Bezkarność, która sprzyja brutalności policji, wypadek spowodowany przez pijanego funkcjonariusza i cenzura w chińskim internecie. To niektóre tematy sobotniej prasy. Na RMF24 publikujemy przegląd porannych dzienników.

Prokuratura tylko 3,5 proc. skarg na bicie przez policjantów kieruje do sądu. Pozostałe umarza lub odmawia wszczęcia postępowania. Bezkarność sprzyja brutalności policji - donosi "Gazeta Wyborcza".

Dziennik dodaje, że dane dotyczą przestępstw wymuszania zeznań i znęcania się nad pozbawionym wolności (najczęściej chodzi o zatrzymanych przez policję). W przypadku samego wymuszania zeznań statystyka jest gorsza: tylko 1,3 proc. spraw kończy się aktem oskarżenia.

Dane policji - na potrzeby raportu dla Komitetu przeciwko Torturom (CPT), organizacji, która stoi na straży przestrzegania konwencji przeciw torturom Rady Europy - zebrała Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

Więcej cenzury w chińskim internecie

Internet w Chinach został poddany jeszcze większej cenzurze! - pisze "Wyborcza". Dziennik donosi, że w Państwie Środka można teraz iść do więzienia za "szerzenie plotek w internecie". Grożą
za to nawet trzy lata pozbawienia wolności. Szczegóły w najnowszym wydaniu gazety.

"Rozjechał mnie pijany policjant"

Mrożącą krew w żyłach historię pani Janiny publikuje "Fakt". Jej tragedia zdarzyła się niespodziewanie - stała na chodniku, gdy wjechał w nią pijany policjant z komendy miejskiej w Białymstoku. Dziecku, z którym była, nic się nie stało. Sama jednak przeżyła gehennę w szpitalu i - jak zaznacza dziennik - do dziś musi walczyć o zdrowie.

Funkcjonariusza, który spowodował wypadek udało się zatrzymać. Nie chciał jednak dmuchnąć w alkomat. "Następnie oskarżył funkcjonariuszy, że żądali od niego łapówki, choć to on próbował się wykupić. Za 3 tys. zł patrol miał "zapomnieć o sprawie" - relacjonuje gazeta.