"Jeżeli w 2015 roku Jedwabny Szlak ruszy i okaże się, że Polska jest do tego przygotowana, to będę mógł powiedzieć, że warto było pojechać do Ammanu" - mówi Konradowi Piaseckiemu Główny Inspektor Transportu Drogowego Tomasz Połeć. Generał wraz z trzema współpracownikami uczestniczył w konferencji poświęconej rewitalizacji Jedwabnego Szlaku, która odbywała się w stolicy Jordanii. "Konferencje odbywają się cyklicznie i to nie my wybieramy miejsca. Trzeba przyznać, są egzotyczne" - dodaje.
Konrad Piasecki: Bardzo gorąco w Ammanie?
Tomasz Połeć, Główny Inspektor Transportu Drogowego: Gorąco w Ammanie. Chociaż wydaje mi się, że w kontekście tej wizyty to i atmosfera w Polsce była gorąca.
Pustynny klimat?
Od tej strony na pewno korzystniejszy niż u nas, bo mniejsza wilgotność powietrza sprawia, że ta temperatura nie jest tak uciążliwa.
Poza tym dla Jedwabnego Szlaku i jego rewitalizacji można się poświęcić.
Ja bym nie traktował tego w kategoriach poświęcenia, ale z pełną powagą. Ten Jedwabny Szlak, z którego tak się drwi ostatnio w niektórych mediach, będzie przenosił niesamowitą ilość masy towarowej pomiędzy Chinami przez Kazachstan, finalnie do Europy. Zupełnie zmieni strukturę stosunków ekonomicznych, gospodarczych i ich oddziaływanie na transport, który w Polsce generuje 10 procent PKB.
Tyle, że Jedwabny Szlak nigdy nie biegł przez Polskę.
Nie, nie. Jedwabny Szlak ma mieć trzy trasy i akurat dwie...
Ale ja mówię o tym historycznym Jedwabnym Szlaku z Chin do Europy Zachodniej.
No tak. Ale tu już mówimy o historii. Teraz mamy nowe wyzwania.
Teraz będzie biegł?
Teraz ma biec przez Polskę, przynajmniej jedna z jego odnóg.
Czy żeby jechać do stolicy Jordanii i rewitalizować Jedwabny Szlak trzeba aż 4 osób?
Pamiętajmy o tym, że w Jordanii było 44 różne delegacje.
Rozumiem, że z każdego kraju średnio po 4 osoby.
Nie wiem, ja tego tak nie dzieliłem. Ja patrzyłem na to w ten sposób: jeżeli jadę ja, jako szef urzędu, jedzie dyrektor generalny, który pracował 7 lat przy OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju - przyp. red.) i zajmował się sprawami transportu, jedzie szefowa mojego gabinetu, która odpowiada za współpracę międzynarodową i programy twinningowe (programy współpracy bliźniaczej państw - przyp. red.), współpracuje z Turkami. Aktualnie budowana odnoga szlaku, która będzie już gotowa w 2013 roku biegnie przez Turcję, więc jej udział jest ewidentnie wskazany. Czwartą osobą jest Dyrektorka Biura do spraw Transportu Międzynarodowego, które odpowiada za wydawanie licencji i zezwoleń międzynarodowych.
Na każdą konferencję jeżdżą cztery osoby?
Wie pan, ja tego nie sprawdzałem. Konferencje zdarzają się cyklicznie i pamiętajmy, że to nie my wybieramy miejsca. Trzeba przyznać, są egzotyczne.
Miejsca rozumiem. Ale jest pytanie, czy zawsze jeździ taka reprezentacja z Polski?
Z reguły chyba była większa. Akurat w tym roku nie jechali przedstawiciele ministerstwa transportu. Z reguły jechał albo minister, albo sekretarz stanu. W 2007 roku była specyficzna sytuacja, bo wtedy konferencja była w Warszawie, więc nie było potrzeby wyjazdu. Było 46 innych delegacji. Konferencję otwierał wtedy sam minister Polaczek.
Dlaczego minister Nowak nic nie wiedział o pańskim wyjeździe?
Ja zawsze informuję o swoich wyjazdach. Zakładam, że ta wiedza była i na poziomie Departamentu Transportu Drogowego i na poziomie nadzorującego ministra Jarmuziewicza.
Pochwalił się pan ministrowi podczas spotkania: Słuchaj, Sławek, jadę do Ammanu, będzie ciekawa konferencja?
Nie jestem po imieniu z panem ministrem Nowakiem. Powiem tak, ostatnio rozmawiałem z szefową gabinetu politycznego, ale skoncentrowaliśmy się na sprawach tureckich.
Czyli pan się nie dziwi, że minister nic o tym nie wiedział?
Ja powiem w ten sposób: spektrum aktywności ministra jest bardzo szerokie. Ja oczywiście podchodzę z pełną powagą do swojej pracy. Bardzo ją szanuję, ona dla mnie jest najważniejsza i mogę o niej rozmawiać godzinami. Ale zakładam, że pole aktywności ministra transportu jest takie i podlega mu tak dużo instytucji i osób, że nie jest on w stanie spamiętać, kiedy i gdzie odbywa się jakaś konferencja, w której uczestniczą jego podwładni.
A już poprosił o wyjaśnienia? Bo twierdził na antenie RMF-u, że poprosi pana o takie wyjaśnienia.
Pan minister nie musi w tym momencie adresować dodatkowych pytań do mnie - ja oczywiście przygotuję sprawozdanie. Powiem szczerze, że z pełną satysfakcją, bo akurat warto o tym mówić.
Przyzna pan, że z tym Jedwabnym Szlakiem, Ammanem, Jordanią i 4 osobami to tak sobie wyszło?
Po efektach nas ocenicie. Jeżeli będzie tak, że w tym 2015 roku to ruszy i okażę się, że strona Polska jest do tego przygotowana, to ja powiem szczerze, że będę mógł w 2015 roku powiedzieć, już abstrahując od tego, jaką funkcję i rolę będę pełnił w swoim życiu, że warto było do tego Ammanu przyjechać. Bo była to jedna z tych cegiełek, które zbudowały drogę prowadzącą do Rzymu.