Czy Polska w polityce zagranicznej jest "brzydką panną na wydaniu"? Czy może ponętną i atrakcyjną partią dla partnerów? W czasie, gdy w Sejmie szef dyplomacji Radosław Sikorski przedstawia swoje expose, my spieramy się o rolę naszego kraju na świecie. Maja Dutkiewicz nie przecenia możliwości, którymi dysponuje Polska i uważa, że nasz głos mało znaczy w polityce międzynarodowej. Bogdan Zalewski jest zwolennikiem twardej postawy na zewnątrz, nawet nieco na wyrost, i uważa, że nasz rząd nie wykorzystuje wszystkich szans, kryjących się za taką asertywną postawą . A jaka jest Wasza opinia? Podzielcie się nią na forum i zagłosujcie w sondzie. Będziemy cytować w Faktach najciekawsze wypowiedzi.

BOGDAN:

Polska ma duży potencjał. Jesteśmy sporym krajem, leżącym w ważnym geopolitycznie miejscu w Europie. To tu krzyżują się interesy światowych mocarstw: Unii Europejskiej, Rosji i Stanów Zjednoczonych. Powinniśmy z tego czerpać siłę w dyplomacji. Niestety, ekipa PO-PSL przed laty wycofała się z ambitnych planów swych poprzedników - zbudowania koalicji państw w środku i na wschodzie Europy. Symbolem tej "dezercji" był głośny artykuł obecnego szefa MSZ - Radosława Sikorskiego o rezygnacji z "polityki jagiellońskiej" na rzecz "piastowskiej". Oddaliśmy pole Rosji i Niemcom. Ostatnie zagraniczne inicjatywy rządu Tuska uważam za spóźnione i oparte wyłącznie na propagandzie (słynnym "pijarze").
MAJA:

Co by się nam nie wydawało i nie marzyło, to jesteśmy po prostu małym krajem, nie posiadającym wiele do zaoferowania wielkim mocarstwom. ONI nas zauważają od czasu do czasu, tylko wtedy, gdy jesteśmy potrzebni w doraźnych grach. Czasy, kiedy Polska była liczącym się krajem minęły dawno, dawno, dawno temu. Nie dziesiątki, ale setki lat temu.
BOGDAN:

Polska nie jest skazana na los "brzydkiej panny na wydaniu" - jak miał czelność przed laty wyrazić się o moim kraju były szef dyplomacji Władysław Bartoszewski, który teraz występuje w telewizyjnej reklamówce PO, wskazując na nas palcem z ekranu i każąc być nam dumnymi z polskich osiągnięć. Powtarzanie takich dyskredytujących określeń przez nieudolnych i pełnych tupetu ludzi lansowanych na autorytety i cała ta "pedagogika polskiego wstydu" prezentowana w wielu mediach, z pewną coraz mniej poczytną gazetą na czele, wpędza nas w te kompleksy niższości. Powtarzam: Polska mogłaby się bardziej liczyć na świecie, trzeba tylko zmienić reprezentantów naszego kraju w polityce i postawić na autentyczne, patriotyczne elity.
MAJA:

E tam. Chciałbym zobaczyć, co te nowe elity zrobią takiego, że nagle Polska nabierze wiatru w żagle. Nie wierzę w cuda.
BOGDAN:

Mogę powiedzieć, co ja bym zrobił na ich miejscu, gdyby już nastąpiła zmiana kompletnie skompromitowanych po Smoleńsku władców III RP. Przede wszystkim stoczyłbym wojnę... w Polsce, podjąłbym duchową walkę o serca i umysły Polaków, tresowanych od lat w poczuciu "gorszości". Zadbałbym o stworzenie opiniotwórczych ośrodków, które mogłyby przekazywać rzetelną wiedzę o historii Polski i współczesnych o wyzwaniach stojących przed naszym krajem. Myślę o patriotycznym wychowaniu młodych Polaków, tak jak to było zorganizowane w dwudziestoleciu międzywojennym. Tylko że doświadczenia II RP przełożyłbym na nowoczesne środki przekazu: TV, kino, gry komputerowe, multimedialną edukację w szkołach, itp. Do tego nacisk na kulturę fizyczną, sporty obronne i związany z nimi ethos: zasady fair play. Dopiero z takim nowym pokoleniem można by mieć nadzieję na odbudowę pozycji Polski.
MAJA:

Życzę powodzenia w tej pracy u podstaw, ale światełka w tunelu nie widzę.