Uczestniczyłem ostatnio w obiedzie, który odbywał się w jednym z eleganckich krakowskich hoteli. Oprócz mnie, do stołu zasiadło jeszcze dziesięć osób. Zastawa przedstawiała się dość prozaicznie: łyżka oraz nóż i widelec, po prawej stronie szklanka na wodę (wina nie przewidziano), zaś w miejscu, na którym później pojawiały się talerze – umieszczono serwetę w kształcie żagla. Taka propozycja dla nikogo nie stanowi wyzwania. Każdy od razu domyśli się, że czeka nas klasyczny posiłek, na który będzie się składać zupa i danie główne.

Zagadką okazał się jednak mały biały talerzyk, nieco mniejszy niż podstawka pod filiżankę, umieszczony po lewej stronie nakrycia, tuż obok widelca. Efekt dodatkowo spotęgował - również niewielki - nożyk, kształtem przypominający nóż do ryby, który obsługa położyła na wspomnianym talerzyku. Wydawało mi się, że ułatwieniem będzie leżący na środku stołu podłużny koszyk, pełen uroczych małych bułeczek - pszennych, żytnich, razowych i talerzyk z masłami w kształcie bez.

Kiedy wszyscy rozsiedli się już wygodnie i spojrzeli na to, co mają przed sobą, zaczęli intensywnie wymieniać się pomysłami na ów nożyk i talerzyk. Ktoś zaproponował, że to znak, iż będzie deser. Ktoś inny stwierdził, że na obiad będzie ryba, bo nóż jest właśnie do ryby. Temu też - jak zaproponował jeszcze inny towarzysz obiadu - miały służyć bułki. Bo przecież "ryba ma ości i w razie czego bułką można sobie pomóc...". W końcu ktoś sięgnął po bułkę i zaczął rozkrajać ją nożem (co okazało się wcale nie takie łatwe, bo ten sztuciec w ogóle nie był ostry), a potem smarować masłem na całej powierzchni. Szybko znalazł zresztą naśladowcę, tyle że ten nie od razu zjadł pieczywo, ale, jak powiedział, zostawił je do zupy, dla towarzystwa.

To wszystko potwierdza jedną rzecz: zastawa przypomina zadanie matematyczne, w którym każda z podanych wartości czy informacji musi zostać wykorzystana, co więcej, we właściwym wzorze. Nasza ciekawość i potrzeba rozwiązywania zastanych problemów sprawiła, że wszyscy przy stole przerzucali się pomysłami na to, jak wykorzystać wszystkie sprzęty, które przygotowała obsługa. Jedni byli bliżej dobrego rozwiązania, inni - zgoła daleko. A jak w rzeczywistości poradzić sobie z tą zagadką?

Mały talerzyk umieszczony po lewej stronie zastawy jest przeznaczony na pieczywo. Dodajmy, że jeśli nie ma talerzyka, ale podano pieczywo, wtedy kładziemy je w tym samym miejscu na stole, na obrusie, nie przejmując się okruszkami (zdarza się, że jeszcze w domach naszych babć lub w antykwariatach można zobaczyć bogato zdobione szufelki - służyły właśnie do zbierania okruszków ze stołu). A zatem, jak w przypadku naszego obiadu, jeśli mamy ochotę na taką przystawkę, sięgamy po bułeczkę, kładziemy ją na talerzyku, a następnie odrywamy po kawałeczku, który smarujemy masłem (do tego służył ów nożyk) i spożywamy. Pamiętajmy, że właśnie w taki sposób spożywamy pieczywo - odrywając od większego kawałka (np. bułki) mniejsze. Krojenie bułki "na pół", smarowanie masłem i obkładanie jej plasterkami szynki czy sera to sposób przez wielu znany, praktykowany i na pewno lubiany. Trzeba jednak powiedzieć, że nie jest to zwyczaj elegancki. Zarezerwujmy go na czas śniadań w domu, kiedy ponagla nas godzina wyjścia do pracy lub gdy jemy np. podczas pikniku.

Wojciech S. Wocław – specjalista od savoir-vivre