Poszkodowani przez Amber Gold boją się pytań fiskusa, zarobki Polaków lepsze tylko niż na Filipinach, ostatnia podwyżka... około 30. roku życia. To niektóre tematy wtorkowych wydań dzienników. Na RMF24 prezentujemy przegląd porannej prasy.

Wielka pralnia Amber Gold

700 mln zł - na tyle naciągnął Polaków Amber Gold. Wśród nich jest grupa, która... nie zamierza ubiegać się o status poszkodowanego. Bardziej niż strat obawiają się trudnych pytań fiskusa - wynika z informacji Dziennika Gazety Prawnej. "Nie czują się poszkodowani. Odpytywani tłumaczą, że zdawali sobie sprawę z ryzyka, powierzając pieniądze Marcinowi P." - usłyszeli dziennikarze gazety od jednego z funkcjonariuszy, który pracuje przy śledztwie.

"Posłowie sejmowej komisji ds. służb specjalnych usłyszeli o rolniku, który stracił milion złotych. Do prokuratury się nie zgłosił. Wezwany na przesłuchanie wzruszył ramionami i odpowiedział, że najwyżej sprzeda kolejny hektar" - dodaje gazeta i przytacza cytat zastępcy szefa ABW: "Mamy powody, by podejrzewać, że w tej grupie są ludzie, którzy nie potrafią wskazać legalnych źródeł pochodzenia środków na inwestycje".

Stacje tną marże, aby nie stracić klientów

Wbrew oczekiwaniom koncernów paliwowych wakacje nie przyniosły odbicia na rynku. Sprzedaż mocno spadła, więc od września sieci ruszyły do walki o klientów - pisze także "Dziennik Gazeta Prawna".

"Orlen, Lotos, Shell, Statoil i Łukoil kuszą kierowców pokaźnymi rabatami. Są gotowe rezygnować z marży, byle odwieść klientów zniechęconych drożyzną od odstawienia aut do garaży. Za benzynę i diesla płacimy dziś bowiem najwięcej od października zeszłego roku" - dodaje gazeta.

Polacy zarabiają jak nędzarze w Trzecim Świecie

Polak zarabia dziennie lepiej tylko od Filipińczyka - pisze "Fakt", przytaczając raport Bloomberga. Ten amerykański serwis finansowy Bloomberg przygotował zestawienie godzinowej stawki za prace na podstawie średnich miesięcznych zarobków w danym kraju. Znalazła się w nim także Polska.

"Nasze zarobki wydają się być żenująco niskie, gdy porównujemy je z innymi krajami (...). Średnia stawka godzinowa w Polsce to ok. 25 zł. Niby w miarę przyzwoicie, ale - dla porównania - liderzy rankingu, Szwajcarzy zarabiają średnio ponad 180 zł na godzinę. Równie dobrze powodzi się naszym sąsiadom zza Odry. Niemcy za godzinę pracy otrzymują 144 zł, a Francuzi - 125 zł. Niestety, bardzo blado wypadamy także na tle mniej rozwiniętych krajów. Więcej od nas zarabiają Węgrzy, Słowacy czy Czesi - kolejno 28, 35,5 i 37,5 złotych na godzinę" - wylicza tabloid. 

Ta ostatnia podwyżka...

Na początku kariery wszyscy Polacy mają niemal takie same stawki za godzinę pracy - donosi "Gazeta Wyborcza" i dodaje, że wahają się one od 11 do 21 zł. "Potem wraz z nabywaniem doświadczenia średnia stawka rośnie. W szczytowym momencie, czyli około 30. roku życia, dostajemy ostatnią poważną podwyżkę w życiu" - dodaje dziennik. Więcej na ten temat już w najnowszym wydaniu.

In vitro - układ z diabłem

Wtorkowa "Gazeta Wyborcza" poświęca jeden z artykułów sprawie eksperta komisji bioetycznej Episkopatu, który straszy in vitro. Mowa o profestorze Andrzeju Kochańskim. To genetyk, który pracuje w Instytucie Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej PAN, wykłada na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. 

"Serię wykładów zaczął od Częstochowy, bo to miasto dopłaca niepłodnym małżeństwom do procedury in vitro. W zeszłym tygodniu spotkanie z nim zorganizowało tu Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka
i lokalni politycy PiS. Ilustrowana przezroczami prezentacja Kochańskiego ma ostrzegać przed schorzeniami występującymi u dzieci poczętych dzięki in vitro" - pisze "Wyborcza".

Ekspert Episkopatu przekonuje, że dzieciom narodzonym dzięki in vitro grożą upośledzenie umysłowe i autyzm. Specjaliści oceniają, ze to manipulacja. Więcej już w najnowszym wydaniu dziennika.