"Wszystko, co Borys czynił, było rodzajem gry" - tak postępowanie oligarchy Borysa Bieriezowskiego ocenia Jurij Felsztinski. Bogdan Zalewski - dziennikarz RMF FM - rozmawiał z tym rosyjskim historykiem, mieszkającym w Stanach Zjednoczonych, autorem kilku książek, dobrze znanych także w Polsce. Jedną z nich jest "Wysadzić Rosję", napisana wspólnie z Aleksandrem Litwinienką. Tym razem Felsztinski zredagował tom osobistych notatek nieżyjącego emigranta, wroga numer jeden dla Władimira Putina. Książka, która niedawno ukazała się w naszym kraju, nosi znaczący tytuł: "Borys Bieriezowski. Zapiski wisielca".

Tom opublikowany w wydawnictwie "Prószyński i Spółka" daje wyobrażenie o życiu, karierze i pozycji jednego z najbogatszych i najinteligentniejszych Rosjan.  Ciało Bieriezowskiego odnaleziono 23 marca 2013 roku w jego brytyjskiej posiadłości. Podobny los spotkał wcześniej kandydata na prezydenta Gruzji -Badriego Patarkaciszwili, jego wspólnika w interesach. W męczarniach umarł też Litwinienko, otruty przez KGB-owskich asasynów radioaktywnym polonem. Zamordowano też inne osoby, które wspólnie z Bieriezowskim tworzyły partię Liberalna Rosja. Putin jest mordercą i politycznych rywali zabija, nie zwalcza.     

Bogdan Zalewski: Jest pan teraz w Nowym Jorku, prawda?

Jurij Felsztinski: Tak, przebywam w Nowym Jorku.

Żyje pan na Zachodzie od 1978 roku. Dlaczego pan emigrował ze Związku Sowieckiego do Stanów Zjednoczonych prawie 37 lat temu?

No cóż, myślę, że odpowiedź na to pytanie jest prosta. Miałem 21 lat, byłem studentem historii, specjalizowałem się w historii Związku Sowieckiego. Studiowanie historii w ZSRR w 1978 roku napotykało na pewne trudności. Sowiety nigdy nie były wolnym państwem. Jeśli się planowało życie w takim kraju i pracę historyka, trzeba było przyjąć, że się będzie kłamało przez całe życie. To nie był dla mnie dobry wybór. Mogłem wybrać niekorzystny dla mnie wariant, czyli myśleć co chcę, ale w więzieniu, albo starać się emigrować. Nawiasem mówiąc to też nie było dla mnie łatwe i proste, to był dla mnie ryzykowny i trudny okres. Mimo wszystko podjąłem to wyzwanie. Uzyskałem wizę wyjazdową, co też wymagało sporego zachodu w tym czasie i wyjechałem z ZSRR.

Pomówmy więc o prawdzie. Pomówmy o pana najnowszej książce wydanej w Polsce, noszącej tytuł "Borys Bieriezowski. Zapiski wisielca". Rosyjski oryginał to " Борис Березовский. Записки повешенного ". Ten tytuł to był pana pomysł?

Cóż, my w dalszym ciągu nie znamy odpowiedzi na pytanie, które ludzie często mi zadają. Czy według mnie Bieriezowski został zamordowany, czy też popełnił samobójstwo? Niestety, aby odpowiedzieć na to pytanie, potrzebowałbym informacji, które istnieją, a które nigdy nie zostały ujawnione. Jednak, jeśli nawet Boris ostatecznie popełnił samobójstwo - sam, bez niczyjej pomocy - był to rezultat głównej walki, którą toczył z Putinem od 2000 roku. To, co Borys robił w tym czasie było autodestrukcyjne, bo on w dużym stopniu sam wykreował Putina. Rzeczywiście w końcu Borys zapłacił cenę za błędy popełnione przez siebie w pewnym okresie, w przybliżeniu w latach 1998-99.

Czy Putin i FSB mogły się obawiać wiedzy jaką dysponował Bieriezowski. Jakie informacje mogły być zagrożeniem dla Kremla?  

Nie sądzę, by Borys rzeczywiście posiadał informacje, które mogły zaszkodzić Kremlowi. Oczywiście był człowiekiem wtajemniczonym, miał dostęp do wiedzy. Był jednym z ludzi, którzy wykreowali Putina. Był członkiem specyficznej grupy skupionej wokół Jelcyna, która w pewnym momencie wysunęła kandydaturę Putina na prezydenta Rosji. W 1998 roku zaczęli go promować, przeprowadzili udaną prezydencką kampanię.

A potem Bieriezowski stał się dla Putina wrogiem numer jeden.

