Andrzej Bargiel, który przygotowuje się do pierwszego w historii zjazdu na nartach z ośmiotysięcznika Broad Peak, we wtorek wyrusza na ostatni etap aklimatyzacji. Spędził już noc w obozie drugim, z którego zjechał na nartach aż do bazy. Zajęło mu to niespełna 10 minut. "Będziemy gotowi do ataku szczytowego gdzieś, nie wiem, około 21 lipca. Na razie wszystko idzie zgodnie z planem" - zapewnia Andrzej Bargiel w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Maciejem Pałahickim.

Jutro przechodzimy do ostatniego etapu aklimatyzacji - mówi Andrzej Bargiel w rozmowie z RMF FM. Idziemy od razu do dwójki, stamtąd do trójki, postaram się wyjść gdzieś wyżej. Zrobimy drugi nocleg w trójce i zjedziemy na dół - wyjaśnia. Pogoda jest przyzwoita. Opady były spore u góry i troszeczkę to wstrzymało samą akcję. Jeśli chodzi o sam zjazd, to tutaj to wygląda bardzo dobrze jeśli chodzi o odcinek od przełęczy do bazy. U góry tak naprawdę nie wiem ciągle, jak to wszystko wygląda. Po prostu trzeba zbadać tą górę i zobaczyć jak to wszystko wygląda - dodaje zakopiańczyk.

Bargiel przyznaje, że w bazie musi sobie radzić z problemami z prądem i łącznością. Wczoraj rozkręciliśmy cały generator i nie udało go naprawić. Jest tutaj ciężko z łącznością przez to, że są takie strzeliste szczyty. Musimy schodzić na dół bardzo daleko - relacjonuje. To wszystko jest bardzo skomplikowane, ale jakoś dajemy radę. Ma dotrzeć do nas nowy generator i zobaczymy. Może to się wszystko jakoś uspokoi i poukłada przed samym atakiem szczytowym - zauważa z nadzieją. Myślę, że jakoś damy radę. Tutaj jest  sporo znajomych, dużo znajomych szerpów, jest agencja, z która wcześniej współpracowaliśmy - opowiada Andrzej Bargiel.

(MN)