40 lat minęło jak jeden dzień i nasz organizm zaczyna wystawiać rachunek za niezdrowy tryb życia. Co zrobić? Chodzić po lekarzach i łykać tabletki, czy wskoczyć w dres i zacząć żyć aktywnie? Oto jest pytanie. W popołudniowych faktach przedstawimy najnowsze naukowe badania, według których nigdy nie jest za późno, by zacząć intensywnie ćwiczyć. Czy trenujemy już przed 30 czy zaczniemy dopiero po 40, nasze serce pozytywnie na to zareaguje. Na starość będziemy sprawniejsi i fizycznie i umysłowo. Czy warto skorzystać z tej sugestii? Spieramy się o to w faktach. Maja Dutkiewicz jest gorącą orędowniczką fizycznej aktywności w każdym wieku. Bogdan Zalewski, mężczyzna w średnim wieku nie ma już serca do sercowych wysiłków. Jakie jest Wasze zdanie? Zagłosujecie w sondzie, napiszcie komentarz. Najciekawsze opinie zacytujemy na antenie RMF FM.

Jestem najlepszym dowodem na to, że wysiłek fizyczny czyni cuda, dlatego z zapałem fanatyka namawiam wszystkich by nie zważając na wiek, wagę i przebyte choroby wzięli się za siebie i zaczęli trenować. Koniec z wymówkami i marudzeniem. Zacznijcie już dziś, a po miesiącu będziecie się czuć jak nowo narodzeni. Najłatwiej jest założyć buty do biegania i zacząć truchtać. Przypływ sił witalnych gwarantowany.
Im dalej posuwam się w latach, tym mniej już chce mi się latać. Niestety przeżyłem już taki zryw przed trzema laty - zacząłem intensywnie się gimnastykować i ... przesadziłem z przysiadami, bo mi w kolanie chrupnęło i mocno zabolało. Musiałem potem leczyć się u ortopedy i chodzić na rehabilitację. Przeżyłem więc traumę związaną z nagłym wysiłkiem fizycznym. Ostatnio zacząłem jednak chodzić ... na basen. Bardzo mi się nie chce, ale jeszcze bardziej nie chcę wołać wkrótce "Siostro, basen!". Więc zbieram się jakoś o świcie z czepkiem, kąpielówkami, okularami i ręcznikiem. Ze spuszczoną głową, powoli, ruszam rano do wodnej niewoli.
Do wszystkiego trzeba podchodzić z umiarem. Zrywy w każdym wieku nie są wskazane, gdybyś ostrożniej przysiadał to nic by Ci nie chrupnęło. Ćwiczyć też trzeba z głową. A propos głowy, to trening sprzyja jej przewietrzeniu. Stres zamiast nas dopaść, odpada w przedbiegach. Krew z żyłach krąży szybciej, aż chce się żyć.
Z takimi jak ja jest taki problem, że krew im się w żyłach "rozpędza" bardzo powoli. Mówiąc wprost mam ogromne problemy z pierwszym poruszeniem. Zwłaszcza rano. A kiedy widzę na stole jakąś ciekawą książkę, może być nawet tak zwana cegła, to po taki ciężar sięgam chętniej niż po inne ciężarki. Mobilizacja to moja pięta Achillesowa. Zresztą jeśli chodzi o wysiłek fizyczny, to całe moje ciało jest w Achillesowych piętach.
Pięty na bok :) Początek weekendu to dobry moment, by się rozpędzić i poruszać. Wszystkim przypominam, że za tydzień rusza super impreza - Krakowskie Spotkania Biegowe. To może być pierwszy kroczek ku zmianie życia na aktywniejsze, czyli lepsze. Polecam. Na biegi, które odbędą się od 16 do 18 maja, można zapisywać się już teraz! Do boju!
Do biegu gotowi... start? Niestety falstart... Jest taki rysunkowy dowcip Sławomira Mrożka, który pasuje do mojej postawy. Facet leży rozwalony leniwie, a nad nim w komiksowym dymku jego mocne postanowienie: "Jak wstanę ... to się położę." :)