Tak, rzeczywiście. Ale nie dlatego, że był demokratą, miłym facetem, a Putin był tym złym. Putin doszedł do władzy jako reprezentant oligarchów, a stał się bardzo szybko przedstawicielem FSB czyli dawnej KGB. Ta jego lojalność zawsze istniała i Bieriezowski oczywiście wiedział, że Putin jest z FSB.  Mimo to miał nadzieję, że Putin faktycznie może opuścić FSB, kiedy zostanie prezydentem. W rzeczywistości stało się coś przeciwnego. Putin wprawdzie doszedł do władzy wspomagany przez dwie siły- FSB i oligarchów- ale kiedy został już głową państwa, zaczął promować na główne oficjalne stanowiska byłych oficerów KGB, i w taki sposób bardzo szybko przekazał władzę ludziom wywodzącym się ze służb specjalnych. To znów oczywiście dla Borysa było złe nie ze względu na moralne kryteria, ale dlatego, że to cofało Rosję do starego modelu państwa scentralizowanego, gdy  wszystko jest pod kontrolą rządu w Moskwie, kiedy nie pozostawia się władzy lokalnym urzędnikom - na przykład gubernatorom, z którymi Borys miał świetne stosunki osobiste, czy też - powinienem powiedzieć - biznesowe relacje. Oczywiście bardzo szybko Borys został dosłownie wyrzucony z Rosji. Nie było miejsca dla niego. Nie był gotowy na to, aby służyć Putinowi, w taki sposób jak to czynią teraz inni oligarchowie. Po prostu po cichu robią biznes, zarabiają pieniądze, nie angażując się w politykę. Borys zawsze chciał angażować się w politykę. Co nie znaczy, że wszystkie jego pomysły i koncepcje były właściwe. Używał w polityce pieniędzy, od początku pieniądze były dla niego narzędziem wywierania wpływu. Był typem szachisty. Uważał się za bardzo bystrego faceta, który wie, jak Rosja powinna być rządzona i konstruowana. A Putin zasadniczo poszukiwał prostego modelu, w którym FSB kontroluje wszystko i wszystkich, łącznie z biznesem. Nawiasem mówiąc - tworzenie tego modelu zakończyło się na przełomie 2014/15 roku, gdy grono ludzi wywodzących się głównie z KGB rządzi państwem, czyniąc to, co uważają za dobre dla kraju i reszty świata. No i mamy poważny kryzys. Kiedy popatrzy pan na to, co działo się na początku w 2000 roku, kiedy wszyscy wierzyli w Putina, kiedy prezydent Bush zajrzał w mu oczy i ujrzał w nich kogoś, komu może ufać, Borys był jedynym głosem opozycji. Bieriezowski podnosił głos przeciwko Putinowi i właśnie z tego powodu stał się jego wrogiem numer jeden.      

Przeczytałem jeden z wywiadów z panem, w którym powiedział pan, że powinno się być może nawet zniszczyć prezydencki system w Rosji. Widzi pan śmiałka, który mógłby to uczynić po śmierci Bieriezowskiego?

Nie sądzę, by Bieriezowski był w stanie zniszczyć system. Myślę, że to, co Bieriezowski robił było denerwujące dla Putina. Putin wiedział, że każdy jego krok zostanie skrytykowany w taki czy inny sposób przez Bieriezowskiego. Bieriezowski wywodził się z kręgu wtajemniczonych i to dla Putina było bolesne. W istocie był jedynym, który krytykował Putina, jedynym z tej wewnętrznej grupy. Bieriezowski działał razem z Putinem w latach 1998-99. Nie sądzę, by system stworzony przez Putina mógł przetrwać dłuższy czas. Zwłaszcza teraz, kiedy Putin wszedł w konfrontację dosłownie z całym światem. Myślę jednak, że tak jak w przypadku Związku Sowieckiego ten system zawali się sam. Nie odbędzie się to głównie w wyniku nacisków z zewnątrz. Przypuszczam, że będzie to katastrofa w stylu ZSRR. Rozumiem przez to, że ten system nie jest w stanie rywalizować na polu ekonomicznym. To się dzieje teraz. Putin w rzeczywistości cofnął Rosję gwałtownie do czasów sowieckich. Co więcej, czuję że on planuje odbudowę państwa dokładnie według tamtego modelu. Przywrócono na przykład ostatnio starą nazwę agencji informacyjnej. Zamiast ITAR-TASS znów jest TASS (Tielegrafnoje Agientstwo Sowietskogo Sojuza- Talegraficzna Agencja Związku Sowieckiego- przypis B.Z.). Związek Sowiecki już nie istnieje, a informacyjny kanał to znowu TASS. Sowiecki hymn jest ponownie grany, stare sowieckie melodie, które słyszeliśmy przez całe pokolenie, są odtwarzane w głównych rosyjskich stacjach. To jest bardzo prymitywne, ale to świadczy o tym, jak Putin postrzega Rosję. On przecież stwierdził, że upadek ZSRR był największą tragedią dla niego.

