Mieszkańców osiedla Gądki w podkarpackim Jaśle domagają się otwarcia dla samochodów kładki nad rzeką Wisłoką. Przeprawa skonstruowana z metalu pomogłaby im szybciej dojeżdżać do centrum miasta.
Kładka została zamknięta dla aut ponad 20 lat temu. Teraz nikt nie może sobie przypomnieć dlaczego.
Mostek używany jest tylko przez pieszych i rowerzystów, a przejazd aut blokują metalowe barierki zamontowane po obu stronach. Chociaż wiele osób twierdzi, że kilka lat temu po powodzi na dwa miesiące została otwarta dla samochodów.
Mieszkańcy osiedla Gądki postanowili powalczyć o przywrócenie przejazdu nad Wisłoką. 466 osób podpisało się pod petycją do burmistrza i radnych Jasła.
Do centrum mamy przez kładkę 2 kilometry, ale jadąc dookoła musimy pokonać ponad 7 kilometrową trasę - skarżą się mieszkańcy osiedla - Mielibyśmy bliżej do miasta, do szkoły a karetki pogotowia ratunkowego szybciej docierałyby do chorych.
Teraz mieszkańcy Gądek, aby dojechać do centrum Jasła muszą stać w korku przy skrzyżowaniu z krajową 28. Rano i popołudniu tworzą się tam olbrzymie zatory, bo ruch na trasie z Nowego Sącza do Krosna jest bardzo duży. Zdarza się, że godzinę jedziemy do pracy lub domu - mówią kierowcy próbujący wjechać z drogi podporządkowanej.
Kładka - ich zdaniem - jest mocną konstrukcją. Ma metalowe podpory i żelbetonowe płyty, po których mogłyby przejechać auta o masie do 3,5 tony. Zmieścić się tam może jedynie jedno auto, bo szerokość przeprawy do tylko 3 metry, długość ponad 70 metrów. Ale to - zdaniem mieszkańców Gądek - nie jest problem, bo samochody przejeżdżałyby wahadłowo ustępując sobie pierwszeństwa.
Podobna kładka jest w Krośnie i jeżdżą po niej auta - uważają kierowcy z Jasła.
Prawdziwym lekarstwem na problemy mieszkańców osiedla Gądki byłby nowy most na rzece Wisłoce. Od kilku lat mówi się w mieście o jego budowie, ale sprawa natychmiast ucicha, kiedy pojawia się kwestia pieniędzy. Kwota od 15 do nawet 40 milionów złotych to za dużo jak na budżet Jasła - twierdzi Antoni Pikul, zastępca burmistrza miasta.
(j.)
