"Papież Franciszek ma na wejściu potężny kredyt zaufania. Nie wiem, czy tylko po stronie katolików" - mówi w rozmowie z RMF FM biskup Grzegorz Ryś. "To, że papież pokłonił się własnej diecezji zanim sam udzielił błogosławieństwa jest czystą Ewangelią. To jest myślenie o Kościele, który jest ciałem, który nie jest monarchią absolutną, jest Kościołem, w którym władza jest też służb" - podkreśla.

Marek Balawajder: Kościół jest bombardowany przykładami, które nie są dla niego korzystne. Papież Franciszek przychodzi i swoimi gestami pokazuje, że są chyba jakieś problemy w Kościele...

Grzegorz Ryś, biskup pomocniczy Archidiecezji Krakowskiej: To jest dla mnie pierwszy gest Franciszka. To, że się pokłonił własnej diecezji i poprosił o błogosławieństwo dla siebie, zanim on udzieli błogosławieństwa Kościołowi, jest czystą Ewangelią. To jest myślenie o Kościele, który jest ciałem, który nie jest monarchią absolutną, jest Kościołem, w którym władza jest też służbą... To jest czysta Ewangelia. Czy to nawiązuje do problemów Kościoła dzisiejszego? Nawiązuje, tak jak i nawiązywało sto lat temu i dwieście lat temu. Każdy człowiek służy tym charyzmatem, który ma. Benedykt miał taki, jaki miał, nie kopiował papieża Jana Pawła II, służył Kościołowi po swojemu. Granicą bezinteresowności jego służby Kościołowi jest odejście z funkcji papieża. Tylko w ten sposób można to komentować. On od początku do końca pokazał, że Kościół jest czymś ważniejszym niż poszczególne w nim osoby i że tak naprawdę to Kościołowi się służy, a nie sobie samemu. Kościołowi i Jezusowi Chrystusowi. Benedykt to pokazał w sposób radykalny.

A Franciszek?

Franciszek ma przed sobą pontyfikat. Ja jestem bardzo chętny, żeby dać się poprowadzić temu papieżowi.

Te pierwsze jego gesty wskazują już na jakąś drogę, na jakiś sposób, w jaki ten pontyfikat będzie przebiegał?

Coś wskazują, ale czy to już jest program? Słucham wszystkich tekstów papieża, wszystkich jego wystąpień, staram się patrzeć...

Jest ten program już? Jest takie exposé już pokazane?

Na razie ono jest w formie znaków. Tylko znaki mają to do siebie, że można z nich wyciągnąć rozmaite znaczenia.

Mamy kilkanaście dni nowego pontyfikatu. Kilkanaście dni nowego "rządu". To już jest pokazanie pewnych kierunków. Tu te kierunki już są?

Nie, zastanówmy się, po czym ja mam to oceniać? Po tym, że papież ma czarne buty, a nie bordowe? Na tym poziomie się w tej chwili rozmawia o tym papieżu. Moim zdaniem jest to upokarzające dla niego samego. Są poważne wydarzenia, przez które on będzie prowadził Kościół. Będę na przykład bardzo uważnie patrzył jak przeżywa on Triduum Sacrum, bo to jest moment dla Kościoła najbardziej istotny. Oczywiście na tyle na ile będę mógł, bo równocześnie będę sprawował Liturgię razem z nim. Ale będę patrzył, czytał teksty, uważnie śledził. Dajmy temu papieżowi czas, żeby nam pokazał, w jaką stronę nas prowadzi.

W te święta katolicy będą się baczniej wsłuchiwać w to, co będzie płynęło z Watykanu?

Będą. To znaczy myślę, że to akurat można powiedzieć w formie komentarza do tego, co się dzieje. Papież Franciszek ma na wejściu potężny kredyt zaufania po stronie, nie wiem czy tylko czy tylko katolików, bo ten wybór został chyba dobrze przyjęty w ogóle na świecie. Po części pewnie to też jeszcze i stąd wynika, ze nigdy nie było takiej sytuacji, że ustąpił papież, niby jest, ale go nie ma, więc jest też taki dodatkowy znak, który chrześcijan mobilizował do modlitwy. Teraz mają tego papieża, którego wymodlili, więc go będą słuchać bardzo uważnie.