Nieudane "mandatowe żniwa", masowe wnioski o unieważnienie stalinowskich wyroków, drogie wojaże marszałka Podkarpacia za publiczne pieniądze. To niektóre tematy sobotnich wydań dzienników. Na RMF24 prezentujemy przegląd porannej prasy.


O "nieudanych żniwach mandatowych" ministra finansów pisze sobotnia "Gazeta Wyborcza". Dziennik podkreśla, że kierowcy nie dokładają się do budżetu w takim stopniu, jak chciałby rząd. "Gdy zaplanował na ten rok aż 1,5 mld zł z mandatów, w internecie kpiono: "Zakład fotograficzny Jacka Rostowskiego". "Zakład" ministra raczej nie wykona planu" - podsumowuje "Wyborcza".

Na zbiorowej rehabilitacji

Minister sprawiedliwości masowo występuje do sądu o unieważnianie stalinowskich wyroków. Jednak zainteresowani o tym nie wiedzą. No i nie obywa się bez wpadek - donosi "Wyborcza". Dziennik podaje przykład Ryszarda B., który w 1950 r. dostał rok w zawieszeniu, bo wyszło na jaw, że podczas wojny opowiedział Niemce, u której pracował, o Polaku, że był on "nieprzychylnie" nastawiony do okupanta. Potwierdził to na gestapo. Zadenuncjowany człowiek "umieszczony został w obozie koncentracyjnym, skąd nie powrócił". Wyborcza przytacza w opinię sędziego, który oddalił wniosek ministra w tej sprawie:  "Ciężko uwierzyć, by minister sprawiedliwości niepodległej RP świadomie domagał się stwierdzenia nieważności orzeczenia obejmującego karę za tego typu czyn, z pewnością niebędący przejawem działalności na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego". Więcej na ten temat już w najnowszym wydaniu.

Wydał 540 tys. zł na wojaże

Prokuratura bada, po co oskarżony o korupcję marszałek Podkarpacia jeździł służbowo do Włoch, Chorwacji, Chin czy Kanady. Tabloid donosi, że tylko w rok wydaliśmy na podróże Mirosława Karapyty ponad pół miliona złotych! Dokładnie, wojaże kosztowały 540 tysiecy złotych. Prokuratura podejrzewa, że marszałek mógł zwiedzać swiat za publiczne pieniądze, choć urzędowi te wyjazdy niekoniecznie były potrzebne.

Będzie ministerstwo śmieci?

Politykom marzy się kolejny rządowy stołek za nasze podatki - oburza się "Fakt". "Pazernym politykom wciąż mało urzędów i słuzbowych limuzyn. Twórcy ustawy smieciowej, przez która od lipca spadnie na nas drastyczna podwyzka cen wywozu odpadów, już myślą o powołaniu nowego urzędu. Z szefem w randze ministra!" - pisze dziennik. Tabloid wylicza, że może nas kosztować nawet 35,5 miliona rocznie!