Kiedy czytałem osobiste notatki Bieriezowskiego, byłem głęboko poruszony jego wiedzą, nie tylko na temat polityki, biznesu, ale także o całym świecie, życiu, kobietach na przykład. Czy Bieriezowski w swoim prywatnym życiu także był takim filozofem? Jak Pan zapamiętał tego niezwykłego człowieka?

On był bardzo bystry, bardzo dynamiczny, zawsze starał się szukać rozwiązań. Abstrahując od tego, czy były to rozwiązania dobre czy złe, na pewno były oryginalne. Cały czas był kreatywny i w swoich działaniach nieprzewidywalny. Tak więc on był wyjątkowym człowiekiem. Większą część jego życia, i to było w nim bardzo dziwne, wypełniały przyjemności. Wszystko co robił w życiu było środkiem do osiągania przyjemności. Cokolwiek czynił, czy to była polityka czy coś osobistego, nie wynikało z tego, czy to jest dobre czy złe, tylko czy on może czerpać z tego przyjemność. Jednym z najważniejszych rozdziałów w jego życiu były relacje z kobietami. On tak mi opisał swoją teorię: niektórzy ludzie zakochują się w życiu jeden, jedyny raz, inni zakochują się dwa, trzy, cztery, pięć razy. Są jednak tacy, którzy zakochują się pięćset razy, tak jakby był to ich pierwszy raz. On był właśnie jedną z takich osób. On miał zawsze, w każdej sprawie własną teorię. Jeśli  chodzi o relacje z dziewczynami też miał własną teorię. Nie uważam jej za specjalnie naukową, ale rzeczywistość pokazywała, że to była główna sprawa w jego życiu i, można wierzyć lub nie, prawdopodobnie najważniejsza. To jest także prawdopodobnie jeden z najważniejszych argumentów dla mnie, dlaczego Borys mógł mieć trudności w popełnieniu samobójstwa, ponieważ ta strona jego życia, mam na myśli osobistą żądzę przyjemności, zawsze była obecna w jego życiu. Nawet jeśli został pokonany w polityce, przegrał finansowo, stracił swoje pieniądze, nadal miał szansę otaczać się tymi wszystkimi swoimi dziewczynami, więc to, że mógłby to całkowicie utracić, byłoby prawdopodobnie bardzo trudną decyzją dla niego. Dlatego -powtórzę to jeszcze raz- przypuszczam, że Bieriezowski został zabity.                                       

Bieriezowski pisał wiele o swoich żydowskich korzeniach oraz o prawosławiu. Czy on rzeczywiście miał taką dwoistą tożsamość, czy też było to dla niego rodzajem gry, swoistą maskaradą?

No cóż, można powiedzieć, że wszystko co Borys robił było jakąś grą. Tak prawdopodobnie było. Szczerość jest bardzo trudną kwestią, kiedy analizuje się Bieriezowskiego. Znów to powiem, on na wszystko miał jakieś własne wytłumaczenia.  Zwykle był oportunistą. Jeśli zapytałby pan Bieriezowskiego, kim jest, odpowiedziałby, że jest rosyjskim prawosławnym, że jest Rosjaninem. Problem w tym, że był jedyną osobą, która tak uważała. Reszta świata odpowiadała na to uśmieszkiem. Wystarczyło popatrzeć na Borysa. On miał typowo żydowski charakter. On miał żydowskie nazwisko, żydowski wygląd i zachowywał się na sposób żydowski. On miał tego typu trudności, twierdząc, że jest Rosjaninem, że wierzy w Boga rosyjskiego prawosławia. To nie było coś łatwego do przyjęcia przez społeczeństwo. Ludzie grzecznie dyskutowali z nim na temat kwestii religijnych, ale tak w głębi duszy nikt nie wierzył w szczerość deklaracji Bieriezowskiego, włączając w to jego wiarę w Boga, w jakiegokolwiek Boga. Niemniej jednak on pisał sporo o swej religijnej wierze. I traktował to bardzo serio. A czy to się mogło zmienić, czy jedna teoria zastąpiłaby drugą, kiedy wymagałyby tego okoliczności? Jestem pewien, że odpowiedź brzmi: tak. Ponieważ- powtórzę- Borys bardzo szybko zmieniał swoje przekonania, kiedy to było potrzebne.

Bardzo dziękuję za ten wywiad.                              


PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ BLOGA BOGDANA ZALEWSKIEGO pt. "BOJAR ŻYDOWSKI".