleń, a ostatnio mój kolega. Spróbujmy dziś znaleźć odpowiedź na tę kwestię.
Savoir-vivre: Jak odpowiedzieć na pytanie “Co o tym sądzisz?” /CTK/J.M. Guyon /PAP/EPA

W zasadzie należało by zacząć od pytania, po co w ogóle wzajemnie pytamy się o opinię. Wyobraźmy sobie znajomego, który wychodzi od fryzjera, tuż po tym, jak zdecydował się na małą metamorfozę i pyta: “No i jak?". Zgodzimy się, że nie chodzi o uzyskanie opinii na temat nowego uczesania. Zadajemy podobne pytania raczej wtedy, gdy jesteśmy pełni wątpliwości i potrzebujemy, aby ktoś je rozwiał. 

Czy w takiej sytuacji opiniować? Powiedzieć: “góra całkiem fajnie, ale boki za krótkie"? Wszyscy wiemy, że raczej coś w stylu: “świetnie wyglądasz" albo “w wersji blond o wiele ci lepiej". Czasem musimy uciec się do niewinnych kłamstw, które Anglicy nazywają “white lies". Mają na celu zaoszczędzić komuś nieprzyjemności. A czy można uniknąć kłamania i jednocześnie nie popsuć komuś humoru? Tak. Wystarczy zwrócić uwagę na zalety i przemilczeć wady. O czyimś samochodzie można powiedzieć: “Ma absolutnie wspaniały kolor. Podoba mi się skórzana tapicerka w środku i ten malutki schowek z tyłu. Na pewno się przyda". Przeczytane na forum opinie o tym, że jest to najbardziej wadliwy model ze wszystkich i że jego spalanie na sto kilometrów należałoby opisywać nie w litrach, a w hektolitrach albo przynajmniej baryłkach ropy naftowej, można spokojnie pominąć. Chyba, że ktoś zwraca się do nas jako do eksperta przed zakupem...

Profesjonalista, który “ściemnia" ryzykuje utratę autorytetu. Jeśli więc pytamy naszego przyjaciela, który projektuje strony internetowe o opinię nt. naszego pomysłu, to siłą rzeczy dajemy mu przyzwolenie na rzeczowy komentarz, również na krytykę. Jeśli sami jesteśmy profesjonalistami w jakiejś dziedzinie i jako tacy jesteśmy pytani o zdanie (“To co, kupić ten samochód czy nie?"), to powinniśmy się wypowiedzieć według naszej najlepszej wiedzy i umiejętności.

Jak odróżnić jedno od drugiego? Trzeba dość szybko zorientować się, czy nasza opinia ma pomóc komuś w zmianie czegokolwiek, np. w podjęciu decyzji. Innymi słowy, czy będzie miała wpływ na rzeczywistość. Jeśli tak - pozwólmy sobie na więcej szczerości, w tym również na uwagi krytyczne. Jeśli nie - skupmy się raczej na zaletach osoby, przedmiotu czy sytuacji, o którą jesteśmy pytani.

Jeżeli nasze zdanie miałoby mieć na coś wpływ, jeśli czasem czujemy, że powinniśmy skrytykować pomysł czy działanie osoby, która pyta nas o opinię, to zwróćmy uwagę na słowa, których używamy. Wróćmy do przykładu projektowania stron internetowych. “Co sądzisz o projekcie mojej strony?". Na takie pytanie można odpowiedzieć: “Uważam, że jest brzydka, stylistyką nawiązuje do lat 90, a więc ery kamienia łupanego, prezentuje absolutnie nieprofesjonalny wizerunek firmy i w dodatku jest tak trudna w obsłudze, że równie szybko, jakbym wpisał jej adres, zamknąłbym okno przeglądarki, w której by się pojawiła". Można inaczej: “Pokażę ci parę przykładów, jak dziś projektuje się strony. Twoja propozycja byłaby zachwycająca w latach 90., ale dziś wielu osobom może się wydać trochę niemodna. Co więcej, obawiam się, że część ludzi może pójść dalej w takim myśleniu i pomyśleć, że twojej firmie brakuje profesjonalizmu. Nic straconego. Podeślę ci parę inspiracji. Dzięki nim zobaczysz też, jak można maksymalnie uprościć schemat strony, żeby jej używanie było łatwe i przyjemne". Zdaje się, że nie trzeba komentować różnicy między jednym a drugim.

Przypomnijmy w tym miejscu, że tacy specjaliści, jak lekarze, prawnicy czy doradcy zarabiają m.in. na opiniowaniu. Jeśli przedstawiciele takich zawodów należą do najbliższego kręgu naszych przyjaciół, zapytanie ich o radę raz czy drugi na pewno nie będzie niczym złym. Jeśli myślimy jednak, że przyjacielskie relacje upoważniają nas do korzystania z ich wiedzy bezpłatnie i bez ograniczeń, to jesteśmy w błędzie. W pewnym momencie trzeba przestać prosić o rady. Podobnie nie należy pytać o diagnozę lekarza ani o interpretację przepisów prawnika, którego spotkaliśmy u znajomych na imieninach.

A jakie Państwo mają doświadczenia w tej mierze? Czy, pytając o opinię, zawsze chcą usłyszeć prawdę i tylko prawdę? Czy zawsze odpowiadają szczerze?